Medycy dziwią się stanowisku Rzecznika Praw Pacjenta, który nie czeka na końcowe wyniki badania klinicznego amantadyny, tylko już teraz zakłada, że lek nie pomógł pacjentom w czasie pandemii. Urzędnik z jednej strony zaznacza, że wie o prawie lekarza do stosowania leków poza ich wskazaniami rejestracyjnymi, z drugiej wyklucza taką praktykę w przypadku amantadyny. – Lekarzowi nie wolno posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe lub niezweryfikowanymi naukowo. Zgoda pacjenta nie stanowi podstawy do udzielenia mu świadczenia zdrowotnego niezgodnego z aktualną wiedzą medyczną – mówi „Naszemu Dziennikowi” Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta.
Wszyscy lekarze, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają z kolei, że podnoszenie takich argumentów w przypadku amantadyny jest nieuzasadnione. – Przypomnijmy, że amantadyna, a konkretnie produkt Viregyt-K, ma w charakterystyce produktu leczniczego zastosowanie w leczeniu grypy typu A. Dlatego jeśli pacjent przychodzi do nas z objawami grypowymi, to mamy prawo podejrzewać w każdej takiej sytuacji, że mamy do czynienia z grypą typu A. Na pewno nie możemy jej wykluczyć, niezależnie od wyników testu, bo wiarygodność testów jest ograniczona. Poza tym wielu pacjentów nie wykonuje testu. Dlatego w pewnych sytuacjach stosowanie tego leku ma uzasadnienie – zauważa w rozmowie z nami dr Paweł Basiukiewicz, lekarz internista, kardiolog ze szpitala w Grodzisku Mazowieckim.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym