logo
logo

Zdjęcie: M.Marek/ Nasz Dziennik

Katyń nieosądzony

Wtorek, 22 października 2013 (02:00)

Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu uchyliła się od wydania orzeczenia na temat rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Pod proceduralnym pretekstem umorzono postępowanie.

 

Gorycz i rozczarowanie – to pierwsze słowa, które przychodzą na myśl po wczorajszym orzeczeniu Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Skarga rodzin katyńskich została odrzucona, a wyrok jest dużo bardziej niekorzystny niż orzeczenie pierwszej instancji sprzed półtora roku.

Posiedzenie było bardzo krótkie. Sędzia Josep Casadevall z Andory odczytał kilka zdań wyroku, które wystarczyły, by przybić obecnych na sali Polaków. Oficjalnym przedstawicielom polskiego rządu pozostało robienie dobrej miny do złej gry, ale rodziny i ich pełnomocnicy nie kryli negatywnych emocji. Zapanowało poczucie, że z Rosją nie da się uczciwie wygrać. – Siła Rosji jest wszechobecna – mówi Witomiła Wołk-Jezierska, córka zamordowanego w Katyniu oficera artylerii Wincentego Wołka.

Do Strasburga przyjechali z Polski m.in. prezes IPN dr Łukasz Kamiński z prowadzącą polskie śledztwo katyńskie prokurator Małgorzatą Kuźniar-Plotą, wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far. Obecna była polska ambasador przy instytucjach Rady Europy w Strasburgu Urszula Gacek. Wszyscy oczekiwali sukcesu, o którym mówić byłoby o wiele łatwiej. Chyba nawet Rosjanie nie spodziewali się wygranej, bo nie było wiceministra sprawiedliwości Gieorgija Matiuszkina, który zazwyczaj reprezentuje Federację Rosyjską. Tym razem przysłał swoją zastępczynię i jednego doradcę. Urzędnicy ci w ogóle nie chcieli rozmawiać z mediami, nawet po ogłoszeniu wyroku.

– Wydaje się, że żywa w Polsce pamięć niezabliźnionych ran i poczucie braku sprawiedliwości nie znajdują zrozumienia w kręgach decyzyjnych Zachodu. Odczułam rozczarowanie – mówi Krystyna Krzyszkowiak, córka Michała Adamczyka, komendanta policji w Sarnakach na Podlasiu, który został zamordowany w Twerze i pochowany w Miednoje.

– Wierzyłam tym sędziom, jakoś tak wirtualnie wierzyłam, że będą na tyle rozsądni, aby usłyszeć krzywdę dzieci polskich, które straciły ojców. Nasze prawa zostały odrzucone – Europa nas zostawiła tak jak zawsze. Musimy być silni i walczyć o swoje sami, nie liczyć na nikogo – dodaje.

Cały wyrok liczy aż 89 stron. Za jedyny plus można poczytać pozostawienie uznania przez Trybunał zbrodni katyńskiej za zbrodnię wojenną. Przyznano również (jednogłośnie), że Rosja złamała art. 38 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka poprzez brak należytej współpracy z Trybunałem. Chodzi o odmowę przekazania sędziom postanowienia o umorzeniu śledztwa nr 159 w sprawie Katynia.

Dla Izby, czyli pierwszej instancji, ten brak stanowił przeszkodę w rozstrzygnięciu, czy doszło do złamania art. 2 konwencji. Dla Wielkiej Izby nie miało to w zasadzie znaczenia. Stwierdziła, że nie może ocenić naruszenia tego artykułu z powodu braku jurysdykcji, a nie niewystarczającego dostępu do informacji. Bezkarne naruszenie art. 38 to jednak ważny precedens.

– Trybunał zaakceptował, że państwo, które zgodziło się na jego funkcjonowanie i poddało się jego jurysdykcji, może poprzez jedno „nie” zablokować jego działanie. To jest fatalny przykład dla wszystkich innych. Teraz każdy może powiedzieć „nie, bo nie” i nic się nie stanie –podkreśla mec. Roman Nowosielski, jeden z pełnomocników rodzin katyńskich.

Podstawą motywacji strasburskiego Trybunału jest upływ czasu od zbrodni katyńskiej. Skarżący chcieli, żeby ETPC uznał, że Rosja poprzez brak rzetelnego śledztwa w sprawie Katynia naruszyła artykuł 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka mówiący o prawie do życia.

Problem w tym, że Rosja ratyfikowała konwencję, gdy śledztwo już trwało. „Trybunał stwierdził, że musi istnieć »rzeczywisty związek« między przedmiotowymi zdarzeniami a datą wejścia w życie Konwencji. Ponieważ Rosja ratyfikowała Konwencję w maju 1998 r., a więc 58 lat po egzekucji krewnych skarżących, Trybunał – potwierdzając wyrok Izby z kwietnia 2012 r. – uznał, że taki okres był za długi, aby stwierdzić istnienie»rzeczywistego związku« pomiędzy ich śmiercią a datą wejścia w życie Konwencji w stosunku do Rosji” – czytamy w komunikacie Trybunału.

Dodatkowo stwierdzono, że „po 5 maja 1998 r. nie przeprowadzono żadnych istotnych czynności procesowych w śledztwie, po tej dacie nie pojawił się żaden istotny dowód”. W ten sposób sędziowie zbagatelizowali wszystkie fakty, na które powoływali się skarżący, przede wszystkim sprawę dostarczonych prokuraturze rosyjskiej już po 1998 r. dokumentów ukraińskich, z których wynikało istnienie dużej grupy nieuwzględnionych dotąd ofiar zbrodni (tzw. lista ukraińska).

Jeden z sędziów pierwszej instancji, Dean Spielmann z Luksemburga, obecny przewodniczący całego ETPC, twierdził w zdaniu odrębnym, że samo zamknięcie śledztwa i utajnienie uzasadnienia tego postanowienia stanowi wystarczający „nowy fakt” w tej sprawie. Ale tym razem orzekający skład był innego zdania.

Bezduszne uzasadnienie

Trybunał przyznał, że w pewnych sytuacjach jego jurysdykcja może rozciągać się na sprawy, których początek miał miejsce przed graniczną datą ratyfikacji konwencji przez państwo pozwane. „Może to dotyczyć poważnych zbrodni określonych w prawie międzynarodowym, takich jak zbrodnie wojenne, ludobójstwo lub zbrodnie przeciwko ludzkości. Jednakże nawet w takich sytuacjach klauzula »wartości konwencyjnych« nie może być zastosowana do zdarzeń, które wystąpiły przed przyjęciem Konwencji, czyli przed 4 listopada 1950 r., ponieważ dopiero wtedy Konwencja rozpoczęła swoje istnienie jako międzynarodowy traktat praw człowieka” – napisali sędziowie.

A zatem „w okolicznościach niniejszej sprawy nie było elementów mogących stanowić łącznik pomiędzy odległą przeszłością a niedawnym okresem po ratyfikacji Konwencji”.
W kwestii naruszenia art. 3, mówiącego o zakazie poniżającego i nieludzkiego traktowania, sędziowie również rozstrzygnęli zdecydowanie mniej korzystnie niż Izba. Ta uznała naruszenie konwencji wobec części skarżących – osób, które osobiście zetknęły się z zamordowanymi przez NKWD Polakami.

Tym razem skarga została całkowicie oddalona. Uderza bezduszność uzasadnienia. „Jurysdykcja Trybunału obejmuje wyłącznie okres, który rozpoczął się w dniu wejścia w życie Konwencji w stosunku do Rosji. Po tej dacie nie było stanu przedłużającej się niepewności co do losu polskich jeńców wojennych. Chociaż nie wszystkie ciała zostały odnalezione, to jednak ich śmierć została publicznie potwierdzona przez władze sowieckie i rosyjskie, i stała się potwierdzonym faktem historycznym.

Ogrom zbrodni popełnionej przez władze sowieckie w 1940 r. był ważnym czynnikiem emocjonalnym. Tym niemniej, z czysto prawnego punktu widzenia, Trybunał nie mógł go zaakceptować jako podstawy odstąpienia od swojego orzecznictwa (…). Trybunał tym samym uznał, że cierpienia skarżących nie osiągnęły takiego rozmiaru i charakteru, który byłby odmienny od cierpień niewątpliwie spowodowanych dla osób bliskich ofiarom poważnych naruszeń praw człowieka” – napisano.

Kto podniósł rękę

To przygnębiające orzeczenie jest niestety definitywne. Nie zapadło jednomyślnie. Co smutne, polski sędzia Krzysztof Wojtyszek głosował tak jak większość w sprawie naruszenia art. 2, a zgodnie z oczekiwaniem skarżących tylko w sprawie art. 3. W całości lub w zasadniczej części polski wniosek poparli też sędziowie z Łotwy, Estonii, Szwajcarii i Malty. Z tej ostatniej był to sędzia Vincent de Gaetano, znany z respektującej naturalny porządek moralny oceny głośnych spraw o podłożu etycznym, m.in. postępowania dotyczącego aborcji przeprowadzonej na dziecku 14-letniej uczennicy z Lublina.

