„Nasz Dziennik” ujawnia
Biegli: Nie ma żadnych przesłanek pozwalających na formułowanie tezy, jakoby piloci Tu-154M chcieli lądować za wszelką cenę
Opinia dotycząca stanu psychoemocjonalnego członków załogi tupolewa nie będzie uzupełniana – dowiedział się „Nasz Dziennik”.
Profile psychologiczne pilotów prokuratura wojskowa otrzymała niemal po dwóch latach prac biegłych z Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Śledczy uznali początkowo, że dokument musi zostać uzupełniony. Prokuratorzy nie informowali jednak, jakie elementy zawarte w opinii biegłych miałyby być uzupełnione. Zaznaczali tylko, że po tym ekspertyza zostanie ujawniona jedynie w nieznacznych fragmentach.
Zgodnie z art. 210 kodeksu postępowania karnego opinię uzupełnia się, jeżeli jest niepełna lub niejasna albo gdy zachodzi sprzeczność w samej opinii. – W ocenie prowadzącego śledztwo, pewne elementy opinii wymagają uzupełnienia z tych właśnie przyczyn. O zakresie, w jakim opinia będzie uzupełniana, nie informujemy – mówił „Naszemu Dziennikowi” w lipcu ub.r. ppłk Janusz Wójcik, p.o. rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego.
Jak jednak ustalił „Nasz Dziennik”, śledczy zrezygnowali z opinii uzupełniającej. Uznali, że portret psychologiczny sporządzony przez ekspertów z WIM jest miarodajny.
Opinia psychologiczna załogi powstała m.in. w oparciu o relacje personelu rozformowanego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, członków rodzin i dokumenty z okresowych badań.
Z ekspertyzy wynika jednoznacznie, że piloci cieszyli się dobrą opinią wśród kolegów. Biegli stwierdzili przy tym, że nie ma żadnych przesłanek pozwalających na formułowanie tezy, jakoby załoga tupolewa chciała lądować za wszelką cenę. Biegli potwierdzili jednak opinię raportu tzw. komisji Millera, że dowódca lotu do Smoleńska kpt. Arkadiusz Protasiuk wykazywał pewną skłonność „tunelowania poznawczego” oraz ukierunkowanie na wykonanie zadania przy biernej postawie załogi, która podporządkowywała swe działania decyzjom dowódcy. Potwierdzono też błędy w szkoleniu. Biegli nie przeceniają też tzw. incydentu gruzińskiego. Ekspertyza polskich biegłych odbiega od treści opinii rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. MAK uznał, że dowódca miał osobowość konformistyczną, a wpływ na jego stan psychiczny i podejmowanie decyzji miały m.in. brak doświadczenia i umiejętności, strach przed konsekwencjami w przypadku niewylądowania w Smoleńsku oraz obecność w kabinie pilotów osoby trzeciej – co zresztą podważyli polscy śledczy.
Opinia polskich biegłych dotycząca profilu psychologicznego załogi zostanie dołączona do opinii kompleksowej na temat lotu Tu-154 M.
Prokuratura wojskowa otrzymała już wiele dokumentów i opinii odnoszących się do okoliczności katastrofy. Prokuratorzy wykazali m.in. – po przeprowadzonych ekshumacjach – złożenie ciał sześciu ofiar katastrofy w niewłaściwych grobach. Śledczy wskazywali także na brak przesłanek oraz dowodów na wybuch na pokładzie Tu-154M.
W ostatnich miesiącach biegli pracujący nad kompleksową opinią na temat tragicznego lotu do Smoleńska postanowili po raz kolejny skopiować zapis rozmów z kokpitu Tu-154M utrwalony na czarnej skrzynce samolotu. Polscy specjaliści skopiowali to nagranie w lutym br. w Moskwie. Nową kopię wykonano za pomocą doskonalszego sprzętu i metodologii badań; biegli podczas prac w Moskwie tak wykonywali kopie nagrania, by można było odsłuchać osobno każdą z czterech ścieżek. Zawierają one nagrania z radiostacji (dwie ścieżki), sygnał z mikrofonów w kabinie i taktowanie zegara rejestratora parametrycznego. Do odsłuchu nagrania posłużył magnetofon typu MARS-NW, z którego poprzez wysokiej klasy konwerter analogowo-cyfrowy sygnał był cyfrowo zapisywany na dysku komputera. Nowy odczyt zapisu rozmów z kokpitu samolotu to nie jedyna ważna opinia fonoskopijna oczekiwana przez prokuraturę.
Do końca lipca z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych mają wpłynąć dwa kolejne opracowania biegłych dotyczące zapisów rozmów z wieży smoleńskiego lotniska oraz nagrania z samolotu Jak-40, który lądował w Smoleńsku krótko przed katastrofą Tu-154M. Według Rosjan, działania personelu naziemnego nie miały wpływu na katastrofę. Komisja Millera wytknęła z kolei kontrolerom chaotyczne działanie, małe doświadczenie w sprowadzaniu samolotów o wielkości zbliżonej do Tu-154M. Obsłudze wieży zarzucono „brak samodzielności w działaniu, unikanie odpowiedzialności, brak jednoznacznych decyzji o konieczności zamknięcia lotniska w związku z utrzymującymi się warunkami atmosferycznymi poniżej minimum lotniska i błędy w precyzyjnym naprowadzaniu samolotu” oraz „utratę świadomości sytuacyjnej”. Błędy Rosjan uznano za „mające wpływ” na zdarzenie lotnicze.