logo
logo

Zdjęcie: M.Marek/ Nasz Dziennik

Sąd nad Parulskim

Sobota, 8 marca 2014 (02:00)

Aktualizacja: Sobota, 8 marca 2014 (17:32)

Zażalenie na umorzenie śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez polskich prokuratorów wojskowych po katastrofie smoleńskiej rozpatrzy Sąd Najwyższy. Sprawa stanie na wokandzie 17 marca. Do SN odesłał ją płk Rafał Korkus, zastępca prezesa Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, przewodniczący składu orzekającego w procesie Nangar Khel.

Decyzja o skierowaniu sprawy do SN zapadła 19 lutego. Jak zapewnia płk Tomasz Krajewski, rzecznik Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, głównym powodem było zachowanie bezstronności.

– Ponieważ osoby objęte tamtym postępowaniem, czyli w większości prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, to znajomi sędziów WSO. Chodziło o to, by uniknąć sytuacji, że to ich koledzy rozpatrują ich sprawę – tłumaczy płk Krajewski.

Śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez polskich prokuratorów w Smoleńsku w 2010 r. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu umorzyła 31 października 2013 roku. Z braku znamion czynu zabronionego – uzasadniali wtedy śledczy. Dochodzenie trwało od listopada 2012 r., dotyczyło m.in. zaniechania wniosku o udział i nieuczestniczenia w sekcjach zwłok ofiar bezpośrednio po katastrofie na terenie Federacji Rosyjskiej oraz po przetransportowaniu ciał do Polski.

Zawiadomienie o niedopełnieniu obowiązków przez śledczych we wrześniu 2012 r. złożył pełnomocnik kilku rodzin ofiar katastrofy mecenas Piotr Pszczółkowski. Warszawska prokuratura wojskowa, ze względu na wymóg obiektywności, skierowała sprawę do jednostki w Poznaniu. Umorzenie zażalił do poznańskiej prokuratury mec. Pszczółkowski, a ta skierowała je do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie.

W piśmie adwokat punktuje, że powierzenie organom obcego państwa kluczowych czynności śledczych w postępowaniu mającym ustalić winnych śmierci polskiej delegacji jest sprawą bez precedensu.

„Katastrofa miała miejsce na terenie Rosji, a podejmując w kwietniu 2010 r. decyzję o niewykonaniu oględzin i sekcji zwłok w kraju, polska prokuratura wojskowa nie dysponowała żadnym dowodem pozwalającym wykluczać odpowiedzialność tego państwa obcego za udział lub spowodowanie śmierci ofiar katastrofy. Nie dysponowała nawet ekspertyzami sekcyjnymi wykonanymi przez Rosjan.

Prokuratura posiadała natomiast wiedzę, że delegowani do Moskwy polscy prokuratorzy nie kontrolowali w żaden sposób rzetelności i prawidłowości przebiegu rosyjskich czynności. Nieprzeprowadzenie w powyższej sytuacji przez polską prokuraturę własnych sekcji i oględzin zwłok po sprowadzeniu ciał ofiar katastrofy do Polski może być kwalifikowane nie tylko jako karalne niedopełnienie obowiązków, ale także rozważane jako działanie na szkodę polskiego śledztwa” – podnosi adwokat.

24 lutego do Sądu Najwyższego wpłynął wniosek Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie o przekazanie sprawy do rozpoznania Wojskowemu Sądowi Okręgowemu w Poznaniu. Z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości, jak wskazuje sędzia, powołując się na art. 37 kodeksu postępowania karnego. Termin rozpoznania wniosku WSO wyznaczono na 17 marca 2014 roku.

Mecenas Pszczółkowski podchodzi do całej kwestii bardzo sceptycznie: sprawa związana z działaniem polskich prokuratorów wojskowych jest już zagrożona przedawnieniem – nawet gdyby sąd skierował ją do ponownego rozpoznania przez prokuraturę, to decyzja o ewentualnym postawieniu zarzutów musiałaby zapaść do kwietnia 2015 r., w myśl zapisów kpk przestępstwo niedopełnienia obowiązków (a przecież w tym kierunku było prowadzone śledztwo poznańskie) przedawnia się w ciągu 5 lat. – Dlatego przenoszenie tej sprawy wydaje się mocno wątpliwe z punktu widzenia tzw. ekonomii procesowej. Gdyby trafiła do Poznania, nowy sędzia musiałby zapoznawać się z nią od początku, trwałoby przenoszenie akt itp. Mam nadzieję, że Sąd Najwyższy w swoim postanowieniu to uwzględni – zastrzega prawnik.

