logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Wzrasta relatywizm moralny

Poniedziałek, 3 stycznia 2022 (13:30)

Od ponad 10 lat następuje systematyczne odchodzenie od tzw. absolutyzmu moralnego w kierunku relatywizmu – stwierdza Centrum Badania Opinii Społecznej CBOS.

Nierzadko dotyczy to także osób określających się jako wierzące, a nawet głęboko wierzące, oraz regularnie praktykujące religijnie. Przekonanie, że należy mieć wyraźne zasady moralne i nigdy od nich nie odstępować, wyraża obecnie niespełna jedna piąta badanych (19 proc.) – wynika z najnowszych badań.

Ponad dwukrotnie wyższy odsetek respondentów (41 proc.) jednoznaczne zasady moralne uważa wprawdzie za pożądane, ale dopuszcza, by w pewnych sytuacjach uznać je za nieobowiązujące.

Co piąty dorosły Polak (20 proc.) stoi na stanowisku, że dobrze jest mieć stałe zasady, jednak odstąpienie od nich w konkretnych sytuacjach życiowych nie jest niczym złym. Z kolei niemal co szósty ankietowany (15 proc.) opowiada się za postępowaniem całkowicie uzależnionym od sytuacji, twierdząc, że bezzasadne jest odgórne ustalanie reguł moralnych, gdyż okoliczności wymuszają określone postępowanie, które w danej chwili jest etycznie właściwe. Oznacza to, że w innej sytuacji to samo zachowanie może zostać uznane za niemoralne.

Od 2009 r. odsetek osób przekonanych o konieczności kierowania się stałymi i niezmiennymi zasadami moralnymi zmniejszył się z 31 do 19 proc., natomiast z 9 do 15 proc. przybyło badanych, którzy opowiadają się za tzw. moralnością sytuacyjną.

Potrzebę kierowania się w życiu wyraźnymi i bezwzględnymi zasadami moralnymi wyrażają przede wszystkim osoby najczęściej praktykujące religijnie, mające co najmniej 65 lat oraz deklarujące prawicowe poglądy polityczne. Z kolei za uzależnianiem swojego postępowania od konkretnych okoliczności opowiadają się najczęściej respondenci niepraktykujący religijnie, o lewicowych poglądach politycznych, mieszkający w największych miastach, a uwzględniając status społeczno-zawodowy – głównie uczniowie i studenci.

CBOS zauważa, że rosnące przekonanie Polaków o tym, że ludzkie zachowania w mniejszym lub większym zakresie powinny być uzależnione raczej od kontekstu sytuacyjnego, niż opierać się na stałych zasadach, koresponduje z zaobserwowanym po 2005 r. znaczącym wzrostem odsetka osób, według których rozstrzyganie o dobru i złu powinno być przede wszystkim wewnętrzną sprawą każdego człowieka, a nie opierać się na istniejących kodeksach – czy to społecznych, czy religijnych. Aktualnie opinię taką wyraża dwie trzecie spośród ogółu badanych (65 proc.), co oznacza nieznaczny spadek w stosunku do 2016 r. (o 4 punkty procentowe).

Od ostatniego pomiaru wyraźnie przybyło respondentów opowiadających się za koniecznością społecznej kodyfikacji zasad (16 proc., wzrost o 5 punktów), ubyło natomiast tych, którzy źródłem norm w tej kwestii czynią prawa Boże (13 proc., spadek o 2 punkty procentowe). Oznacza to, że od 2005 r. odsetek osób postulujących konieczność religijnego uzasadnienia tego co dobre i co złe zmniejszył się ponad dwukrotnie (z 27 do 13 proc.).

Opinie Polaków na temat źródeł zasad etycznych różnicuje przede wszystkim religijność mierzona częstością uczestnictwa w praktykach. Osoby praktykujące religijnie kilka razy w tygodniu twierdzą najczęściej, że to prawa Boże powinny decydować o tym, czym jest dobro i zło (uważa tak 48 proc. z nich). W pozostałych grupach dominuje przekonanie, że rozstrzyganie o dobru i złu powinno być wewnętrzną sprawą każdego człowieka, przy czym im rzadsze uczestnictwo w praktykach religijnych, tym częstsze przeświadczenie, zgodnie z którym główne źródło zasad postępowania powinny stanowić normy społeczne.

JG, KAI

NaszDziennik.pl