logo
logo

Zdjęcie: arch/ Inne

Poświęcili życie, aby ratować Żydów

Niedziela, 23 marca 2014 (07:02)

Aktualizacja: Niedziela, 23 marca 2014 (08:17)

Z dr. Mateuszem Szpytmą, historykiem krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, krewnym Wiktorii Ulmy, rozmawia Mariusz Kamieniecki

 

W pierwszej części naszej rozmowy opowiadał Pan o tym, jak doszło do wydania rodziny Ulmów i o ich egzekucji. Ile osób wówczas zginęło?

- Łącznie zginęło 16 osób, a właściwie to 17. W trakcie tego mordu Wiktoria Ulma, która była w zaawansowanej ciąży, zaczęła rodzić kolejne dziecko. Następnego dnia, kiedy rzucone i przesypane ziemią zwłoki odkopano, żeby je godnie pogrzebać, zauważono także martwe dziecko, które zaczęło przychodzić na świat w trakcie tych wydarzeń, jeszcze zanim ciało matki wrzucono do dołu.

Ta bohaterska rodzina nie wahała się oddać życia za uratowanie Żydów. Czy w Markowej ukrywali się inni Żydzi i jaki spotkał ich los?

- W Markowej obok Szallów i Goldmanów u innych rodzin ukrywało się jeszcze 20 Żydów. Wszyscy przeżyli okupację i doczekali wejścia Sowietów w lipcu 1944 r. Z tej grupy uratowanych żyją jeszcze trzy osoby. 

Czy któraś z nich utrzymuje kontakty z Markową?

- Regularne kontakty z Markową utrzymuje na pewno Abraham Izaak Segal. Stan zdrowia niestety nie pozwoli mu przyjechać na obchody 70. rocznicy męczeńskiej śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci. Był natomiast obecny na 60. rocznicy i wówczas wygłosił bardzo przejmujące przemówienie. Abraham Izaak Segal przyjaźni się nie tylko mieszkańcami Markowej, ale także z ks. abp. Józefem Michalikiem, którego poznał właśnie na tych uroczystościach.

U kogo był przechowywany Abraham Segal?

- To dość nietypowa historia, inna od wszystkich pozostałych. Abraham Segal był – można powiedzieć – na „powierzchni”, co oznacza, że nie tyle on sam był przechowywany, co jego dane personalne. Mieszkał i pracował u rodziny Janiny i Jana Cwynarów i nie poinformował ich, że jest Żydem. Rodzina zorientowała się dopiero po jakimś czasie, ale tak się przyzwyczaiła i tak polubiła Romka Kaliszewskiego, że nie miała sumienia go odprawić i ukrywała go do końca okupacji.

Nikt jednak o tym głośno nie mówił. Po wojnie Segal wyjechał do Izraela. Natomiast w innych przypadkach Żydzi byli ukrywani albo w piwnicach, albo na strychach i niemal wcale nie wychodzili na zewnątrz.

Na jakim etapie jest proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów?

- Nie mam ostatnich danych. O szczegóły należałoby zapytać ks. Dariusza Drążka, który jest postulatorem procesu beatyfikacyjnego na etapie watykańskim. Niecały rok temu zakończył się etap weryfikacji i poprawności gromadzenia dokumentacji. Nie umiem powiedzieć, czy wybrany jest relator procesu beatyfikacyjnego Sług Bożych Ulmów. 

Markowa jest miejscem-symbolem odwagi i ofiary, jaką złożyli Polacy, ratując Żydów tak jak rodzina Ulmów, ale takich przykładów jest więcej…

- Oczywiście takich miejsc-symboli czy osób, którzy z narażeniem życia ratowali życie Żydom, jest dużo więcej. Niedawno obchodziliśmy 71. rocznicę zbrodni na rodzinie Baranków z Siedlisk, ale takich rodzin chociażby tylko na ziemi miechowskiej było więcej, m.in. rodzina Kowalskich, Obuchiewiczów czy Kosiorów z okolic Ciepielowa, które zostały zamordowane w grudniu 1942 r. To pokazuje, że takie wydarzenia nie były jednostkowe.   

Przypominanie takich postaci i ich odwagi jest szczególnie ważne, zwłaszcza wobec oskarżeń Polaków o antysemityzm…

- W każdej społeczności na świecie są jednostki, które z takich czy innych względów nie pałają życzliwością do Żydów i też można je nazwać antysemitami, ale się tego nie robi.

Natomiast określenie „antysemita″ szczególnie chętnie jest używane wobec Polaków. Zapomina się przy tym, że to nie gdzie indziej jak w Polsce obowiązywała kara śmierci za pomoc Żydom.

Idąc tokiem tego rozumowania, skoro Polacy byliby rzeczywiście antysemitami i nie chcieli pomagać ludności żydowskiej, to nie byłoby najmniejszego powodu, żeby wprowadzać tak surowe kary. W naszym kraju za pomoc Żydom życie straciło ponad tysiąc Polaków. Dzięki Polakom uratowało się według różnych szacunków między 40 a 100 tysięcy Żydów. Te liczby mówią same za siebie. Żydom pomagali także ci, którzy niekoniecznie przepadali za nimi, ale robili to z czysto ludzkich pobudek.

Symbolem ofiarności Polaków wobec Żydów ma być Muzeum Polaków Ratujących Żydów na Podkarpaciu im. Rodziny Ulmów w Markowej. Co będzie można w nim zobaczyć? 

- Muzeum budowane przez Samorząd Województwa Podkarpackiego będzie miało charakter regionalny. Zostanie tam pokazane, jak żyli przed wojną Żydzi i Polacy i jaka sytuacja była w okresie wojny. Najwięcej informacji dotyczyć będzie Polaków, którzy nie patrząc na konsekwencje, poświęcali się dla Żydów.

Chcemy przypomnieć przede wszystkim nazwiska i sylwetki tych, którzy nie są tak znani, których nazwiska nie funkcjonują w przestrzeni publicznej. Natomiast magnesem mają być nazwiska, jak chociażby Ulmów. Zamierzamy pokazać, jak wyglądało ukrywanie ludności żydowskiej na Podkarpaciu. Muzeum ma być gotowe za rok, a jego otwarcie planowane jest na koniec 2015 r.

Dziękuję za rozmowę.

 

Była to druga część rozmowy z dr. Mateuszem Szpytmą. Pierwsza część dostępna TUTAJ                                        

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl