logo
logo

Zdjęcie: M.Marek/ Nasz Dziennik

Kto odsłuchał pocztę?

Piątek, 26 lipca 2013 (02:00)

Prokuratura podejmie śledztwo w sprawie bezprawnego korzystania z telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

To efekt przekazania przez stronę rosyjską w ramach realizacji wniosku o pomoc prawną materiałów dotyczących sprawy korzystania z telefonu prezydenta po katastrofie smoleńskiej. Dokumenty przywieźli rosyjscy śledczy.

– Kiedy wpłyną do nas materiały z realizacji wniosku o pomoc prawną, prokurator po ich przetłumaczeniu na pewno zawieszone śledztwo podejmie. Było ono zawieszone właśnie na realizację tego wniosku – informuje prok. Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej.

Śledczy muszą postępowanie podjąć, by móc w ogóle zapoznać się z rosyjskimi materiałami. Konsultacje w Prokuraturze Generalnej trwały od poniedziałku.

Na czele delegacji Rosji stał Saak Albertowicz Karapetian, naczelnik Głównego Zarządu Międzynarodowej Współpracy Prawnej Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej. Stronę polską, oprócz Andrzeja Seremeta, reprezentował płk Ireneusz Szeląg z prokuratury wojskowej.

W czasie spotkania omówiono stan realizacji wzajemnych wniosków o pomoc prawną, dotyczących głównie katastrofy Tu-154M. Rosjanie przekazali materiały z wykonania dwóch wniosków: dotyczącego ustalenia i przesłuchania osób, w których posiadaniu znalazły się fragmenty wraku samolotu i rzeczy osobiste ofiar, oraz zabezpieczenia tych przedmiotów. I wniosku w sprawie włączenia 10 i 11 kwietnia 2010 r. na terytorium Federacji Rosyjskiej telefonu komórkowego marki Nokia 6310i, który należał do Kancelarii Prezydenta RP. W sumie dostaliśmy dwa tomy akt.

Dochodzenie dotyczące bezprawnego korzystania z telefonu Lecha Kaczyńskiego w maju ubiegłego roku podjęła warszawska prokuratura okręgowa po uprzednim wyłączeniu sprawy przez prokuraturę wojskową, która uznała, że doszło jedynie do kradzieży impulsów na koszt Kancelarii Prezydenta.

Sprawę uruchomienia prezydenckiej nokii w maju ub. r. ujawnił „Nasz Dziennik”. Po katastrofie na Siewiernym ktoś na terenie FR manipulował przy aparacie Lecha Kaczyńskiego.

Z odsłuchu poczty głosowej przeprowadzonego przez ABW wynikało, że do pierwszego włączenia telefonu doszło tuż po katastrofie, bo o godz. 10.46. Kolejne połączenia miały miejsce następnego dnia o godz. 12.40 i 16.20. Chodziło o numer polskiej poczty głosowej: 505 114 114. Przestępstwo kradzieży informacji przez osobę nieuprawnioną określa art. 267 par. 1 kodeksu karnego. Za taki czyn grozi do 2 lat więzienia. Z wyciągu z opinii ABW wynikało, że karta SIM współpracująca z telefonem logowała się w rosyjskiej sieci telefonii komórkowej.

Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia ze względu na niezaistnienie przestępstwa. Po publikacji „Naszego Dziennika” dochodzenie ruszyło. 16 listopada 2012 r. do Rosji trafił wniosek z prośbą o uzyskanie od operatora wykazu połączeń od 10 do 12 kwietnia 2010 roku. Prokuratura zastrzegała wtedy, że jest w posiadaniu pewnych informacji od polskiego operatora – informacje uzyskane od Rosjan miały pomóc w weryfikacji już posiadanych informacji. W maju br. prokuratura zawiesiła śledztwo. Powodem było wydłużające się oczekiwanie na pomoc prawną z Rosji.

Pełnomocnicy rodzin ofiar nie kryją satysfakcji z takiego obrotu sprawy. – Cieszę się, bo to na pewno umożliwi dalsze analizy w tym zakresie – komentuje Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego.

Po zakończonym wczoraj spotkaniu z Rosjanami do prokuratury wojskowej wpłynął jeden tom akt (202 karty). Materiał trafił do tłumaczenia.

Anna Ambroziak

Nasz Dziennik