Fragment najnowszego wpisu prof. Mieczysława Ryby opublikowany na blogAID
Adam Michnik na łamach „Gazety Wyborczej” napisał o generale Jaruzelskim takie słowa: „Wbrew kalumniom głupich i podłych pismaków powiadam jasno: to jest biografia polskiego patrioty. Patriotyzm generała jawi mi się jako mieszanina idei Polski »szklanych domów« rodem z Żeromskiego z przekonaniem zrodzonym z wojny, że tylko Polska prosowiecka ma szansę istnieć na mapie Europy. (...)
Chciałbym dołączyć do życzeń zdrowia, spokoju i pomyślności kilka słów człowieka, który był wrogiem i więźniem w czasie stanu wojennego, a stał się kimś wdzięcznym generałowi za jego decydujący udział w procesie pokojowego demontażu dyktatury w Polsce. (...)
Przypominam to wszystko, by dziś, w dniu urodzin, podziękować generałowi za wszystko, co uczynił dla Polski w 1989 r., decydującym dla polskich przeznaczeń. Do tych słów dorzucam też wdzięczną pamięć, że jako prezydent państwa był lojalnym sojusznikiem polskiego obozu reform. (...) Pamiętam wielką klasę, z jaką generał znosił obelgi ludzi, którzy jeszcze niedawno byli gotowi żebrać o jego względy. Pamiętam, z jaką klasą i lojalnością wobec państwa odchodził z Belwederu. Za to wszystko należy mu się szacunek i wdzięczność″.
Wydawałoby się zatem, że Michnik pisze tu nie o człowieku, który całą swą karierę polityczną związał z partią komunistyczną i zkomunistycznymi służbami, a więc z obozem sowieckim; który brał udział w wydarzeniach 1968, 1970, 1981 roku jako człowiek władzy. To opis niemalże bohatera narodowego, któremu zawdzięczamy wolność. Michnik zatem cały czas przeżywa lęki przed odrodzeniem nacjonalkatolicymu i żywiąc się tymi lękami popiera wszystkich, którzy uniemożliwili temu narodowemu ”demonowi″ dojście do władzy.
Michnikowa wizja najnowszej historii zaczyna się przekładać również na film. I choć wydawało się nam, że już nic bardziej w filmowej historiografii nie jest w stanie nas zaszokować po serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, niedługo możemy się przekonać jak bardzo się myliliśmy. Otóż Agnieszka Holland ma nakręcić film o generale Wojciechu Jaruzelskim na bazie dzienników córki generała. Nawet jeśli nie będzie to hagiografia podobna do filmu o Lechu Wałęsie, to na pewno film taki zmierzać będzie do „uczłowieczenia” generała. Zupełnie inaczej film o Jaruzelskim mógłby wyglądać, gdybyśmy zrealizowali go na podstawie pamiętników córki jakiegoś opozycjonisty prześladowanego lub zamordowanego w czasie stanu wojennego. Jaruzelski nie jawiłby się tutaj z pewnością jako postać wallenrodyczna, ale jako współarchitekt zbrodniczego systemu. Próba stworzenia produkcji filmowej na bazie wspomnień córki komunistycznego despoty przypomina trochę sytuację, jakby nakręcić film o Adolfie Hitlerze na bazie zapisków Ewy Braun lub wspomnień Josefa Goebbelsa. (...)
Cały wpis dostępny na blogAID