Zamiast wysłuchać szefów SKW i SWW, posłowie sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych ograniczyli kompetencje niewygodnego dla koalicji szefa.
Szefowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego mieli się wczoraj podzielić z posłami sejmowej speckomisji wiedzą dotyczącą nadzoru nad bezpieczeństwem samolotu Tu-154M w latach 2009-2010. Do dyskusji nie doszło, bo zablokowali ją posłowie Platformy.
Posiedzenie w ogóle się nie odbyło. Uznano, że wprowadzenie przez przewodniczącego komisji Marka Opiołę (PiS) tematu spoza planu pracy komisji jest złamaniem regulaminu.
– Członkowie komisji zgodzili się z argumentami Platformy Obywatelskiej i nie przyjęli porządku obrad. A mnie zarzucono łamanie regulaminu. To interesująca sprawa, bo zapomniano, jak na ostatnim posiedzeniu komisji właśnie na prośbę członków PO wprowadziłem temat – także spoza planu pracy – dotyczący Jamału i memorandum gazowego. Wtedy PO nie mówiła, że łamię regulamin – relacjonuje poseł Marek Opioła (PiS), szef komisji.
Na tym nie koniec, bo Platforma chce na najbliższym posiedzeniu komisji zastanowić się, kiedy na temat działań służb specjalnych dotykających osłony remontu samolotów Tu-154M będzie chciała rozmawiać.
– Co więcej, postanowiono też ograniczyć moje kompetencje jako przewodniczącego i przyjęto wniosek, by na kolejnym posiedzeniu komisji poszerzyć skład prezydium. W ten sposób zawsze będzie można mnie przegłosowywać. Doprowadzono do tego, że stracę swoje uprawnienia jako przewodniczący – dodał Opioła.
W ocenie posła, Platforma od trzech lat blokuje wszelkie tematy związane z katastrofą samolotu Tu-154M, a obecnie, by osiągnąć cel, łamie przyjętą zasadę, że w komisji następuje rotacyjna zmiana przewodniczącego, i jest jeden jego zastępca.
– Strach, lęk, przerażenie po stronie PO. A szkoda, bo zastępca szefa SKW oraz szef SWW byli gotowi na merytoryczną rozmowę na temat bezpieczeństwa samolotu w 2009-2010 – tłumaczy Opioła.
Należy spodziewać się, że partia rządząca przejmie kontrolę nad komisją, bo dodatkowy członek prezydium będzie wybrany spośród posłów komisji w drodze głosowania na jej forum. De facto PiS, posiadające w speckomisji dwóch posłów, jest tam jedyną realną opozycyjną formacją. W komisji PO ma czterech przedstawicieli, a PSL, SLD i RP po jednym.
Osłona remontów wątpliwa
A jak wyglądała osłona remontów samolotów Tu-154M na terenie Federacji Rosyjskiej? Pytane o sprawę Ministerstwo Obrony Narodowej zapewnia jedynie, że nadzór nad remontem był prowadzony, a zadanie nie było powierzone jednej osobie.
– Do nadzoru prac remontowych Tu-154M oddelegowano żołnierzy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Nie było to zadanie powierzone jednej osobie. Specjaliści z 36. SPLT nadzorowali proces remontu Tu-154M bezpośrednio w zakładzie remontowym oraz mieli zapewniony dostęp do dokumentacji – wyjaśnia departament prasowo-informacyjny.
Zapewniła to podpisana wcześniej umowa między wykonawcą a zamawiającym i zobowiązanie zostało dotrzymane.
– Szczegóły na temat remontu znajdują się w dokumentacji śledztwa, która została przekazana prokuraturze i stanowi dla niej dowód – twierdzi resort. Na informację prokuratury czekamy.
Problem remontu samolotów Tu-154M oraz nadzoru nad nim został podjęty w raporcie smoleńskim przygotowanym przez zespół parlamentarny kierowany przez posła Antoniego Macierewicza (PiS).
W dokumencie wskazano m.in. na niedopełnienie obowiązków związanych z przetargiem na remont samolotów.
Zgodzono się m.in. na to, by to Rosjanie wskazali wykonawcę prac – zakłady „Aviakor” w Samarze, ograniczono zakres modernizacji wyposażenia samolotu o systemy obrony antyrakietowej czy zgadzano się na zawyżone wyceny.
MON miało też uniemożliwić przedstawicielom 36. SPLT kontrolowanie remontu silników Tu-154M, które nie były wykonywane w Samarze. W Rosji w czasie remontu miał przebywać tylko jeden obserwator – żołnierz specpułku.
„Jego rola polegała na obserwacji i informowaniu o przebiegu jedynie tej części remontu, którą wykonywano w tym mieście, gdyż nie miał możliwości obserwować czynności remontowych wykonywanych poza Samarą, w tym remontu silników wymontowanych w Samarze i odesłanych do remontu w innych zakładach” – czytamy w raporcie.
Dokument poniekąd potwierdza wersję MON co do ilości zaangażowanego personelu 36. SPLT, bo mówi o dwóch oddelegowanych żołnierzach, ale przebywających w Rosji wymiennie. „J.P., przebywający w Samarze od 19 maja do 18 lipca 2009 r. jako obserwator remontu i zmieniony następnie w tej roli przez G.W., obserwował tam demontaż wszystkich agregatów i silników oraz innych części Tu-154M nr 101” – podaje raport.
Zespół ocenił, że stwierdzone zaniedbania świadczą o tym, iż „mogło dojść do niedopełnienia obowiązków przez Szefa SKW i Szefa ABW oraz inne osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo prowadzonych przetargów, remontów i poremontowych napraw gwarancyjnych statku powietrznego Tu-154M nr 101, za eliminowanie zagrożeń dla bezpieczeństwa naczelnych organów Rzeczypospolitej Polskiej i jej Sił Zbrojnych oraz za ochronę bezpieczeństwa żołnierzy wykonujących zadania służbowe”.