logo
logo

Pytamy o prawdę

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Etyczne aspekty szczepienia przeciw COVID-19

Środa, 9 lutego 2022 (11:20)

Wykład ks. prof. Pawła Bortkiewicza wygłoszony podczas sympozjum „Oblicza pandemii” w AKSiM w Toruniu

Tematyka szczepionek i szczepień wywołuje ogromne kontrowersje. Wokół tej kwestii krąży wiele sprzecznych informacji, kontrowersyjnych ocen, szokujących wypowiedzi. Po opublikowaniu watykańskiej Noty Kongregacji Nauki Wiary w 2020 roku i stanowiska Zespołu Ekspertów ds. Bioetyki przy Konferencji Episkopatu Polski znamienna była reakcja prof. Krzysztofa Simona, który w ostrych słowach skrytykował stanowisko Kościoła: „Podawanie informacji o tych płodach ludzkich jest rzeczą nieprawdziwą. To jest 1973 rok, kiedy naturalnie eliminowany płód, poroniony – bo przyroda eliminuje uszkodzone płody w sposób naturalny, poronieniem – został wzięty do badań i udało się znaleźć żywe komórki. Zaczęto je hodować i wyhodowano linię komórkową, którą się utrzymuje przy życiu do tej pory”.

Opinia profesora podana w ferworze wywiadu jest opinią błędną. Komórki wykorzystane do testowania bądź produkowania szczepionek, także tych, które mają służyć prewencji wobec wirusa SARS-CoV-2, nie są efektem naturalnego poronienia dziecka. Literatura medyczna podaje dokładnie źródło pochodzenia dwóch linii komórkowych opisanych kryptonimami HEK-293 i PER.C6. Linie komórek HEK-293 oraz PER.C6 zostały pozyskane z materiału pobranego w wyniku dwóch sztucznych poronień. Aborcje przeprowadzono z przyczyn pozamedycznych, co oznacza, że ich celem nie było pobranie materiału do wyprowadzenia linii komórkowych.

Ujmując sprawę najprościej, można potraktować owe linie ludzkich komórek zarodkowych jako swego rodzaju miniaturowe „fabryki” do produkcji ogromnej ilości wektorów wirusowych niezdolnych do replikacji, tj. zmienionych w taki sposób, aby nie mogły się namnażać. Taki wektor wirusowy pełni w szczepionce funkcję nośnika dla genu kodującego wybrane immunogenne białko wirusa SARS-CoV-2. Ostatecznie sprawia, że osoba zaszczepiona zaczyna wytwarzać to białko, tworząc immunologiczne mechanizmy ochrony przed COVID-19 i/lub SARS-CoV-2.

Banalizacja problemu przez prof. Simona nie wydaje się zatem uzasadniona.

Na drugim biegunie kontrowersji pojawiają się opinie ekstremalizujące problem i ukazujące ogromną skalę aborcji koniecznych do pozyskiwania owych linii komórkowych. Przedstawicielką tych opinii, cytowaną przez środowiska konserwatywne i obrońców życia, jest Pamela Acker. Jej zdaniem „’HEK’ to skrót od Human Embryonic Kidney, a ’293’ faktycznie ujawnia liczbę eksperymentów, które dany badacz przeprowadził, aby opracować linię komórkową. Do każdego eksperymentu potrzeba kilku aborcji”.

W świetle tej wypowiedzi należałoby przyjąć, że do produkcji tej linii komórkowej konieczne było dokonanie przynajmniej około tysiąca aborcji (293 razy kilka). Ta liczba nie jest wszakże niczym potwierdzona i choć nie zmienia to faktu, że u początku całego „cyklu produkcyjnego” znajduje się aborcja konkretnego dziecka (pozyskanie komórki nerkowej abortowanej dziewczynki), to nie wydaje się, by podawanie fałszywych i drastycznych liczb sprzyjało budowaniu autentycznej obrony życia.

Podane przykłady ilustrują w sposób fragmentaryczny, ale czytelny, że pandemia COVID-19 stała się źródłem wielu gorących debat.

Jednym z centralnych pytań owych debat są te dotyczące stosowania szczepionek i obowiązku szczepień. Można je sformułować jako pytanie: czy stosowanie szczepionek przeciwko COVID-19 jest zgodne z prawem lub przeciwnie – nielegalne? I współtowarzyszące mu pytanie: czy istnieje możliwość/powinność obowiązkowego szczepienia przeciwko COVID-19?

Pragnąc odpowiedzieć na te pytania, trzeba naszkicować ogólny kontekst etyczny.

 

Podstawowe zagadnienia etyczne

W perspektywie personalistycznej punktem wyjścia rozważań etycznych staje się wizja osoby ludzkiej – a zatem bytu z jednej strony indywidualnego i jednostkowego, a z drugiej strony bytu wspólnotowego. Afirmacja osoby ludzkiej wskazuje, że życie i zdrowie członków społeczeństwa powinny być chronione. Oznacza to zarazem, że wszyscy członkowie społeczeństwa powinni w jakiś sposób przyczyniać się do dobra wspólnego. Trzeba jednak w tym miejscu poczynić znaczącą uwagę, że owa ochrona dobra wspólnego nie oznacza myślenia kolektywistycznego. To członkowie wspólnoty są zawsze celem dobra wspólnego, a nie środkiem prowadzącym do tego celu.

Spojrzenie poprzez pryzmat dobra wspólnego stanowi trudny problem dla współczesnej, hiperindywidualistycznej kultury. Bowiem dla wielu uczestników tej kultury akcent na dobro wspólne oznacza pogwałcenie wolności jednostki ludzkiej. Zapomina się przy tym, że autonomia nie jest jednak zasadą absolutną. W takiej perspektywie mogłoby się wydawać, że w oparciu o swoją szczególną odpowiedzialność za dobro wspólne rząd mógłby nałożyć na członków społeczeństwa środki w celu ochrony i zagwarantowania ich życia i zdrowia. Z drugiej strony ten sam rząd jest wszakże zobowiązany do tego, by poważnie potraktować obiekcje osób, które wskazują na szkody w postaci np. blokad gospodarczych czy ekonomicznych, zaniedbań w leczeniu innych chorób i patologii. Przede wszystkim pojawia się obowiązek poważnego potraktowania obiekcji osób powołujących się na wolność sumienia i przekonań moralnych czy religijnych.

Konkluzją tych rozważań jest zdanie, poniekąd trywialne: to, w jaki sposób można najlepiej służyć dobru wspólnemu w praktyce, jest skomplikowane.

Pytania dotyczące szczepionek i szczepień

Odpowiedź na oba wyżej postawione pytania dotyczące moralnej legitymizacji szczepionek i moralnej legitymizacji obowiązku szczepień zależy w pierwszym rzędzie od spełnienia trzech warunków:

1. Skuteczność szczepionek powinna być udowodniona.

2. Powinien istnieć proporcjonalny związek między dwiema kategoriami czynników:

a. ryzykiem zgonu z powodu zakażenia COVID-19, nasileniem tej choroby i jej długoterminowymi skutkami;

b. skutecznością szczepionek i jej faktycznym czasem trwania.

3. Szczepionki powinny być projektowane, rozwijane i produkowane w sposób moralnie dobry lub przynajmniej moralnie uzasadniony.

Dwie pierwsze kwestie przynależą do zagadnień medycyny i statystyki medycznej, przekraczają zatem kompetencje niniejszego artykułu. Należy jedynie podkreślić, że w tej – wydawałoby się – wymiernej i policzalnej sferze występuje szereg sprzecznych opinii i kontrowersji. Obok danych statystycznych wskazujących na skuteczność szczepionek i nikłą skalę efektów ubocznych, nieporównywalnie mniejszą z występowaniem tych chorób w stanach covidowych, pojawiają się opinie radykalnie przeciwne. Naznaczone są one przy tym niejednokrotnie dużą dozą sensacji i niesprawdzonych informacji. To właśnie w tym wymiernym obszarze jak w soczewce skupia się cecha współczesnej kultury postmodernistycznej, w której prawda zostaje zmieszana z fikcją i kłamstwem.

