Już 9 czerwca związki zawodowe przyjeżdżają do Warszawy, aby manifestować w obronie polskiej energetyki. Znaleźliśmy się w sytuacji podbramkowej?
– Jesteśmy w sytuacji tragicznej. Restrykcyjna polityka klimatyczna Unii Europejskiej prowadzi – a nawet i doprowadziła – do gigantycznego kryzysu społecznego. Likwidacja górnictwa oraz energetyki i ciepłownictwa opartego na węglu to pozbawienie nas suwerenności. Dalsza realizacja nakreślonego w Brukseli scenariusza oznacza podwyżki cen energii dla wszystkich Polaków. To się właśnie teraz dzieje. Koszty wdrażania unijnej polityki klimatycznej w Polsce są ogromne. Pierwszym poszkodowanym będą pracownicy sektora górnictwa, energetyki i ciepłownictwa. To właśnie oni 9 czerwca przyjadą protestować do Warszawy.
Polityka klimatyczna UE. Jej istotną częścią jest system handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. To jest haracz, który płacimy i który wpływa na ceny energii i ciepła. Polska produkuje dzisiaj najtańszą energię elektryczną w Europie. Jest to możliwe, bo mamy własne zasoby węgla brunatnego i kamiennego. Koszt wytworzenia jednej megawatogodziny w Polsce to 120-140 zł. Ale do każdej megawatogodziny trzeba dokupić uprawnienie do emisji dwutlenku węgla, które wchodzi w skład ceny energii indywidualnego i biznesowego – a więc tzw. tonę emisji CO2. Pięć lat temu kosztowała ona około 20 zł – 4 lub 5 euro. Trzy lata temu nastąpił wzrost jej ceny i wtedy wynosiła już 80 zł. A dzisiaj ten spekulacyjny unijny haracz kosztuje 54-55 euro, czyli 220 zł. Oznacza to, że najtańsza w Europie energia elektryczna wytwarzana przez elektrownię Bełchatów za 120-140 zł za megawatogodzinę jest spekulacyjnie opodatkowana i kosztuje już około 350 zł. I tylko za taką cenę PGE może sprzedać swoją energię. W tym momencie staje się ona jedną z najdroższych w Europie.
Najdroższa czyli nieopłacalna.
– Tak. To sprawia, że w Polsce nie opłaca się produkować energii elektrycznej, bo nasze społeczeństwo nie jest w stanie udźwignąć tak wysokich cen. Padną elektrownie, ale i kopalnie. W ten sposób likwidowane są miejsca pracy. Daje się im pewne gwarancje zatrudnienia, ale oni wiedzą, że i tak najprawdopodobniej popadną w nędzę. Tak jak i całe społeczeństwo. Już w tym roku ciepło ma być droższe od 10 do 20 proc. Dla emerytów czy matek samotnie wychowujących dzieci to może być wydatek nie do udźwignięcia. Jeszcze trochę, a energia i ciepło staną się w Polsce dobrem luksusowym. Jednocześnie potrzebujemy energii. Tu swoją ofertę składają nam Szwedzi i Niemcy, którzy chcą nam sprzedawać swoją energię – tańszą, bo nieprodukowaną z węgla.
Jak to wygląda w liczbach?
– Jesteśmy przez Unię Europejską łupieni. I to naprawdę na ogromne pieniądze. Polska gospodarka potrzebuje rocznie 170 mln ton emisji z systemu EU ETS. System gwarantuje nam 105 mln ton bezpłatnych uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Luka wynosi więc 65 mln ton. Brakujące musimy kupić na giełdach zagranicznych. A więc te pieniądze są wytransferowane z Polski. Równanie jest następujące: 65 mln ton po 4 euro to jest to około 16 mld zł! I te pieniądze zostaną wytransferowane z naszego kraju tylko w ciągu 12 miesięcy. Te 16 mld zł to to wariant optymistyczny, bo spekulanci robią wszystko, aby ten haracz ciągle rósł. I teraz budżet UE jest opracowany na 7 lat. A więc już na starcie nowego budżetu unijnego polska gospodarka może odjąć ponad 110 mld zł. Pieniądze te trafiają m.in. na giełdę w Niemczech. Moje szacunki są optymistyczne. Bo jeszcze 6 miesięcy temu tona w systemie EU ETS kosztowała 28 euro, a teraz jest to 55 euro. Nikt nam nie może obiecać, że za rok nie będzie to już kosztowało np. 100 euro. A wtedy będziemy rocznie tracili już dużo ponad 30 mld zł. To pokazuje, że już teraz jesteśmy prawie płatnikiem netto UE.
