logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Cztery zażalenia do sądu

Środa, 2 kwietnia 2014 (02:04)

O tym, czy śledztwo w sprawie organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010 r. zostanie wznowione, zdecyduje Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia.

 

Jeszcze w tym tygodniu do sądu trafią cztery zażalenia na umorzenie tego wątku śledztwa smoleńskiego.

– Akta sprawy wraz z zażaleniami zostaną przesłane do sądu jeszcze w tym tygodniu, prawdopodobnie w najbliższy piątek. 7 marca udało się nam doręczyć decyzję o umorzeniu ostatniemu z 382 pokrzywdzonych, kilka dni temu wróciła ostatnia „zwrotka” – informuje prok. Renata Mazur, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Zażalenie złożyli m.in. pełnomocnicy rodzin ofiar smoleńskich: mecenasi Bartosz Kownacki i Piotr Pszczółkowski. Postanowienie sądu w sprawie tzw. wątku organizacyjnego śledztwa smoleńskiego jest nader istotne. Jeśli sąd przychyli się do decyzji prokuratury o umorzeniu śledztwa, zostanie ono zakończone. Jeżeli uwzględni zażalenia – prokuratura podejmie śledztwo na nowo. A to otwiera furtkę do postawienia konkretnych zarzutów. Zdaniem obu prawników, zaniechania, jakich dopuścili się funkcjonariusze publiczni, noszą znamiona przestępstwa.

Chodzi o urzędników kancelarii premiera odpowiedzialnych za organizację i koordynację lotów najważniejszych osób w państwie, MSZ, które odpowiadało za uzyskanie koniecznych zezwoleń na przelot i lądowanie od Rosji i Białorusi, MON oraz pracowników polskiej ambasady w Moskwie, którzy mieli realizować uzgodnienia ze stroną rosyjską.

Prokuratura już raz, 30 czerwca 2012 r., zakończyła śledztwo w sprawie organizacji lotów do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r. umorzeniem. Śledczy uznali wtedy, że doszło do szeregu nieprawidłowości i zaniedbań, ale nie dopatrzono się w tym znamion przestępstwa. Stwierdzone przez prokuratorów nieprawidłowości w działaniu urzędników co do lotów VIP-ów do Smoleńska nie wywołały negatywnych skutków dla organów państwa – informowała wtedy prokurator Mazur.

Śledczy ustalili m.in., że polscy dyplomaci w Moskwie za późno zgłosili loty polskich samolotów rządowych, potem zaś nie zadbali o dostarczenie odpowiedniej dokumentacji, w tym kart podejścia do lądowania. Niewystarczająca była też koordynacja działań różnych służb i urzędów. I tak w przypadku KPRM śledczy stwierdzili brak kompleksowych regulacji organizacji wizyt zagranicznych najważniejszych osobistości, co wskazuje na odpowiedzialność przede wszystkim ówczesnego szefa KPRM Tomasza Arabskiego – jako szef kancelarii premiera był on odpowiedzialny za dysponowanie flotą rządowych statków powietrznych i nadzór nad urzędnikami bezpośrednio zajmującymi się organizacją lotów.

– Wszystkie te zaniechania, poziom bałaganu w poszczególnych resortach, deprecjonowanie urzędu prezydenta RP – wszystko to można rozważać nie tylko pod kątem niedopełnienia obowiązków służbowych, ale wręcz działania na szkodę państwa polskiego – podkreślają obaj mecenasi.

Prawnicy dziwią się, że przekazanie dokumentacji do sądu trwało tak długo. Śledczy tłumaczą to dużą liczbą pokrzywdzonych oraz koniecznością przetłumaczenia obszernej, bo liczącej blisko 350 stron, decyzji o umorzeniu wątku organizacyjnego śledztwa smoleńskiego na język angielski.

– Nie wiem, ile czasu zajmuje przetłumaczenie decyzji. Ale wiem na pewno, że jeśli komuś zależy, to można to zrobić szybciej – ripostuje Kownacki. – Z mojej perspektywy ta sprawa do sądu mogłaby trafić w październiku zeszłego roku – dodaje Pszczółkowski. Zdaniem Kownackiego, prokuratura celowo przedłużała sprawę. – Chodzi o tzw. zmęczenie materiału – wydłużanie sprawy nie sprzyja podtrzymaniu zainteresowania opinii publicznej. Na to najwidoczniej liczyła prokuratura – ocenia prawnik.

Winnych nie ma?

W sprawie tzw. wątku organizacyjnego praska prokuratura wiosną 2011 r. przejęła śledztwo od Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Nieco ponad rok później śledczy podjęli decyzję o umorzeniu postępowania. Zażalenie na taką decyzję prokuratury złożyli wówczas Jarosław Kaczyński i Marta Kaczyńska. Podważyli tezę śledczych, że badany wątek sprawy dotyczył wyłącznie działania na szkodę interesu publicznego oraz że nie ma w tej sytuacji żadnych osób pokrzywdzonych. W listopadzie 2012 r. zażalenie to uwzględnił Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia. I nakazał zbadać naruszenie interesu prywatnego przez funkcjonariuszy państwowych. Prokuratura wykonała to polecenie – ustalono listę wszystkich pasażerów lotów 7 i 10 kwietnia 2010 r. do Smoleńska, nie tylko pasażerów i załogę Tu-154M, ale także towarzyszących im samolotów z dziennikarzami. Również bliskich ofiar katastrofy. Po wznowieniu śledztwa od pokrzywdzonych wpłynął jeden wniosek dowodowy, który praska prokuratura zrealizowała. Złożył go w imieniu kilku pokrzywdzonych mec. Pszczółkowski, który do wniosku dołączył dokumentację z kontroli NIK w sprawie tzw. wątku organizacji lotów. W 2012 r. NIK uznała, że wyjazdy najważniejszych osób w państwie, korzystających z wojskowego lotnictwa transportowego, były organizowane w sposób niegwarantujący należytego poziomu bezpieczeństwa. Mimo to we wrześniu ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga po raz drugi umorzyła tzw. wątek organizacyjny śledztwa smoleńskiego.

Anna Ambroziak

Nasz Dziennik