Wiceminister Nowak-Far odrzuca podejrzenia o polityczny motyw wyroku. – Nie dopatruję się wątków politycznych. Trybunał przyjął bardzo uproszczoną i mało empatyczną dla społeczeństwa polskiego interpretację faktów. Nie dostrzegł, jak żywa jest pamięć tej zbrodni w Polsce – powiedział. Jego zdaniem, pozostaje nam poczucie przewagi moralnej i satysfakcja z nagłośnienia problematyki katyńskiej w Europie.

– Strona skarżąca występuje z ogromną racją moralną i historyczną, ale nie została ona przez Trybunał uwzględniona z powodów, można powiedzieć, procesowych, które szanujemy, tak jak szanujemy każdą decyzję sądów. Moralna racja z pewnością jest po naszej stronie. Jedyne pozytywne elementy tego wyroku to to, że sprawa katyńska przez długi czas była i będzie przedmiotem zainteresowania prawników i mediów, będzie tematem międzynarodowych dyskusji, co bardzo dobrze przysłuży się upowszechnieniu pamięci o tej makabrycznej zbrodni – ocenia Nowak-Far.

Dyplomata poszedł jednak wyraźnie w kierunku naiwnych spekulacji, gdy stwierdził, że wyrok będzie „zachęcał stronę rosyjską do podjęcia rzetelnej współpracy z Polską, żeby wyjaśnić wszystkie mechanizmy zbrodni”.

Bez wątpienia zachodnia perspektywa oceny historii drugiej wojny światowej i następującego po niej podziału Europy miała wpływ na rezerwę sędziów wobec tego rodzaju spraw.

– Wciąż pamięć środkowej i wschodniej Europy nie jest równoważna z tą zachodnią. Pomimo wejścia do Unii Europejskiej to nasze doświadczenie nie jest wystarczająco dostrzeżone i przede wszystkim – zrozumiane – ocenia prezes IPN dr Łukasz Kamiński. Nadzieję widzi w dobrej polityce, edukacji historycznej i współpracy międzynarodowej.

– Polska musi i może wiele zrobić także z naszymi partnerami z Europy Środkowo-Wschodniej. Chodzi o takie inicjatywy, jak dzień pamięci o ofiarach systemów totalitarnych 23 sierpnia, przypominanie o pakcie Ribbentrop-Mołotow. Jeżeli będziemy nasz głos łączyć z innymi narodami, to będzie lepiej słyszany – wskazuje.

Kamiński zapewnia, że polskie śledztwo katyńskie będzie dalej konsekwentnie prowadzone aż do wyświetlenia wszystkich okoliczności zbrodni, które tylko można będzie ustalić. Polska wciąż nie otrzymała 35 tomów rosyjskiego śledztwa katyńskiego wraz z postanowieniem o jego zamknięciu (i uzasadnieniem tegoż).

Najbardziej prawdopodobny motyw takiej, a nie innej decyzji sędziów to obawa przed nawałem kolejnych skarg w podobnych sprawach. – Trybunał powiedział jasno: nie chcemy się zajmować tego typu sprawami tutaj, w Strasburgu.
I powiedział to wszystkim szykującym tego typu skargi: Hiszpanom, państwom bałkańskim, Rumunom, Włochom, bo granice europejskie są bliznami historii. Wszędzie, gdzie przez stulecia trwały czystki narodowe, dochodziło do naruszeń praw człowieka – tłumaczy mec. Bartłomiej Sochański, jeden z pełnomocników skarżących.


Kalendarium śledztwa katyńskiego

1940, 5 marca – decyzja Politbiura o zgładzeniu polskich jeńców i więźniów
1940, kwiecień – zbrodnia katyńska
1950, 4 listopada – powstaje Europejska Konwencja Praw Człowieka
1990, 27 września – w Rosji rozpoczyna się śledztwo nr 159 w sprawie zbrodni katyńskiej
1998, 5 maja – Rosja ratyfikuje Europejską Konwencję Praw Człowieka
2004, 21 września – zamknięcie i utajnienie śledztwa nr 159, kolejne skargi na tę decyzję są odrzucane przez sądy rosyjskie
2007-2009 – skargi rodzin katyńskich trafiają do ETPC
2011, 15 lipca – Trybunał uznaje skargę za dopuszczalną
2011, 6 października – rozprawa w Izbie
2012, 6 kwietnia – wyrok Izby
2012, 5 lipca – złożenie odwołania do Wielkiej Izby
2012, 24 września – sprawa zostaje zaakceptowana
do rozpatrzenia przez Wielką Izbę
2013, 13 lutego – rozprawa przed Wielką Izbą
2013, 5 września – posiedzenie Wielkiej Izby, na którym zapadły decyzje
2013, 21 października – ogłoszenie wyroku Wielkiej Izby

Piotr Falkowski, Strasburg

Nasz Dziennik