logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: R.Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Odzyskać archiwa „Dwójki”

Piątek, 10 maja 2013 (02:05)

Polska stara się o odzyskanie od Rosji archiwów wytworzonych przez nasz przedwojenny wywiad wojskowy, dokumentów z czasów zaborów oraz akt zakonu krzyżackiego.

W maju delegacja Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych spotka się z przedstawicielami Federalnej Agencji ds. Archiwów Rosji. O tych problemach mówił wczoraj posłom z sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu prof. Władysław Stępniak, szef Archiwów Państwowych. Sprawy te są skomplikowane i ich rozwiązanie wymaga głównie politycznej woli władz rosyjskich oraz uregulowania kwestii prawnych, zarówno jeśli chodzi o prawodawstwo rosyjskie, jak i międzynarodowe.

Polsce zależy nie tylko na archiwaliach zagarniętych przez Sowietów po 17 września 1939 roku, ale również na materiałach, które znalazły się we władaniu rosyjskim, a nie zostały przejęte przez władze II RP na podstawie postanowień pokoju ryskiego w 1921 roku.

– Materiały archiwalne nie są tylko i wyłącznie dobrami kultury, ale materiałami, w stosunku do których nie można zastosować kryteriów takich jak w stosunku do zaginionego obrazu. Są związane z suwerennością danego państwa i często nie znajdują się w żadnych wykazach – podkreślał dyrektor Stępniak.

Jak wskazywał, chodzi głównie o archiwa tzw. polskiej proweniencji terytorialnej, choć nie tylko. Zaznaczył, że restytucja dóbr kultury w stosunkach międzynarodowych jest dziś ważnym elementem polityki międzynarodowej państw, w tym Rosji.

– Zauważamy wyraźny trend do okopywania się państw na pozycji obrony posiadanych przez siebie dóbr kultury. Dotyczy to również strony rosyjskiej – akcentował naukowiec.

Poseł Piotr Babinetz (PiS) ocenił, że negocjacje z Rosją w tej sprawie będą musiały zostać załatwione na poziomie uzgodnień międzynarodowych.

– Jak się okazuje, dobra wola Andrieja Artizowa [szefa rosyjskich archiwów – przyp. red.] to nie wszystko, bo decyzja i tak zapadnie na Kremlu – zauważył poseł PiS, według którego w sprawę powinien się zaangażować prezydent Bronisław Komorowski, ciągle podkreślający, że ma dziś dobre relacje z władzami Rosji.

Dzisiaj Polska ubiega się o te materiały, które łączą się z rozbiorami Polski i przesuwaniem granic. Drugim obszarem zainteresowania jest to, co zostało z Polski wywiezione podczas ewakuacji Królestwa Polskiego w 1915 roku, a także dobra zagrabione przez Związek Sowiecki. W 1933 roku podpisano protokół kończący tzw. restytucję ryską. – Wtedy Polska wyrzekła się tych dóbr kultury, których nie odzyskała w ramach tej restytucji. Na szczęście po wojnie byliśmy w stanie odzyskać wiele z tych materiałów mimo zastrzeżenia strony sowieckiej, która zagwarantowała sobie posiadanie części z nich, m.in. 25 tomów Sejmu Czteroletniego czy archiwów polskiego ruchu rewolucyjnego – mówił prof. Stępniak. Jak się potem okazało, przed ich przekazywaniem Polsce dokładnie je przeglądano, wyłączając z nich te, które mogły pociągnąć roszczenia finansowe lub stawiały władze rosyjskie w złym świetle. Tak zwaną sterylizacją objęto 126 zespołów archiwalnych Królestwa Polskiego, okresu zaborów i akta centralnych oraz naczelnych władz okresu II Rzeczypospolitej, w tym polskiego wywiadu wojskowego, tzw. Dwójki (II Oddziału Sztabu Generalnego). – Miałem w ręku te materiały, których objętość się zwiększyła, ponieważ każda jednostka archiwalna została przetłumaczona na rosyjski i analizowana przez służby sowieckie. Rosjanie wstępnie wyrazili zgodę na ich zwrot – wyjaśniał Władysław Stępniak.

W rosyjskich archiwach są również polskie księgi sądowe oraz materiały dotyczące Polski, a wytworzone w Petersburgu w czasie zaborów. Do tego dochodzi sprawa spuścizny archiwalnej Prus Wschodnich. Prawa do niej posiadają zarówno Polska, jak i Rosja. W Królewcu istniało archiwum o bogatych zbiorach, m.in. tysiące dokumentów państwa krzyżackiego. – To około 2,8 km dokumentów, które są dziś w archiwum w Królewcu. Jednak w 1949 roku Sowieci zablokowali odzyskanie tych dokumentów – tłumaczył szef Archiwów Państwowych.

W jego ocenie, proces odzyskiwania dokumentów w okresie III Rzeczypospolitej zaczął się obiecująco od uzyskania pewnego dostępu do dokumentów związanych ze zbrodnią katyńską. Paraliż nastąpił jednak po 2000 roku. Zdaniem dyrektora Stępniaka, jest szansa na porozumienie, ale Rosjanie chcą, by do Rosji wróciły dokumenty zdobyczne z wojny polsko-bolszewickiej, a więc to, co Rosjanie porzucili lub co zdobyto na armii sowieckiej. Zdaniem archiwisty, ich wartość informacyjna nie jest aż tak wielka jak materiałów polskiego wywiadu wojskowego, o które zabiega Polska.

Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik