logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: arch/ Inne

Mogę kochać Ojczyznę jak Pilecki

Sobota, 4 maja 2013 (10:18)

Z Karolem Marią Wojtasikiem, współorganizatorem III Toruńskiego Marszu Rotmistrza Pileckiego, rozmawia Izabela Kozłowska

Skąd zrodził się pomysł na zorganizowanie Marszu Rotmistrza Pileckiego w Toruniu?

– Pomysł zrodził się za sprawą ogólnopolskiej inicjatywy „Let's Reminisce About Witold Pilecki” oraz wiążących się z nią marszów organizowanych w innych miastach Polski, 13 maja, w dniu urodzin Witolda Pileckiego. Za pierwszym razem byłem uczestnikiem, natomiast za drugim już jednym z organizatorów. Idący w marszu poczuli, że nie można odstawać od innych, że są wśród nas szczególnie zainteresowani, chętni do działania ludzie, którzy z ochotą podejmą się zorganizowania kolejnych marszów i pokażą całej Polsce możliwości mobilizacyjne środowisk narodowych w Toruniu. Ostatni marsz okazał się prawdziwym przebojem, najbardziej profesjonalnie przygotowaną uroczystością w Polsce. Wiele osób zaangażowanych w upamiętnienie Pileckiego w innych miejscowościach pokazywało nasz marsz jako wzór  – to bardzo podbudowuje. Inspiracji do zorganizowania było wiele, poza wcześniej wspomnianymi były to m.in. nasilone ataki różnorodnych środowisk lewicowych na wartości najbliższe naszym sercom (Bóg, Honor i Ojczyzna), kłamstwa poprzez kreowanie ich „bohaterów” jako jedynych słusznych i prawdziwych. Przyczyniła się również do tego kwestia związana z niską świadomością mieszkańców Torunia na temat narodowych bohaterów. Bohaterów na miarę znanych nam postaci z komiksów, o niebywałych zdolnościach, sile i ujmującej serce działalności – walki dobra ze złem.  Jednak my, Polacy, nie musimy odwoływać się do postaci fikcyjnych; my mamy prawdziwych bohaterów, m.in. żołnierzy wyklętych. Teraz już nagłaśniamy ich postacie, zasługi, problematykę ich życia, przywracamy o nich pamięć oraz upamiętniamy poprzez różne projekty, takie jak marsz Pileckiego czy tablica Żołnierzy Wyklętych, której to wizualizacja wraz z projektem uchwały została ostatnio złożona przez prof. dr. hab. Wojciecha Polaka do Biura Rady Miasta Torunia.

Torunianie dotychczas chętnie włączali się w ten marsz? Z jakim zainteresowaniem cieszyły się wcześniejsze jego edycje?

– Narastającym. Pierwszy marsz był spontaniczny, zwołany SMS-owo, wśród znajomych. Przyszło raptem 60 osób, a może i mniej. Na drugim spodziewaliśmy się około 500 osób, a przyszło 1,5 tysiąca. Co roku staramy się rozbudować nasz marsz, nadając mu coraz to ciekawsze oprawy, podnosząc jego doniosłość, nie zapominając o tym, że jest to inicjatywa społeczna i chcemy zachować pewną swobodę, nie ubierać jej w sztywne ramy, umożliwić spontaniczne wyrażanie siebie samego i swojej dumy z bycia Polakiem. W tym roku będzie to kibicowska oprawa ze stroboskopami, racami i świecami dymnymi oraz koncert patriotyczny Tadka Polkowskiego z Krakowa.

Coraz więcej osób, instytucji dopytuje się, jak mogą dołączyć do organizacji, jak mogą nas wspomóc. To wszystko pokazuje, że zainteresowanie istnieje i wciąż zwiększa się. Ludzie powoli przekonują się, że podstawę ich bytu stanowi państwo i polskość, która obecnie jest mocno wyśmiewana, a uczestnicząc w marszu, właśnie ją wyrażają. Widząc wywieszony plakat z informacją o III Toruńskim Marszu Rotmistrza Pileckiego, już nie pytają, o kogo chodzi albo o co chodzi, a którego to będzie? To cieszy, pokazuje, że praca Klubu „Szewskiej Pasji” pod przewodnictwem prof. dr. hab. Wojciecha Polaka nie jest bezowocna. Jednym ze szczególnych naszych założeń jest, aby z inicjatywy mającej na celu upamiętnienie wybitnej postaci nie zrobić imprezy komercyjnej. To wbrew naszym intencjom.

Jak we współczesny świat wpisuje się postawa rotmistrza Pileckiego?

– Niektórzy mówią i swoim zachowaniem potwierdzają, że jako relikt. Gdzie nie spojrzeć – rozpusta i liberalizacja życia. Jednak mimo to we wszystkim, co nas otacza, po pewnym czasie zauważamy powrót do pierwotnych założeń, do fundamentów. Tak jest z modą, muzyką, motoryzacją i również z hierarchią wartości. Zmieniają się nie tylko pojedyncze wartości, ale także całe systemy wartości. Świat potrzebuje przykładów i wzorców, do których trzeba powrócić, na których należy się opierać (tutaj należy właśnie wskazać osobę rotmistrza Pileckiego). Ludzie powoli się do nich przekonują. Ten progres, mimo iż powolny, jest zadowalający.

Dlaczego warto przypominać osobę Witolda Pileckiego?

– My manifestujemy wartości, w które wierzymy, a żeby nie były one pustymi frazesami przez nas podnoszonymi, podajemy przykład – Pilecki. To pozwala budować własne relacje chęci do możliwości i motywuje do działania, uświadamia, że można. Mogę być człowiekiem wiary – jak Pilecki. Mogę być odważny – jak Pilecki. Mogę kochać swoją Ojczyznę – jak Pilecki. Mogę być… Skoro Pilecki mógł, dlaczego nie ja? On walczył o Ojczyznę dla następnych pokoleń, ja również mogę i powinienem. On był wzorem do naśladowania dla swoich dzieci, ja również muszę! To jest istota naszych działań. Zresztą notoryczne próby ośmieszania naszych wartości, próby ich zwalczania, doprowadzają do demoralizacji, powodują ogólne zwątpienie u ludzi słabej wiary, łatwo poddają się mainstreamowym naciskom. My musimy się temu przeciwstawić. Życie Witolda Pileckiego już od harcerskiej młodości, później ułana, wojskowego, ojca, męża, gospodarza pokazuje nam, w jakim kierunku powinnyśmy zmierzać, do czego dążyć. Upamiętnienie jego osoby to również reaktywacja należnego szacunku wojskowym, prawdziwym wojskowym, sługom Ojczyzny. To nasz obowiązek! Pamiętajmy – nie jesteśmy Europejczykami. Jesteśmy Polakami, dumnymi Polakami! Mamy dla kogo żyć, pracować i za co umierać!

Dziękuję za rozmowę.

Izabela Kozłowska

NaszDziennik.pl