Ponowne skopiowanie zapisu nośnika magnetycznego pochodzącego z rejestratora MARS-BM samolotu Tu-154M nr 101 ma zapewnić skuteczniejszy odsłuch zapisu dźwiękowego z czarnej skrzynki tupolewa. W pracach bierze udział trzech biegłych i prokurator. Polska grupa przebywa w Moskwie od czterech dni.
– Czynności te polegają na wykonaniu kopii cyfrowej z analogowego zapisu przy użyciu sprzętu, który został przywieziony przez biegłych, co – zdaniem biegłych – ma umożliwić dokładniejsze odczytanie tego zapisu niż dotychczas – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ppłk Karol Kopczyk, główny referent śledztwa smoleńskiego. – Można powiedzieć, że jesteśmy w połowie czynności – dodaje prokurator.
Kopiowanie czarnej skrzynki odbywa się w pomieszczeniach Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. – Na odpowiednim sprzęcie następuje odczyt analogowy taśmy z samolotu nr 101, a potem – zapis cyfrowy. Ten zapis, zdaniem biegłych, będzie bardziej czytelny – tłumaczy Kopczyk.
Na podstawie cyfrowej kopii nagrań zostanie sporządzona nowa transkrypcja zapisu dźwiękowego z rejestratora MARS-BM, materiał zostanie dołączony do akt śledztwa smoleńskiego. Czynności biegłych mają się zakończyć 28lutego br. Ich powrót do kraju jest przewidziany na 1 marca. Prokuratura dysponuje już opinią fonoskopijną Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna w Krakowie „w zakresie odczytania cyfrowej kopii zapisu z rejestratora fonicznego CVR”, śledczy otrzymali ją w grudniu 2011 roku. Na taśmie biegli wyodrębnili wtedy 17 głosów, jednak nie wszystkie zostały zidentyfikowane. Wśród tych, które zidentyfikowano, nie było głosu ówczesnego dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika. Okazało się jednak, że wykonana w maju 2011 r. kopia czarnej skrzynki jest słabej jakości, co nie pozwoliło odczytać całości zapisu –nie zidentyfikowano autorów wszystkich wypowiedzi z kokpitu Tu-154M lecącego do Smoleńska. Było to niemożliwe z powodu wysokiego poziomu szumów, tła i zakłóceń, a także zbierania dźwięków przez trzy mikrofony. – analizy opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie wynika, że biegli nie zidentyfikowali części zarejestrowanych na nagraniu wypowiedzi.
Powodem takiego stanu rzeczy jest stosunkowo niska jakość dowodowego nagrania –wskazuje prokuratura. Teraz śledczy liczą, że przy użyciu lepszego sprzętu uda się uzyskać lepszą kopię nagrań. Z wnioskiem do strony rosyjskiej o możliwość uzupełniających oględzin nośnika magnetycznego oraz ponownego skopiowania jego zapisu prokuratura wystąpiła na początku grudnia ubiegłego roku. Wcześniej, bo w lipcu 2013 r., do prokuratorskiego zespołu biegłych dołączył Andrzej Artymowicz, biegły z zakresu przetwarzania dźwięku. Na jego rolę w grupie ekspertów może wskazywać uzasadnienie jego nominacji na wniosek szefa zespołu, któremu chodziło o uzupełnienie składu o „specjalistę posiadającego wiadomości specjalne z zakresu przetwarzania zapisu dźwięku z analogowego na cyfrowy”.
Sceptycznie do działań prokuratury podchodzą pełnomocnicy rodzin ofiar.
– Polscy biegli powinni pracować na oryginałach, a nie na materiałach kopiowanych w Rosji. Tylko to rozwiałoby wszelkie wątpliwości. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej, by biegli poprzestali tylko na badaniu kopii. Moim zdaniem, przekreśla to możliwość zamknięcia śledztwa – podkreśla mec. Bartosz Kownacki. Ułatwieniem w takim wypadku byłoby, gdyby czarne skrzynki znalazły się w kraju. Pytanie tylko, kiedy i czy w ogóle tak się stanie. Z dotychczasowych deklaracji strony rosyjskiej wynika, że na pewno nie można na to liczyć przed zamknięciem rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy. Polskie dochodzenie przedłużono do 10 kwietnia tego roku.