logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: Ewa Sądej/ Nasz Dziennik

Polityka zdrowotna kuleje

Piątek, 7 marca 2014 (21:11)

Na Podkarpaciu nie ma koordynacji polityki zdrowotnej, co sprawia, że część usług jest dublowana, a innych jest za mało. Do takiej konkluzji doszli uczestnicy pierwszego panelu Regionalnego Spotkania Menadżerów Ochrony Zdrowia, jaki odbył się w Rzeszowie.

Dyrektorzy szpitali, przedstawiciele NFZ, Okręgowych Izb Lekarskich, władz samorządowych województwa oraz eksperci rynku medycznego, którzy dzisiaj spotkali się w Rzeszowie uważają, że brakuje koordynacji polityki zdrowotnej na poziomie regionalnym, co wpływa na nieracjonalne rozmieszczenie potrzebnych oddziałów i poradni oraz wykonywanych przez nie świadczeń. Chęć pozyskania jak największych przychodów przez wszystkie placówki medyczne doprowadza do rozregulowania rynku usług medycznych.

– Brakuje regulacji systemowych, które pozwoliłyby w sposób planowy kontraktować świadczenia medyczne np. w obszarach tzw. deficytowych. Tymczasem mamy do czynienia z dublowaniem się oddziałów, co świadczy o nieracjonalności w obszarze już istniejących zasobów – zwrócił uwagę Janusz Solarz, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Jednym z podstawowych kryteriów, którym kierują się nowe podmioty pojawiające się na rynku medycznym jest biznes. Tak jest np. w przypadku kardiologii interwencyjnej, gdzie ciągle pojawiają się kolejne podmioty. To z kolei doprowadza do sytuacji, że oddziały już istniejące tracą pacjentów. W efekcie może dojść do sytuacji, że istniejące zasoby i cała infrastruktura stworzona z trudem ze środków publicznych mogą lec w gruzach.

– Może się okazać, że kontrakt trzeba będzie dzielić na nowe podmioty, bo regulacje prawne nie dają płatnikowi innej możliwości – uważa dyrektor Solarz.

To jednak nie wszystkie problemy w ochronie zdrowia. Z chwilą, kiedy zniknęły tzw. promesy szpitale, podejmując się nowych inwestycji niekoniecznie muszą otrzymać kontrakt z NFZ. Na Podkarpaciu takim przykładem jest chociażby Oddział Intensywnej Opieki Medycznej w Centrum Gruźlicy w Rzeszowie. – Placówka, która ponosi koszty tworzenia nowego oddziału, licząc na kilkumilionowy kontrakt, a w efekcie go nie otrzymuje, ponosi ogromne konsekwencje finansowe – wskazał Tadeusz Pióro, członek zarządu województwa podkarpackiego. Podkarpacki Oddział Wojewódzki NFZ w Rzeszowie uważa, że często winne takim sytuacjom są same placówki medyczne, które zbyt późno zgłaszają swoje plany rozwojowe, co uniemożliwia zakontraktowanie usług w oczekiwanym terminie, przesuwając kontraktowanie na kolejny rok. Bywa też, że niektóre świadczenia są dublowane.

W Urzędzie Marszałkowskim w Rzeszowie powstaje mapa potrzeb w ochronie zdrowia, która ma zidentyfikować potrzeby i obszary potrzeb na Podkarpaciu. To na jej podstawie mają być podejmowane decyzje dotyczące kompleksowego rozwoju poszczególnych placówek medycznych w regionie.

 

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl