Lisiecki na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie zwołanej po zdjęciu punktu z obrad głosami klubu Koalicji Obywatelskiej zapowiedział, że PiS nie zrezygnuje z uhonorowania Jolanty Brzeskiej tym tytułem.
„Jolanta Brzeska jest symbolem walki z tym, co się działo w m.st. Warszawie – symbolem walki lokatorów o to, aby m.st. Warszawa było miastem uczciwym” – podkreślił poseł. Stąd – jak dodał – propozycja PiS dot. uczczenia Jolanty Brzeskiej. Projekt ten, zaznaczył, był konsultowany z jej córką, Magdą Brzeską, i uzyskał jej akceptację.
W ocenie posła zdjęcie tego projektu pokazuje „stosunek władz Warszawy, stosunek Rady Warszawy do samej Jolanty Brzeskiej, do lokatorów oraz do problemów, z jakimi Warszawa borykała się i boryka się do dzisiaj, czyli zwrotami nieruchomości razem z lokatorami”.
„Wygląda na to, że świętej pamięci Jolanta Brzeska jest nawet bardziej niewygodna dla niektórych po swojej śmierci niż za życia” – powiedział Lisiecki.
Warszawski radny PiS Wiktor Klimiuk podkreślił, że Brzeska oddała życie za warszawiaków, o których nikt się nie upominał, a którzy „byli dręczeni przez tzw. czyścicieli kamienic”.
„Jeżeli nadawanie honorowych obywatelstw pośmiertnie ma sens, to właśnie w takich przypadkach, kiedy dana osoba zginęła na służbie w imię obrony wolności warszawiaków. Szkoda, że KO nie uważa podobnie” – powiedział radny.
Za zdjęciem z porządku obrad projektu uchwały w sprawie nadania honorowego obywatelstwa miasta Jolancie Brzeskiej głosowało 38 radnych, 20 było przeciw, jedna osoba się wstrzymała. Zgłaszając wniosek o zdjęcie projektu, szef klubu KO Jarosław Szostakowski, podkreślał, że Jolanta Brzeska jest osobą zasłużoną dla miasta, co rada miasta uhonorowała już w 2016 roku, kiedy to jej imieniem nazwano jeden ze skwerów.
Jolanta Brzeska mieszkała wraz z rodziną przy ul. Nabielaka 9 w Warszawie. W 2006 r. budynek przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i znanemu „handlarzowi roszczeń” Markowi M. Po wielokrotnych podwyżkach najmu mieszkańcy Nabielaka popadali w spiralę zadłużenia. Lokatorzy byli też nękani i grożono im eksmisją. W konsekwencji Brzeska z innymi rodzinami powołała Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów.
1 marca 2011 r. Brzeska wyszła z domu i nigdy do niego nie wróciła. W marcu tego samego roku w Parku Kultury w Powsinie znaleziono spalone zwłoki kobiety, które łączono z zaginięciem aktywistki. Tożsamość ciała potwierdziła sekcja zwłok.
Pierwsze śledztwo w tej sprawie umorzono w 2013 r. z powodu niewykrycia sprawców. Jak wskazywali wówczas śledczy, wiele przesłanek wskazuje, że do śmierci kobiety przyczyniły się osoby trzecie.
W 2016 r. na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro śledztwo w sprawie śmierci Brzeskiej zostało podjęte na nowo. Sprawa trafiła do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. We wznowionym postępowaniu zebrano 50 specjalistycznych opinii, przesłuchano 230 świadków i zgromadzono ponad 40 tomów akt. Do tej pory nikt nie usłyszał jednak zarzutów.