Z Jarosławem Wróblewskim z Grupy Historycznej Zgrupowanie „Radosław” rozmawia Marta Milczarska
Najnowsze sondaże pokazują, że aż 41 proc. badanych Polaków mówi, iż dla obecnej Polski nie poświęciłoby niczego. Jakie są tego przyczyny?
– Niestety, przykład idzie z góry. Skoro rządzący nie potrafią dawać świadectwa o miłości do własnej Ojczyzny, skoro ich działania nie są działaniami dla dobra wspólnego wszystkich obywateli, to takie też postawy tworzą się w społeczeństwie. Polakom coraz ciężej żyje się we własnym kraju. Młodzi ludzie, którzy są siłą i tożsamością kraju, muszą wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu pracy i tam zakładają rodziny.
Niestety, bardzo bolesne jest także to, że mało znane jest dziedzictwo naszych przodków. Młodzi nie znają dziedzictwa żołnierzy Armii Krajowej, na której wychowywane było moje pokolenie.
Jednakże chciałbym także podkreślić, że mimo takich wyników sondażu widzę w młodym pokoleniu swego rodzaju głód historii. Młodzież interesuje się życiem bohaterów Powstania Warszawskiego, życiem i działalnością żołnierzy niezłomnych. Młodzi chcą poznawać historię.
Może ten głód powodowany jest też tym, że ruguje się z polskich szkół lekcje historii, że promuje się filmy, które zakłamują historię i ośmieszają narodowych bohaterów...
– Niestety, to też powoduje, że młodzi ludzie nie identyfikują się z Polską. Co więcej, próbuje się poprzez takie działania wmówić Polakom, że nie mamy powodów do dumy, że jesteśmy nieudacznikami i wszystko, czego się podejmowaliśmy, kończyło się klęską. Próbuje się dzielić Polaków, mówiąc, że nie umiemy się porozumieć między sobą, że nie potrafimy rozmawiać. Cały system edukacyjny i medialny wmawia nam, że nie warto się poświęcać dla drugiego człowieka, a tym bardziej dla „jakiejś” Polski. Podczas narodowych świąt media serwują nam szereg informacji, że wszystkie narodowe zrywy były nieudane i nie warto było ryzykować, że wszystko to było szaleństwem. Słyszymy chociażby te dywagacje nad sensem Powstania Warszawskiego, w których „eksperci” mówią, że nie warto było się poświęcać. Mówią, że nie mamy powodów do dumy, a tak naprawdę jest ich bardzo dużo. Zobaczmy jednak, że takie postaci, jak mjr Zygmunt Szendzielarz ps. „Łupaszko”, gen. Emil Fieldorf „Nil”, płk Witold Pilecki czy Danuta Siedzikówna „Inka”, fascynują swoim życiem młodych ludzi. Nie możemy pozwolić, aby zniechęcono nas do miłości do naszego kraju. Środkiem, by do tego nie dopuścić, jest poznawanie dziejów naszego kraju, niepozwolenie na odcięcie od naszych korzeni.
Jest wiele inicjatyw, jak chociażby Katyński Marsz Cieni Grupy Historycznej Zgrupowanie „Radosław”, które zapalają do poznawania historii...
– Tak. Nie można tego sondażu, w którym rzekomo 41 proc. badanych Polaków nie identyfikuje się z Polską, brać tak mocno do siebie. Zauważmy chociażby patriotyczne inicjatywy kibiców, grup rekonstrukcyjnych, zobaczmy, ilu jest pasjonatów historii, ile powstaje bardzo ciekawych publikacji historycznych. Jednak poznawanie historii wymaga czasu i wysiłku. A teraz chce się wmówić młodym, że miłość do Polski kosztuje zbyt wiele, że trzeba poświęcać dla niej zbyt wiele czasu. Mimo tak niesprzyjających warunków jest cała masa ludzi, który „oddychają historią”, który w domach pielęgnują poszanowanie dla dziedzictwa narodowego.
Młodzi ludzie, z którymi się Pan spotyka w Grupie Historycznej Zgrupowanie „Radosław”, mają odwagę poświęcić się dla Ojczyzny?
– Myślę, że 100 proc. w naszej grupie odpowiedziałoby, że jest w stanie poświęcić się dla kraju. Kiedy spotykam młodych na lekcjach historii, widzę, że są oni bardzo zainteresowani narodowym dziedzictwem. Chcemy także w sposób ciekawy przedstawiać historię, by młodzież mogła niemal jej dotknąć. Zobaczmy, ile młodych osób uczestniczy w lokalnych inscenizacjach, ile osób uczestniczy w Katyńskim Marszu Cieni, ilu jest zafascynowanych Międzynarodowym Motocyklowym Rajdem Katyńskim, to pokazuje, że jest wielu, którzy kochają Polskę. Jednocześnie staram się zrozumieć tych, który mają wątpliwości, czy byliby w stanie poświęcić się dla obecnej Polski. To przecież jakby zadać pytanie: Czy w tym momencie umarłbyś za Ojczyznę? Trudno jest zadeklarować jednoznacznie, że jeśli będzie taka potrzeba, to zginę. Każdy chce żyć. Może trzeba postawić pytanie: Czy chcesz walczyć i zwyciężyć w obronie Ojczyzny? Nie skazujmy się od razu na porażkę. Jest wielu ludzi tak gorliwych, że jeśli byłaby taka potrzeba, to dalibyśmy radę obronić naszą Ojczyznę. Chcę mocno podkreślić, że w tym momencie musimy walczyć o dobre imię naszych narodowych bohaterów, m.in. Powstania Warszawskiego, ponieważ chce się im to odebrać.
Dziękuję za rozmowę.