logo
logo

Zdjęcie: arch/ Nasz Dziennik

Heroiczność powstańców buduje patriotyzm pokoleń

Środa, 1 sierpnia 2012 (09:39)

Aktualizacja: Środa, 1 sierpnia 2012 (12:42)

Z prof. dr hab. Mieczysławem Rybą, kierownikiem Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. KUL, historykiem z WSKSiM, rozmawia Izabela Kozłowska

 

Obchodzimy dzisiaj 68. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Część historyków ciągle podnosi, że ten zryw niepodległościowy był niepotrzebny. Powstańcy odpowiadają, że kto nie żył w okupowanej Warszawie, ten tego nie zrozumie…

- Powstanie w Warszawie wybuchło przede wszystkim ze względu na wyraźne zagrożenie zmiany okupacji z niemieckiej na sowiecką, czyli nie tylko innego państwa, ale również groźnego systemu totalitarnego. Warto podkreślić, że pierwotnie nie planowano przeprowadzenia powstania w Warszawie. Duże akcje miały się odbyć na terenie całej Polski. Miało to być powstanie ogólnonarodowe, ale poza ośrodkami miejskimi, aby oszczędzić ludność cywilną. Powstanie w stolicy było desperacką próbą ratowania niepodległości Ojczyzny, gdyż oczy całego świata były zwrócone ku Warszawie. Starano się zmienić porozumienie zawarte wcześniej w Teheranie, w myśl którego Polskę oddano w ręce Józefa Stalina. Poprzez tę heroiczną walkę chciano wzruszyć sumienie Zachodu, a zarazem zmienić ewentualną decyzję Stalina.

 

Jakie było znaczenie Powstania w skali całej wojny?

- Patrząc na Powstanie, trzeba rozpatrzeć jego pozytywne i negatywne skutki.

Trzeba podkreślić, że Powstanie ma przede wszystkim wymiar moralny, tzn. to szczególne, heroiczne poświęcenie żołnierzy w nim uczestniczących. Jest ono bezprzykładne w całej wojnie i praktycznie bezprzykładne w całej historii Polski. Co ważne - właśnie ta heroiczność postawy wpływa na kolejne pokolenia Polaków, budując w nich patriotyzm.

Na pewno negatywnym skutkiem Powstania jest to, że mamy do czynienia z ogromnymi stratami w ludności cywilnej, kolejną śmiercią elit, bo pamiętajmy, że  ci młodzi ludzie i ludność Warszawy stanowili trzon Polskiego Państwa Podziemnego. Ponadto zburzone zostało praktyczne całe miasto, liczne zabytki kultury. Sowieci cynicznie wykorzystali Powstanie do tego, by Niemcy zniszczyli Warszawę. Jednak później mieli obawy i dystans co do ewentualnej późniejszej interwencji w Polsce. Obawiali się takiej walecznej reakcji Polaków. Pamiętajmy, że w czasach komunistycznych już nigdy bezpośrednia interwencja sowiecka nie miała miejsca w w naszej Ojczyźnie.

 

Powstańcy mogli liczyć na pomoc ze strony zagranicznych wojsk?

- Nie było takiej możliwości. Po pierwsze Stalin stał na twardym gruncie porozumienia teherańskiego i doskonale wiedział, że Zachód, a szczególnie Franklin D. Roosevelt, specjalnych nacisków nie chce czynić. Pomoc, owszem, była, w postaci zrzutów, ale żadnego desantu nie planowano. Losy Powstania wcześniej się rozstrzygnęły, kiedy stworzono plan Churchilla, ażeby zaatakować kraje okupowane od strony Bałkanów i „wbić się” klinem w nacierające wojska sowieckie ze wschodu, tak by alianci mieli jakiś udział militarny. Decyzja Roosevelta o ostatecznej inwazji wojsk alianckich od strony Francji, Włoch czy Normandii praktycznie przekreślała jakąkolwiek realną szansę na pomoc dla Polaków. Decyzja polityczna zapadła znacznie wcześniej: Polska miała się dostać w strefę sowiecką i ta polityka była konsekwentnie realizowana.

 

W jednym z czasopism znowu pojawiły się „rewelacje”, że Abwehra doskonale znałą strukturę Armii Krajowej, wiedziała m.in., gdzie znajdują się magazyny broni AK, a także doskonale znała miejsca pobytu władz Polskiego Państwa Podziemnego…

- Do jakiego stopnia mieli oni wiedzę wywiadowczą o planach, decyzjach centralnych władz Armii Krajowej, jest oczywiście do zbadania. Wywiad niemiecki był dosyć dobrze zorganizowany, jednak skala funkcjonowania państwa podziemnego była tak duża, że nie mógł on panować nad wszystkimi strukturami Armii Krajowej i kontrolować ich.

Są pewne hipotezy pojawiające się wśród historyków. Była już teza, że Niemcom było na rękę to, iż Powstanie wybuchło w Warszawie, a nie gdzieś na prowincji, gdzie trudno byłoby im opanować sytuację. W Warszawie ich siły były bardziej skumulowane i mogli szybciej powstrzymać powstańców. Takie tezy się pojawiają, są one ciekawe, ale nie do końca sprawdzone. To jest jednak kwestia wymagająca pogłębionych badań, w oparciu o szeroką analizę dokumentów.

Dziękuję za rozmowę.

Izabela Kozłowska

NaszDziennik.pl