Jest takie dobrze znane przysłowie: „Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”. Przypomniało mi się ono, gdy przeczytałem wypowiedź reżyser Agnieszki Holland, która w jednym z wywiadów, komentując sytuację na polskiej granicy z Białorusią, powiedziała: „Dla mnie jest to przekroczenie kolejnej granicy, bo jeśli akceptuje się de facto mordowanie ludzi, to można już wszystko zaakceptować”.
Oczywiście nie zgadzam się z narracją obwiniającą za stan na wschodniej granicy polskie władze i żołnierzy wypełniających zadanie ochrony terytorium i obywateli państwa. Tej haniebnej sytuacji winny jest oczywiście reżim Alaksandra Łukaszenki, który wykorzystuje dramat ludzi, traktując ich jak żywe tarcze w swej wojnie o utrzymanie władzy. Ale sytuacja na granicy zaognia się też nie bez winy decydentów Unii Europejskiej. Dyplomatyczna niemoc i brak zdecydowanej reakcji na „wojnę hybrydową” wypowiedzianą przez Łukaszenkę to dowód faktycznej słabości całej Unii Europejskiej, która schowała się za plecami Polaków i jeszcze próbuje nam grozić palcem. Być może niektóre państwa UE liczą, że ta sytuacja zmusi Polskę do zmiany ogólnego stanowiska na temat przyjmowania tzw. uchodźców i zgodzi się np. na ich relokację… Może osłabienie Polski jako kraju jest komuś na rękę… To już jednak temat na inny komentarz…
Wróćmy do wypowiedzi Holland. Niewątpliwie swe słowa wypowiedziała w innym kontekście i innym celu, a już na pewno nie w obronie życia dzieci poczętych. Potwierdzenie proaborcyjnych poglądów reżyser znajdziemy zresztą w tym samym wywiadzie i w wielu innych miejscach. Jednak to, co powiedziała o „akceptowaniu mordowania” jako pewnej furtki dla innych przestępstw, niesie w sobie bardzo uniwersalne przesłanie.
Dlatego słowa: „jeśli akceptuje się de facto mordowanie ludzi, to można już wszystko zaakceptować”, mają bardzo zdecydowany wydźwięk pro-life i w tym znaczeniu trudno się z nimi nie zgodzić. Tym bardziej że podobne zdanie wypowiedziała niegdyś w kontekście aborcji św. Matka Teresa z Kalkuty: „Największą siłą niszczącą pokój jest dzisiaj zbrodnia przeciwko niewinnemu dziecku, które jeszcze się nie narodziło. Jeśli matka może zabić własne dziecko, to co nas powstrzyma, byśmy nie pozabijali się nawzajem?”.
Ówczesny prefekt watykańskiej Kongregacji ds. Kultu i Dyscypliny Sakramentów ks. kard. Robert Sarah, przypominając w jednej z rozmów z „Naszym Dziennikiem” te słowa Matki Teresy, stwierdził wprost, że „ci, którzy w imię rzekomego ’prawa do szczęścia’, indywidualistycznego ’prawa wyboru’ chcą szerzyć w Polsce kulturę śmierci, obrali złą drogę”.
Dlaczego złą? Bo „jeśli akceptuje się de facto mordowanie ludzi, to można już wszystko zaakceptować”, bo „jeśli matka może zabić własne dziecko, to co nas powstrzyma, byśmy nie pozabijali się nawzajem?”.
W ostatnim czasie Ojciec Święty Franciszek kilkakrotnie zdecydowanie podkreślił, że „aborcja to morderstwo”, a ten, kto jej dokonuje, „ten zabija”. Przypomniał także, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia, i to potwierdza nauka. – To jest ludzkie życie, kropka. I to życie ludzkie musi być szanowane – zaakcentował Papież.
Nie ma czegoś takiego jak „prawo do aborcji”, bo musiałoby wtedy istnieć „prawo do morderstwa”, a tego – jak słyszymy – nie chcą nawet zwolennicy prawnego dopuszczania zabijania dzieci poczętych. Tak naprawdę, gdyby w jakimkolwiek demokratycznym porządku prawnym pojawiło się jakieś „prawo do zabijania niewinnego człowieka”, byłaby to kompromitacja tego państwa i tych, którzy nim rządzą. Dlatego zawsze promowaniu aborcji służy propaganda, która polega na „odczłowieczaniu” dziecka poczętego (nazywa się go „płodem”, „zlepkiem komórek”) i ukrywaniu prawdy o tym, jak naprawdę wygląda krwawy proceder pozbawiania nienarodzonych życia w łonie matki (lakonicznie nazywany „zabiegiem” czy „terminacją ciąży”).
W jakim miejscu, jako Polacy i Europejczycy, chcemy być? Jeżeli bronimy kobiet, to brońmy także tych, które żyją w łonach swych matek. Brońmy każdego życia. Bez hipokryzji i manipulacji dramatycznymi wydarzeniami tylko po to, by móc jeszcze więcej tego życia niszczyć. „Miarą cywilizacji – miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury – jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. Choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne, naukowe” (Jan Paweł II, Kalisz, 4 czerwca 1997 r.).