logo
logo

Zdjęcie: R.Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Cztery lata upokorzeń

Sobota, 22 marca 2014 (02:00)

Aktualizacja: Sobota, 22 marca 2014 (09:14)

Z Ewą Błasik, żoną gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, który zginął pod Smoleńskiem, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

Opinia biegłych nie pozostawia wątpliwości – w organizmie generała nie było alkoholu. Pani rodzina czekała na tę wiadomość cztery lata. Czuje Pani ulgę?

– To prawda. To były dla nas cztery długie lata upokorzeń. IES wydał jednoznaczną opinię. Długo musieliśmy czekać, by usłyszeć potwierdzenie prawdy, która dla nas i dla podwładnych żołnierzy mojego męża była oczywista. Nigdy nie miałam cienia wątpliwości, że mąż podczas tego lotu był trzeźwy. Bardzo dobrze go znałam i wiedziałam, że nie pozwoliłby sobie nigdy na zhańbienie polskiego munduru. Jestem szczęśliwa, że zostały ujawnione wyniki ekspertyz polskich biegłych, które podważają rosyjską opinię medyczną dotyczącą męża.

Teza o pijanym generale obiegła jednak cały świat, przy kompletnej bierności polskich władz.

– Niestety, to przykra prawda. 12 stycznia 2011 r. pani Tatiana Anodina z satysfakcją oczerniała na oczach świata mojego męża i swoimi kłamstwami zhańbiła mundur wybitnych polskich lotników. Jeszcze wówczas nie uświadomiliśmy sobie, co właściwe wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem, a już rozpowszechniano okrutne oszczerstwa na temat naszych bliskich, którzy zginęli w tragicznych okolicznościach. Kłamstwa Anodiny wywołały lawinę okrutnych insynuacji pod adresem mojego męża, który niestety nie mógł już sam się bronić. Na całym świecie kłamano o rzekomych naciskach polskiego prezydenta na załogę, rozpowszechniano oszczerstwa o winie dowódcy polskich Sił Powietrznych. Pragnę przypomnieć, że mąż nie tylko był fałszywie oskarżany o to, że w kokpicie wydawał nieodpowiedzialne rozkazy pilotom, ale nawet o to, że osobiście – mimo braku uprawnień na ten typ statku powietrznego – przejął stery i sam lądował.

Pamiętam łzy w oczach Pani córki Joanny i smutek na twarzy syna Michała, gdy bezradni, niemal każdego dnia musieli przyjmować kolejne dawki kłamstw.

– Te straszliwe upokorzenia i szykany musieliśmy znosić w świetle kamer, na oczach całego świata. W wielu krajach media powtarzały rosyjskie fałsze, a nieodpowiedzialni politycy w Polsce mówili o locie tupolewa, że to była „pijacka wyprawa”. W tym samym czasie ci, którzy byli zobowiązani do obrony dobrego imienia Polski, wymownie milczeli, choć przez szereg długich miesięcy szkalowano prezydenta, załogę i mojego męża oraz deptano dobre imię Polski na arenie międzynarodowej. Niestety, władze Rzeczypospolitej biernie się temu przyglądały. Co więcej, wielu przedstawicieli państwa polskiego i polskich mediów dalej powtarzało rosyjskie kłamstwa. Szczególnie aktywne w bezkrytycznym powtarzaniu rosyjskich fałszerstw były polskie prorządowe media.

Pamiętam pierwszą rozmowę z Panią, tuż po katastrofie, była Pani przekonana, że Rosjanie wymyślili historię z alkoholem.

– Zawsze powtarzałam, że prawda jest inna, niż chciałaby tego Tatiana Anodina i jej MAK. W walce o honor męża i jego dobre imię nie byłam osamotniona. Wspierało mnie wiele rodzin smoleńskich, choć bez poparcia rządu nasze działania lekceważono. Na szczęście dziś wiemy coraz więcej o skandalicznych kulisach organizacyjnych tej uroczystości, o grze dyplomatycznej rządów Polski i Rosji, o karygodnym obniżeniu standardów bezpieczeństwa podczas wizyty prezydenta w Katyniu i w końcu o ostatnich sekundach tego tragicznego lotu, który stał się złowieszczym sygnałem dla naszej części Europy.

Dziękuję naukowcom z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Nie można tu zapomnieć również o adwokatach, którzy w ramach przyjętej logiki procesowej obrali trudną drogę dochodzenia do prawdy. Doniosłą rolę odgrywają też niezależne media, takie jak „Nasz Dziennik”, Radio Maryja, Telewizja Trwam i wiele innych, którym dziękuję z całego serca.

Moją siłą jest to, że ludzie są ze mną. Uważam, że warto było czekać na prawdę tak wiele lat. Wszędzie, gdzie się przez te cztery lata spotykałam z naszymi rodakami, czy to w kraju, czy za granicą, przyjmowana byłam z wielką życzliwością i solidarnością. Dziś, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń na Krymie, warto przypomnieć, że mój mąż zawsze podkreślał, iż polską racją stanu jest wzmacnianie znaczenia armii, a zwłaszcza polskiego lotnictwa w strukturach NATO. W tych dniach, kiedy Rosja ponownie dąży do odbudowy imperium, po raz kolejny potwierdziło się, że jego wiedza, umiejętności oraz konsekwentne działanie przyczyniały się do zwiększenia gwarancji bezpieczeństwa naszego kraju. To mój mąż wdrażał do polskich Sił Powietrznych najnowocześniejsze, wielozadaniowe, amerykańskie myśliwce F-16. Imoże właśnie dlatego pohańbiono i skompromitowano na arenie międzynarodowej jego żołnierski honor i dobre imię. Dziękuję wszystkim Polakom, niezłomnym patriotom, za modlitwę, pomoc, wiarę, dobre słowa i nadzieję.

Dziękuję za rozmowę.

Nasz Dziennik