Jednak szczególnie gorącym tematem dyskusji staje się trzecia wspomniana kwestia, dotycząca etycznego pochodzenia szczepionek. To właśnie sposób projektowania, opracowywania, produkowania i testowania szczepionek spotyka się ze szczególnym zarzutem. Niektóre szczepionki zostały zaprojektowane, opracowane i/lub wyprodukowane, i/lub zweryfikowane za pomocą linii komórkowych pozyskanych, jak to zostało już wskazane, z ludzkich embrionów, abortowanych w latach 60. i na początku 70. XX w.

Ten właśnie fakt rodzi poważne pytanie etyczne: czy opracowanie, produkcja lub stosowanie tych szczepionek nie są współpracą w aborcji?

Współpraca w złu

Pytanie to wybrzmiewa dramatycznie i donośnie w kontekście ogólnej i niezmiennej zasady głoszonej przez Magisterium Kościoła katolickiego, a mówiącej, że bezpośrednia aborcja osoby poczętej jest aktem wewnętrznie złym. Aborcja w tym sensie jest objęta absolutną normą moralną – jest zawsze moralnie nielegalna, bez żadnego wyjątku, niezależnie od intencji i okoliczności aborcji.

Oczywiście ta ogólna ocena zostaje zróżnicowana w zależności od udziału w akcie aborcji konkretnej osoby. W odniesieniu do realizacji szczepionek pozyskiwanych z wykorzystaniem ludzkich linii komórkowych pochodzących z abortowanych dzieci zakres zaangażowania w aborcję powinien być oceniany z punktu widzenia: projektanta takich szczepionek, ich twórcy, producenta szczepionki, wreszcie osoby zaszczepionej.

Etyka katolicka, podejmując kwestię tego zaangażowania, dokonuje jego oceny, stosując zasadę współpracy ze złem, zasadę rozwiniętą przez św. Alfonsa Marię de Liguoriego (1696-1787).

Punktem wyjścia tej zasady jest mocna norma, iż nie należy współpracować ze złymi czynami innych. Nie można jednak takiej współpracy kategorycznie odrzucić. Kupując np. w popularnej amerykańskiej sieci gastronomicznej niektóre produkty dla dzieci z dołączonymi zabawkami wyprodukowanymi w Chinach, z wykorzystaniem niewolniczej pracy nieletnich dzieci, w pewnym sensie współpracujemy ze złem. Pisząc ten tekst na określonym edytorze komputerowym, należącym do potentata informatycznego, który od wielu lat wspiera swoją fundacją działania proaborcyjne, poprzez nabycie legalne tego edytora wspieram pośrednio działania tego potentata. Korzystając z osiągnięć immunologii czy krioterapii, wypracowanych w dobie „medycyny Auschwitz”, korzystam z efektów nieludzkich eksperymentów.

W interesującym nas przypadku szczepionek współpraca ze złem (tu – złem aborcji) odnosi się do przypadku, w którym podmiot (współpracujący) dokonuje czynności, która w sposób podrzędny przyczynia się do niesprawiedliwego działania zaplanowanego i zrealizowanego przez inny podmiot (główny).

Centralną kwestią staje się w tym przypadku zagadnienie określenia istoty i charakteru owej współpracy ze złem. Temu zagadnieniu służy swoista typologia odpowiadająca na istotne kwestie. Pierwszą z nich jest zamiar – a zatem odpowiedź na pytanie, czy współpracownik podziela zamiar mocodawcy, głównego sprawcy czynu, czy też nie. W zależności od odpowiedzi na to pytanie można mówić o współpracy formalnej (gdy podziela zamiar głównego sprawcy) lub materialnej (gdy się od niego dystansuje).

Pytanie drugie dotyczy faktu i skutków i określa zależność od bliskości bądź odległości między działaniem współpracującego a głównym sprawcą. Pozwala to na określenie współpracy w kategoriach bliskiej bądź odległej.

W zależności od tego, czy współpracujący uczestniczy w działaniu sprawcy, czy też zapewnia środki do jego realizacji, możemy mówić o współpracy bezpośredniej bądź pośredniej. Problem, czy i na ile współsprawca uczestniczy, czy jedynie nie zapobiega w działaniu głównego sprawcy, odróżnia współpracę czynną od biernej. W zależności od tego, czy działanie współdziałającego jest niezbędne do realizacji działania mocodawcy, czy też ingeruje w łatwość i skutki egzekucji – mówimy o współpracy koniecznej bądź warunkowej.

Punktem wyjścia pozostaje rozróżnienie współpracy formalnej, w której współpracownik utożsamia się z działaniem głównego sprawcy czynu, oraz współpracy materialnej, w której jakby z konieczności godzi się na podjęcie danego działania, nie mając innej możliwości, a wewnętrznie sprzeciwia się kryjącemu się w tym działaniu złu.

Wymienione rozważania – jakkolwiek mogą wydać się dość skomplikowane czy nadto sformalizowane – znajdują swoje odzwierciedlenie w przywołanej na początku Nocie Kongregacji Nauki Wiary z 2020 roku, która stwierdza:

„W tym sensie, gdy nie są dostępne takie szczepionki przeciwko COVID-19, które nie budzą zastrzeżeń etycznych (np. w krajach, w których lekarzom i pacjentom nie są udostępniane szczepionki wolne od problemów etycznych lub w których dystrybucja jest trudniejsza ze względu na szczególne warunki przechowywania i transportu lub też gdy różne typy szczepionek są wprawdzie rozprowadzane w tym samym kraju, ale służby ochrony zdrowia nie pozwalają obywatelom wybierać szczepionki do zaszczepienia), jest moralnie dopuszczalne stosowanie szczepionek przeciwko COVID-19, które wykorzystały linie komórkowe z abortowanych płodów w procesie badawczym i produkcyjnym.

Podstawowym powodem dla uznania za godziwe moralnie stosowanie tych szczepionek jest to, że współdziałanie (bierna współpraca materialna) w złu aborcji, z której pochodzą wspomniane linie komórkowe, ze strony osób, które używają powstałych z nich szczepionek, jest odległe”.

Kongregacja Nauki Wiary stwierdza dalej:

„Moralny obowiązek unikania takiej biernej współpracy materialnej nie jest wiążący, jeśli istnieje poważne zagrożenie, takie jak niepohamowane w inny sposób rozprzestrzenianie się groźnego patogenu: w tym przypadku pandemiczne rozprzestrzenianie się wirusa SARS-CoV-2, który powoduje COVID-19. Należy zatem uważać, że w tym przypadku można używać wszystkich szczepionek uznanych za klinicznie bezpieczne i skuteczne z sumieniem pewnym, że ich stosowanie nie oznaczałoby formalnej współpracy przy aborcji, z której pochodzą komórki do ich produkcji. Należy podkreślić jednakże, że godziwe moralnie używanie tego typu szczepionek, ze względu na szczególne warunki czyniące go takim, nie może stanowić samo z siebie legitymizacji, również pośredniej, dla praktyki aborcji, i zakłada sprzeciw wobec tej praktyki ze strony tych, którzy te szczepienia stosują”.

W tym duchu wypowiedziały się także różne Episkopaty oraz wspomniany już zespół ekspertów przy Episkopacie Polski i przewodniczący Komitetu Doktryny i Działań Pro-Life Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych.

Biskupi amerykańscy podkreślają rozróżnienia stopnia – rozróżnienia, w jakim linie komórkowe abortowanych dzieci odgrywają rolę w realizacji dostępnych szczepionek: czy zostały one użyte w jednym, czy wielu etapach wdrażania (projektowanie, rozwój, produkcja i testowanie). Jak wiadomo, Pfizer i Moderna wykorzystywały ludzkie linie komórkowe pochodzące od abortowanego dziecka tylko w celu potwierdzenia skuteczności szczepionki. Natomiast AstraZeneca oraz Johnson & Johnson zostały zaprojektowane, opracowane i wyprodukowane oraz zweryfikowane za pomocą linii komórkowej HEK293.

Czy rządy mogą zmusić ludzi do zaszczepienia się?

Zakładając, że istnieje moralny obowiązek szczepienia, nawet jeśli oznacza to materialną i odległą współpracę w złu, należy zadać następujące pytanie: czy rządy, odnosząc się do swojej odpowiedzialności za dobro wspólne, mogą zmusić ludzi do zaszczepienia się, gdy ci nie są do tego skłonni?

Odpowiedź brzmi: „nie”.

Po pierwsze dlatego, że szczepienie jest interwencją, która obejmuje integralność ciała osoby ludzkiej. Osoba musi wyrazić na to zgodę na podstawie zasady wolności i odpowiedzialności. Przymusowe szczepienia oznaczałyby, że w niektórych przypadkach ludzie musieliby zostać aresztowani przez policję i przewiezieni do placówek opieki zdrowotnej w celu zaszczepienia. To zaś może prowadzić do szkody dobra wspólnego.

Po drugie, należy uszanować sprzeciw sumienia osób, które odmawiają szczepienia, w szczególności tych, którzy mają zastrzeżenia do faktu, że szczepionka powstała przy użyciu linii komórkowych pochodzących od abortowanych dzieci. Nikt nie może zrobić nic złego zgodnie ze swoim pewnym sumieniem. Nikt nie może być zmuszony do zrobienia czegoś, co uważa w sumieniu za zły czyn. Zastrzeżenia sumienia podniesione w sprawie stosowania szczepionki przeciwko COVID-19 muszą być traktowane bardzo poważnie, zwłaszcza że dotyczą współpracy – choć materialnej, pośredniej i odległej – z poważnym złem.

Po trzecie, słyszy się niejednokrotnie argument, że przymusowe szczepienia nie są konieczne, jeśli zaszczepiono pewien procent populacji (odporność zbiorowa). Według wirusologów, aby osiągnąć ochronę zbiorową, około 70 proc. populacji powinno zostać zaszczepione przeciwko COVID-19. To jednak oznacza, że nie każdy musi zostać zaszczepiony, by tę odporność zbiorową osiągnąć.

Osoby z zastrzeżeniami co do szczepionek już dziś uważają, że ich głosy są marginalizowane lub ignorowane przez placówki medyczne, a przede wszystkim przez instytucje medyczne.

Najlepszym rozwiązaniem jest kontynuowanie otwartej, uczciwej i faktycznej komunikacji na temat zagrożeń i korzyści płynących ze szczepionek. Niestety, wydaje się, że takiej dyskusji brakuje. Oficjalny przekaz medialny jest zdominowany przez wyrazistą kampanię na rzecz skuteczności i dobroczynności szczepień. To z kolei powoduje, że w swoistej niszy pojawiają się głosy przeciwne, które obok argumentów racjonalnych posługują się niejednokrotnie niesprawdzonymi informacjami, rozpowszechnianymi zwłaszcza przez media społecznościowe. Przykładem może być choćby informacja na temat obecności tlenku grafenu w szczepionkach rozpowszechniana w portalach społecznościowych, a dyskredytowana jednoznacznie przez inne media internetowe, ale znajdująca wciąż swoich zwolenników.

Można postawić pytanie, czy w takiej sytuacji nie warto by było skonfrontować opinii przeciwnych w jednej platformie wymiany poglądów – publicznej i oficjalnej. Wciąż bardzo istotnym zagadnieniem staje się bowiem rozpowszechnianie dokładnych informacji na temat bezpieczeństwa szczepionek i ich skuteczności, a także wsparcia dla dalszych badań i nadzoru w celu zapewnienia, że istniejące zaufanie publiczne do szczepień pozostaje uzasadnione lub powinno zostać odbudowane.


Akademia Kultury Społecznej
i Medialnej w Toruniu

Sympozjum
Oblicza pandemii
29 stycznia 2022 r.

Ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz

Nasz Dziennik