Najnowszy wpis o. Dariusza Drążka na blogAiD
Zmarł Towarzysz Generał. Cóż, każdemu pisane. Od wielu lat mówiło się o miejscu przygotowanym dla Towarzysza w Alei Zasłużonych na Powązkach Wojskowych. Dwa miejsca wskazywał mi śp. Józef Szaniawski, z którym Powązki wiele razy przeszedłem wzdłuż i wszerz. On uczył mnie Powązek.
Być patriotą to duma, to honor, to zaszczyt i obowiązek. Nie mam w nienawiści towarzysza Jaruzelskiego, potrafię pomodlić się za niego i chcę, żeby był zbawiony. To jednak coś innego niż honorowy pogrzeb państwowy. Nawet przed sądami dezerterował przez ćwierć wieku, zasłaniając się orzeczeniami lekarskimi.
Żeby było jasne: gdyby nie habit, gdyby nie było skandalu na konto Radia Maryja – pojechałbym protestować. Protestuję zatem tu: To skandal! To degrengolada, której młodzież nie zrozumie – na szczęście!
Pogrzeb należy się każdemu. Jeśli Towarzysz Generał przyjął sakramenty święte i pojednał się z Kościołem – pogrzeb katolicki jak najbardziej. Podczas pogrzebu zwykle jest Msza Święta. Bardzo proszę – ale celebrowana przez właściwego proboszcza i tyle, bez kardynała, bez biskupa, bez hagiografii i kanonizacji. Urząd nie kanonizuje, urząd zwiększa odpowiedzialność. Jest jednak różnica między pogrzebem a uroczystościami państwowymi i honorami od Polski, salwami honorowymi od Polski. Polska nie może oddawać honorów człowiekowi, który był człowiekiem Moskwy w Warszawie. Nie można czcić Niezłomnych i ich morderców. Nie można w oknie Belwederu zapalać 13 grudnia świecy pamięci pomordowanych w czasie stanu wojennego i zapraszać „przywódcy tajnej grupy przestępczej” do Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Schiza. Po prostu schiza. Nie można.
Towarzysz Jaruzelski był człowiekiem Moskwy w Polsce, więc jeśli już na jego pogrzebie grać jakiś państwowy hymn, to rosyjski, ale nie na Powązkach – tu rozbrzmiewa „Mazurek Dąbrowskiego” – lecz na placu Czerwonym w Moskwie. Żołnierze z orzełkami w koronie nie powinni oddawać honorów człowiekowi, który tę koronę zdejmował i skutecznie eliminował ludzi, którzy ideały orła w koronie pielęgnowali. Putinowska prasa rozpływa się o Słońcu znad Wisły, które zaszło: „wielki działacz”, „demokrata”, „ojciec współczesnej Polski”. Nie dziwię się. Towarzysz Jaruzelski pod koniec lat 80. w wypowiedziach wychwalał towarzysza Stalina. Prawdziwy demokrata.
Towarzysz Generał zwalczał podziemie niepodległościowe, zwalczał legalnie działające przed 1947 r. partie polityczne. Robił stalinowską karierę. Jako szef Głównego Zarządu Politycznego WP prowadził działalność indoktrynacyjną i sowietyzował polską armię, w latach 60. kierował brutalną przestępczą akcją zwalczania kleryków w wojsku. Towarzysz współpracował z całkowicie zsowietyzowaną zbrodniczą Informacją Wojskową – wojskowym odpowiednikiem UB. Jako jedyny z generałów opowiadał się za pozostawieniem w strukturach polskiego wojska sowieckiego marszałka, towarzysza Rokossowskiego. Kolejne funkcje – był szefem Sztabu Generalnego i ministrem obrony narodowej – dawały nowe możliwości służby Moskwie – przeprowadzał antysemicką czystkę w wojsku, jako „ludowy demokrata” krwawo dławił Praską Wiosnę w Czechosłowacji, protesty robotnicze – w tym na Wybrzeżu. Gdy w 1981 roku został premierem i I sekretarzem KC PZPR, miał już wszystko, stał się komunistycznym dyktatorem i zdławił polskie sierpniowe nadzieje, wypowiadając wojnę Narodowi, oraz usilnie prosił Sowietów o bratnią pomoc w razie potrzeby. Wreszcie zbankrutował. Gospodarka była skończona. Musiał oddać władzę. Czy można uznać go za „ojca współczesnej Polski”? A czy prawą rękę Hitlera w sprawach wojskowych, feldmarszałka Wilhelma Keitla, który w maju 1945 roku podpisywał akt kapitulacji, można uznać za ojca współczesnych Niemiec?
Nie wymienię wszystkich „zasług” towarzysza, które dadzą mu prawo do pogrzebu państwowego z asystą honorową Wojska Polskiego, bo taka jest decyzja głowy państwa. Zresztą wiele z tych „zasług” zniknęło już z teczki towarzysza Jaruzelskiego w latach 1989-1990. O jeszcze jednej „zasłudze” muszę wspomnieć: Towarzysz Generał szykował WP do kolejnej wojny, by ramię w ramię z Sowietami zaatakować Zachód. Według dokumentów Układu Warszawskiego scenariusz III wojny światowej zakładał dwa miliony zabitych i rannych oraz 43 polskie miasta zrównane z ziemią po atomowej odpowiedzi NATO. Ponownie z powierzchni ziemi miała zniknąć Warszawa, a z nią Szczecin, Wrocław, Poznań i Górny Śląsk. Polska miała być napromieniowana i skażona chemicznie. Takie gry wojenne prowadzili sowieccy towarzysze. A demokrata Jaruzelski godził się poświęcić Polskę w ofierze wojny komunizmu z Zachodem. Polska miała być największą ofiarą III wojny światowej. Prawdziwy sowiecki patriota.
Myślę, że przed pogrzebem Polska powinna odpowiedzieć na pytanie samego towarzysza Jaruzelskiego: „Jeśli Kukliński jest bohaterem, to my kim jesteśmy?”. Kukliński będzie leżał w pobliżu, a gdzieś tam pod chodnikiem może leżeć jeszcze rotmistrz Pilecki i inni polscy patrioci. Po 25 latach „wolnej Polski” z wielkim trudem i przeszkodami IPN wydobywa szczątki naszych bohaterów narodowych bezczeszczone przez komunistycznych bandytów – towarzyszy Jaruzelskiego. Mordowanych na wzór sowiecki, wyrzucanych jak worki kartofli, w niemieckich mundurach, posypywanych wapnem, przysypywanych śmieciami, chodnikowanych, aż wreszcie mordercy położyli się na swoich ofiarach i do dziś próbują ukryć zbrodnię.
Słusznie napisali Studenci dla Rzeczypospolitej: „Pragniemy żyć w państwie, w którym nie honoruje się zbrodniarza obrządkiem należnym bohaterom”.
Jeśli komunizm jest nielegalny, to co z państwowym pochówkiem komunistycznego dyktatora i szefa „tajnej grupy przestępczej” i obecnością na pogrzebie urzędującego prezydenta? Nie można oddawać honorów mordercy i ofierze i zarażać Narodu schizą, nawet gdyby jej ognisko znajdowało się w najważniejszej głowie III RP. Urząd nie kanonizuje.
PS Kolejny atak choroby nastąpi 4 czerwca.