Śmigłowce Sił Zbrojnych RP zostały wykorzystane do rozrzucania ulotek podczas kompromitującej akcji „Orzeł może”. Szef BBN tłumaczy, że wsparcie akcji miało charakter szkoleniowy.
„Działania te nie tylko wzbogaciły wartość niezwykle cennej kampanii społecznej, ale jednocześnie umożliwiły, w ramach szkolenia, zdobycie kolejnych, cennych doświadczeń taktycznych i organizacyjnych, zwłaszcza operowania w terenie zurbanizowanym” – napisał w komunikacie szef BBN Stanisław Koziej.
– Takie tłumaczenie to jest totalna bzdura. Myślę, że szczególnie w czasie, kiedy Polska angażuje się w poważne misje wojskowe w Iraku, Afganistanie, mówienie, że zrzucanie ulotek wzmacnia nasze umiejętności bojowe, jest totalnym nieporozumieniem. To nie ma nic wspólnego z ćwiczeniami i to w żaden sposób nie łączy się z podwyższaniem umiejętności bojowych – powiedział w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl gen. Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM.
Wyraził także zdziwienie, że szef BBN oraz minister obrony narodowej wyrazili zgodę na poderwanie do lotu śmigłowców, które powinny na co dzień służyć żołnierzom na poligonie.
Przy okazji tegorocznego Dnia Flagi RP, 2 maja, prezydent Bronisław Komorowski objął patronat nad akcją „Orzeł może”, którą zorganizowała „Gazeta Wyborcza” i Radiowa Trójka. Akcję promowała ogromna czekoladowa rzeźba orła.
Akcja – z orgomną czekoladową rzeźbą – promowana przez prezydenta została skrytykowana przez niemal wszystkie organizacje patriotyczne, grupy rekonstrukcyjne, a także historyków. Należy także podkreślić, że na organizację akcji „Orzeł może” Narodowe Centrum Kultury, podległe Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przyznało 100 tys. złotych.
Także na aspekt finansowy zaangażowania wojskowych w akcję, której symbolem był czekoladowy orzeł, zwrócił uwagę gen. Polko.
– To są potężne koszty. To nie tylko koszt poderwania śmigłowców, które gdzieś tam przelecą, ale także to koszt zmiany bazy, zaangażowania personelu naziemnego, straży pożarnej w pogotowiu. Nie zapominajmy, że to są loty wojskowe, które zakłócają rytm funkcjonowania jednostek mających zupełnie inne cele niż promowanie czekoladowego orła – dodał gen. Polko.
Akcja „Orzeł może” została zorganizowana za publiczne pieniądze, jednak jak podkreśla szef BBN Stanisław Koziej, „wykorzystanie śmigłowców w ramach kampanii ”Orzeł może„ przyniosło same plusy: zarówno społeczne, jak i szkoleniowe. Dziękuję lotnictwu wojsk lądowych za dobrą robotę!”.