Ale to tylko część pieniędzy, które przeznaczamy lub będziemy przeznaczać na realizację unijnej polityki klimatycznej.
– Kosztów jest dużo więcej. Transformacja energetyczna wymaga od nas budowy nowego systemu energetycznego i ciepłowniczego. Przeciwko temu, co się dzieje, będą m.in. protestować związkowcy 9 czerwca. To są zmiany, na które nas nie stać. Będziemy musieli wydać na to ponad bilion złotych! Pieniądze nie biorą się znikąd. Fundusze na sfinansowanie tej ideologicznej inwestycji będą pochodzić z pieniędzy Polaków czy samorządów. Dużo korzystniej by było, gdybyśmy ten bilion złotych wydali na inwestycję w edukację, służbę zdrowia, infrastrukturę, czy nawet w budowę nowoczesnej i silnej polskiej armii. Dzięki bilionowi złotych moglibyśmy w dużym stopniu zabezpieczyć się przed imperialną polityką Rosji. A tak budujemy system energetyczny i ciepłowniczy, który uzależnia nas od Rosji.
Jaki ma związek Rosja z unijną polityką klimatyczną?
– Jesteśmy zmuszani do tego, żebyśmy rezygnowali z polskiego węgla i kupowali gaz. Gazoport w Świnoujściu nie wystarczy. Zużycie błękitnego paliwa w Polsce – gdybyśmy realizowali politykę UE – wzrosłoby z obecnych 20 mld m3 do 35-40 mld m3 za 10-15 lat. To oznacza gwałtowny wzrost zapotrzebowania na gaz. Skąd on będzie pochodził? Z Nord Stream 2. A więc zamiast się zbroić i rozwijać, to budujemy instalację do importowania rosyjskiego gazu. Dlatego związkowcy muszą wyjść na ulicę. Oni wiedzą, że cały świat – poza UE – stawia na węgiel. Zużycie węgla na świecie rośnie. Każdego roku polska wydobywa miliony ton węgla kamiennego. Niewytłumaczalne ekonomicznie jest odwracanie się od narodowego surowca i własnych zasobów. Węgiel polski powinien być w centrum transformacji energetycznej. Powinniśmy inwestować w polski węgiel, a nie w rosyjski gaz.
Zieloni proponują reformę unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. Chcą, żeby do 2030 roku ceny osiągnęły poziom 150 euro za tonę. Brzmi jak ponury żart, ale też wiemy, że nie takie rzeczy przepychano na forum UE.
– To byłoby straszne uderzenie w polską gospodarkę. Skutki społeczne takiego działania byłyby wstrząsające. To byłby koniec polskiej wsi. Według statystyk w 70 proc. gospodarstw domowych na polskiej wsi używany jest węgiel. Bez węgla koszty życia na wsi znacznie by wzrosły. To zniszczyłoby dodatkowo nasze rolnictwo. Jeżeli ktoś uważa, że rolnicy mogą budować wiatraki na swoich obejściach i to zastąpi im węgiel, to kłamie. Odnawialne źródła energii nigdy nie zastąpią energii pochodzącej ze spalania węgla, gazu lub atomu. OZE są uzależnione od warunków atmosferycznych i wytwarzają energię zaledwie przez 1/3 dni w roku. Nie da się stawiać znaku równości między OZE a stabilnymi źródłami produkcji energii. Nie da się produkować energii za pomocą fotowoltaiki w nocy. Wiatraki są do niczego, jeżeli nie wieje wiatr. A magazyny energii nie istnieją. W ciągu najbliższych dziesięcioleci nie będzie możliwości przetrzymywania energii.
To czym to się skończy?
– Oprócz śmierci tysięcy polskich gospodarstw domowych i rolnych, ale też nędzy milionów rodzin? Polityka klimatyczna UE doprowadzi do całkowitej utraty suwerenności przez Polskę. Będziemy chodzili na kilku paskach. Niemieckim i szwedzkim, bo to od nich będziemy musieli kupować energię. A także rosyjskim, bo to gaz ma zastąpić węgiel.
Coraz głośniej mówi się o tym, że gaz jest również szkodliwy dla klimatu.
– To jest kolejny absurd polityki UE. Bruksela do 2050 r. chce w dużej części odejść także od błękitnego paliwa. To zastępowanie instalacji węglowej gazową, którą za kilka dekad również trzeba będzie uznać za straconą, jest nieracjonalne ekonomicznie. Dlatego trzeba bronić instalacji węglowych, bo one powstały wielkim wysiłkiem kilku pokoleń Polaków. Dlatego byłem razem ze związkowcami na proteście we Wrocławiu pod przedstawicielstwem Komisji Europejskiej. I również 9 czerwca będę z nimi. Dzisiaj to związkowcy bronią polskiej suwerenności. Elektrowni Bełchatów nie można zamknąć. W nią i w złoże Złoczew trzeba inwestować tak, aby służyły nam przez kilka dekad. Lepsza jest polska energia z Bełchatowa niż z Niemiec lub Rosji. Z kolei w Opolu – z którego pochodzę – mamy jedną z najlepszych elektrowni węglowych w Europie. I mamy ją teraz zamykać, bo nastawieni ideologicznie biurokraci sobie tak zażyczyli? Elektrownia Opole kosztowała nas 11 mld zł! Mamy świetne pokłady węgla w Polsce. Mamy zagłębie lubelskie. Powinniśmy przeprowadzić tam inwestycje. Tam zamiast dzisiejszych 9 mln ton rocznie powinniśmy wydobywać 20 mln ton lub więcej. To pokazuje absurd polityki unijnej. My za to wszystko płacimy.
Piewcy zielonych i klimatycznych ideologii są głośni, a przez to konsekwentnie realizują swoje cele. Na forum UE nie stworzono dla nich przeciwwagi? Grupy państw, które racjonalnie patrzą na to, co się dzieje?
– Decyzje, których konsekwencje już zaczynamy odczuwać, zapadały w ciągu ostatniego 1,5 roku – od grudnia 2019 r., a więc od przyjęcia European Green Deal. Już idzie fala podwyżek w ciepłowniach samorządowych. Stoją one na progu bankructwa, bo nie mają pieniędzy na kupowanie unijnych uprawnień. Polskie ciepłownictwo wkrótce zbankrutuje. Ponad 400 polskich ciepłowni ma problemy finansowe, a kilkadziesiąt z nich już stoi na skraju bankructwa. To jest efekt polityki UE. Państwa członkowskie milczą. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że przeciwwagą do ideologicznej polityki UE będzie gniew ludzi – zwykłych rodzin i biznesu. Bo oni nie wytrzymają podwyżek cen energii i ciepła. Emeryt, który płaci dzisiaj 100 zł za ciepło nie będzie w stanie wydać 200 zł. Naprawdę. Wielu emerytów żyje na granicy nędzy. Musimy to sobie uświadomić. On będzie musiał rezygnować z leków lub jedzenia. Jeżeli samorządowy szpital jest ogrzewany za 10 tys. zł miesięcznie, to wzrost kosztów o 7 tys. czy 10 tys. zł będzie dla niego nie do udźwignięcia. Samorządy będą musiały komuś zabrać te pieniądze. To wybierzmy, kto ma stracić. Szkoły? Polityka społeczna? Mieszkalnictwo? Równocześnie energochłonny przemysł będzie się z Polski wynosił. Tym samym wzrośnie bezrobocie. Kryzys społeczny, który nas wkrótce nawiedzi, będzie ogromny. Obawiam się tego, że ta sytuacja wypchnie ludzi na ulicę i że nie będą to pokojowe protesty.
Dlaczego Polska nie porusza tych kwestii na forum UE? To nam powinno zależeć na jak najdłuższym korzystaniu z węgla.
– Ano dlatego, że jestem jedynym politykiem w Polsce, który tak głośno podnosi potrzebę obrony suwerenności energetycznej. Jestem gotowy wesprzeć rząd w staraniach o obronę naszego interesu narodowego. To naprawdę nie jest kwestia podziału na lewicę czy prawicę. To nie jest sprawa barw politycznych. To odnosi się do żywotnych interesów naszego Narodu, czyli musi łączyć wszystkich. Niemcy i Rosja realizują dzisiaj swoją politykę. Rosja chce nas uzależnić od swojego gazu, a Niemcy – od technologii. Już dzisiaj wywiera się na nas presję – wkrótce ona wzrośnie – żebyśmy tak zliberalizowali prawo, aby pozwoliło ono na niczym nieskrępowane wwożenie do Polski złomu z niemieckich wiatraków, które będą w Polsce malowane i sprzedawane jako tzw. nowoczesne wiatraki do produkcji energii. Niemcy wiedzą, jaki mamy problem, więc chcą na nas zarobić. Ich gospodarka będzie stawała się coraz bardziej konkurencyjna, bo nie tylko będą wytwarzać tańszą od naszej energię, ale też będziemy ich finansować, kupując od nich energię. A oni nam ją sprzedadzą, jeżeli zechcą. Sytuacja jest już dzisiaj tragiczna. Ale można jeszcze to zastopować i spróbować rozpocząć reformę systemu EU ETS.
Sprawa Turowa to głównie absurdalna decyzja TSUE. Czy nie istnieje obawa, że sąd ten będzie wyłączał nam kolejne działy gospodarki?
– Zgadzam się z panem. Stawiam taką tezę, że Unia Europejska – a dokładnie Niemcy – testują wariant blokowania rozwoju energii atomowej w Polsce poprzez działania Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a także wyłączania poszczególnych branż gospodarki pod byle pretekstem. Niemcy mówią wprost, że nie chcą atomu w Europie i będą z nim walczyć. Kto ma atom, ten może uniezależnić się od niemieckiej energii i technologii. Trzeba o tym pamiętać. Dlatego w sprawie Turowa nie można ustąpić choćby na krok. W 2016 r. stworzyłem zespół prawników – wybitnych osób – którzy dla Polski wygrali spór z Gazpromem o 6 mld zł. Zespół ten, na moją prośbę, opracował ekspertyzę prawną – przedłożyłem ją rządowi – która pokazuje, w jaki sposób można wygrać z Czechami przed TSUE i obronić Turów. A można to zrobić. Wszystko jest w tym dokumencie zawarte.
Widzi Pan szansę na odejście od europejskiego zielonego ładu?
– To jest konieczne i możliwe. Wcześniej twierdzono, że nie mamy po co wchodzić w spór z Gazpromem, bo i tak nic nie ugramy, a tymczasem wyrwaliśmy Rosjanom 6 mld zł dla Polski. Dzisiaj nie mamy innego wyjścia jak ruszyć do starcia o węgiel i polski system energetyczny. Skutki polityki klimatycznej będą tragiczne. Dlatego powołałem Parlamentarny Zespół ds. Suwerenności Energetycznej. Publikujemy wykłady wybitnych ekspertów, którzy podpierając się badaniami, pokazują, że Polska nie jest w stanie realizować polityki klimatycznej UE. To nie jest kwestia ocen. Prof. Władysław Mielczarski pokazuje to na liczbach. A te są bezwzględne. Faktów nie da się zasłonić pięknymi slajdami. A fakty są takie, że Unia Europejska nakłada na nas gigantyczny haracz, ogromne sumy pieniędzy wypływają z Polski, a potężne pieniądze będziemy musieli wydać na inwestycję w OZE. I już związkowcy wychodzą na ulice. Wszyscy musimy uświadomić sobie tragizm tej sytuacji.