logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Zerwać współpracę z FSB

Środa, 26 marca 2014 (15:52)

Aktualizacja: Środa, 26 marca 2014 (17:04)

Z Markiem Opiołą, posłem Prawa i Sprawiedliwości, członkiem sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, rozmawia Maciej Walaszczyk

 

Rok temu gen. Janusz Nosek, były już szef Służb Kontrwywiadu Wojskowego, ujawnił posłom sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, że na przełomie 2011 i 2012 roku otrzymał od premiera Donalda Tuska zgodę na podjęcie przez SKW współpracy z FSB. Na czym ona polegała?

– Współpraca SKW z FSB rzeczywiście została potwierdzona podczas jednego z posiedzeń Komisji ds. Służb Specjalnych. Współpracę tę nakazał sam prezydent Władimir Putin. Trwa ona już około trzech lat, ale wiemy o niej niewiele, jeśli chodzi o szczegóły.

Antoni Macierewicz uważa, że dzięki tej współpracy FSB mogła prowadzić „szerokie, nie do końca kontrolowane działania w Polsce”. Jak to możliwe?

– Nigdy nie zobaczyliśmy dokumentów, które pokazałyby nam, jakie pole i zakres ma ta współpraca. Dlatego na czwartkowej konferencji prasowej zaapelowaliśmy do premiera Donalda Tuska o zerwanie przez polskie służby specjalne współpracy ze służbami rosyjskimi. Chcemy też, by służby specjalne dokonały całościowego przeglądu swoich działań po zbrodni smoleńskiej. Chodzi o to, by dzięki takiemu przeglądowi tego rodzaju współpraca została zlikwidowana. Jest niedopuszczalne, by taka współpraca miała miejsce, gdy wie się, co one robią na terytorium Ukrainy, nie wspominając o agresji na Krym.

Co sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych ma w tej sprawie zrobić?

– Zwróciłem się do przewodniczącego komisji w tej kwestii i zapowiedział on, że problem ten zostanie wniesiony pod obrady komisji i posiedzenie odbędzie się w najbliższych dniach. Przedstawiciele służb będą musieli więc odpowiedzieć, jak obecnie wygląda ta sytuacja. Biorę to zapewnienie przewodniczącego za dobrą monetę, ponieważ np. problem katastrofy smoleńskiej i kwestia związana z ochroną kontrwywiadowczą samolotu w latach 2008-2010 zarówno w Polsce, jak i poza granicami od trzech lat odbiją się od drzwi komisji. Dlatego podjęcie problemu współpracy naszych służb z FSB przez komisję sejmową będzie dobrym posunięciem.

Domagacie się także zerwania współpracy ze stroną rosyjską przez działające przy urzędzie prezydenta Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Dlaczego?

– Jego szef gen. Stanisław Koziej wizytował Moskwę i również przez niego została podpisana umowa o współpracy. Ale na tym nie koniec. Także Państwowa Komisja Wyborcza była na specjalnym szkoleniu w Rosji. W międzyczasie okazało się, że serwery PKW znajdują się poza naszym krajem i są umieszczone najprawdopodobniej na terytorium Federacji Rosyjskiej.

Nawiązywanie tych relacji było błędem i skandalem. Zrywanie teraz tych relacji nie będzie odbierane przez Rosjan jako akt nieprzyjazny?

– Pan premier sam mówi o tym, jaką ważną rolę Polska odgrywa w kontekście kryzysu ukraińskiego, a także o tym, że bezpieczeństwo obu naszych krajów jest dla niego bardzo ważne. W końcu jedzie na szczyt krajów UE po to, aby domagać się nałożenia przez Unię sankcji gospodarczych na Rosję. Oczekujemy więc, że taka postawa będzie również korespondowała z analogicznymi krokami z polskiej strony. I świetnym przykładem dbania o bezpieczeństwo są służby specjalne, ponieważ boimy się, że Rosjanie mogą wykorzystywać kanały, jakie mają w Polsce pootwierane do tego, by dokonywać różnych prowokacji. Wystarczy przypomnieć sobie to, co się wydarzyło w 1994 roku na warszawskim Dworcu Wschodnim, gdzie zostali pobici obywatele Rosji, ale była też zagadkowa sytuacja pobicia młodych ludzi, dzieci pracowników rosyjskiej ambasady w Warszawie.

A próby dewastacji pomników czy grobów sowieckich? Dzisiaj te nieszczęsne pozostałości również mogą być wykorzystywane przez Rosję, tak jak miało to miejsce w Tallinie w 2006 roku?

– W Polsce nie wolno propagować symboliki nie tylko nazistowskiej, ale i komunistycznej, a więc sowieckiej. Więc epatowanie czerwonymi gwiazdami i sierpem i młotem jest zakazane. Jak widać, tego rodzaju pozostałości powinny być już dawno usunięte z  miejsc publicznych. Tymczasem pomnik „Czterech Śpiących” w Warszawie jest zakładnikiem tej sytuacji i totalnego strachu władz Warszawy, które pytały rosyjską ambasadę, czy ten pomnik można przesunąć.

Jest Pan też członkiem sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Czy wyczuwa Pan jakieś zaniepokojenie wśród ludzi, którzy pracują w wojsku, służbach w związku z faktem, że w granicach Polski pojawił się tak poważny kryzys?

– Tydzień temu w Siemianowicach Śląskich w siedzibie firmy, która produkuje rosomaki, odbyła się konferencja poświęcona przemysłowi zbrojeniowemu w kontekście modernizacji Sił Zbrojnych. Pojawiła się na niej nadzwyczaj liczna reprezentacja wszystkich zainteresowanych, a więc minister obrony skarbu, szef Sztabu Generalnego, osoby odpowiedzialne za planowanie, przedstawiciel firm zbrojeniowych, także koncernów zachodnich. Wszyscy zadawali sobie pytanie, czy to jest wreszcie moment, w którym po wystąpieniu sejmowym premiera w sprawie Ukrainy rząd szybko zdecyduje, jaki sprzęt chce kupić. Oczekiwano przyspieszenia, decyzji. Tymczasem minister obrony nie złożył żadnej deklaracji, nie dał żadnej odpowiedzi i wszyscy wyjechali niezadowoleni i rozczarowani. Żołnierze rzeczywiście analizują to, co dzieje się na Ukrainie, a cała sytuacja wywołuje w nich podwyższoną czujność. Podobnie w służbach specjalnych, ale jakie to przyniesie efekty, dopiero zobaczymy. Chyba jednak najbardziej sytuacją przejęli się nasi amerykańscy sojusznicy, przysyłając do Polski 12 samolotów F-16 z personelem, i to jest najbardziej krzepiące.

Dziękuję za rozmowę.

Maciej Walaszczyk

NaszDziennik.pl