Matecznik Parulskiego

Jest jeszcze jeden problem. Poznań to miasto byłego szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej, który przewodził grupie śledczych pracujących na terenie Rosji. Mowa oczywiście o generale, wtedy jeszcze tylko pułkowniku, Krzysztofie Parulskim. Parulski był przesłuchiwany w śledztwie poznańskim jako pierwszy, potem przesłuchano jeszcze trzech prokuratorów.

Jak informowała wojskowa prokuratura, w dniach 10-11 kwietnia 2010 r. do Rosji polecieli: szef NPW oraz płk Waldemar Praszczyk, płk Zbigniew Rzepa, płk Ireneusz Szeląg, ppłk Anatol Sawa, ppłk Tomasz Mackiewicz, ppłk Janusz Wójcik, a po trzech dniach dołączył do nich prok. Marek Pasionek. Przyjmując scenariusz poznański, pozostawałaby kwestia zachowania obiektywizmu, część prokuratorów podejmujących czynności po katastrofie na terenie Federacji związana jest właśnie ze środowiskiem poznańskim.

Tak jest m.in. w przypadku płk. Waldemara Praszczyka, niegdyś rzecznika poznańskiej prokuratury, który w 2011 r. już jako rzecznik dyscyplinarny Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie wnioskował o postawienie przed sądem dyscyplinarnym innego prokuratora związanego ze sprawą smoleńską, Marka Pasionka. Prokuratorowi zarzucono nieformalne kontakty z wywiadem amerykańskim. Ostatecznie okazało się jednak, że o spotkaniach z agentem FBI Johnem Bienkowskim Pasionek informował swojego szefa, wtedy jeszcze pułkownika, Parulskiego, co więcej – robił z tych spotkań wpisy w aktach nadzoru.

Ostatecznie prokuratura powszechna, a potem sąd dyscyplinarny NPW oczyścił Pasionka z wszelkich zarzutów. No i oczywiście jest też problem samego byłego szefa NPW gen. Krzysztofa Parulskiego, związanego z Poznaniem począwszy od studiów na Wydziale Prawa na Uniwersytecie Adama Mickiewicza po karierę zawodową: od funkcji zastępcy wojskowego prokuratora garnizonowego po fotel zastępcy wojskowego prokuratora okręgowego w tym mieście.

To Parulski bronił swego kolegi płk. Mikołaja Przybyła po krytyce wojskowych śledczych przez prokuraturę powszechną. Chodziło o bezpodstawną i nieuzasadnioną prawnie inwigilację dziennikarzy w sprawie smoleńskiej.

Z inicjatywy Parulskiego Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie wszczęła postępowanie dyscyplinarne wobec mec. Rafała Rogalskiego. Parulski obruszył się na krytykę prawnika, który wytknął mu długą listę zaniechań, m.in. brak precyzyjnych oględzin szczątków samolotu, miejsca zdarzenia, wieży lotów i znajdującej się w niej aparatury, brak udziału polskich śledczych i lekarzy przy sekcjach zwłok w Moskwie, a także brak decyzji o otwarciu trumien w Polsce i sekcji zwłok w kraju. Parulski bronił się, twierdząc, że kiedy polska ekipa przyleciała do Moskwy, było już po sekcjach większości zwłok.

Zdaniem mec. Pszczółkowskiego, zaniechania śledczych w tej kwestii można zdefiniować jako naruszenie zasady prawdy materialnej, określanej przez karnistów kluczową zasadą procesu karnego. Zasada ta została prawnie zdefiniowana w art. 2 par. 2 kpk i brzmi następująco: „Podstawę wszelkich rozstrzygnięć powinny stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne”.

– Nie dobiera się dowodów z punktu widzenia poprawności formalnej, ale dobiera się takie, które mają doprowadzić do prawdy. Prokuratura powinna była kontrolować wszystkie czynności przeprowadzane przez stronę rosyjską – zwłaszcza te dotyczące przeprowadzenia sekcji zwłok jako czynności niepowtarzalnej – stwierdza prawnik.

– Najpierw rząd przyjął bardzo niekorzystną dla państwa polskiego podstawę badania przyczyn katastrofy, a później prokuratura, mając możliwość przeprowadzenia we własnym zakresie, podkreślam: we własnym zakresie, własnych ustaleń – nie skorzystała z tego. Należy odpowiedzieć na pytanie, kto jest winien tego kardynalnego zaniedbania, kto ponosi odpowiedzialność za brzemienne w skutki spóźnienie się polskich prokuratorów na rosyjskie oględziny i sekcje i wreszcie kto ponosi winę za niewykonanie oględzin i sekcji zwłok natychmiast po sprowadzeniu ciał ofiar do Polski – dodaje.

Adwokat liczy na obiektywne stanowisko Sądu Najwyższego.

Anna Ambroziak

Nasz Dziennik