logo
logo
zdjęcie

Dr Tomasz M. Korczyński

Lewacka ekstrema

Piątek, 22 sierpnia 2014 (20:16)

Jad nienawiści, bezlitosne szyderstwo – to określenia, które w sposób wyczerpujący charakteryzują każdą wypowiedź libertyńskich mediów w Polsce na temat Kościoła, jego liderów, Boga, Jezusa, chrześcijan czy katolicyzmu. Czytając artykuły socjallibertyńskich mediów, jako katolik czuję się wielokrotne obrażany, nękany i dyskryminowany. Moje prawa konstytucyjne są deptane. Nawet jeśli nie opłacam tych mediów, byłoby to w końcu niezgodne z moim sumieniem, to i tak echa zniesławiania Kościoła, chcąc nie chcąc, do mnie docierają.

Ostatni przykład to oczywiście kampania nienawiści skierowana w stronę ludzi modlitwy. Tym razem libertynom nie odpowiada inicjatywa modlenia się za nienarodzone dzieci. Sycąc się i żerując na negatywnych uczuciach i emocjach, redaktorzy zła zarabiają na młodych ludziach, którzy zgodnie z postępującym procesem „Sturm und Drang” są jeszcze zbuntowani i dopiero poszukują swojej drogi, rozeznają ją. Łatwo wtedy można wpaść w szpony deprawatorów. Znajdując się w kleszczach fałszywych proroków, są zwiedzeni i wyprowadzani przez nich na postmodernistyczne manowce chaosu moralnego i światopoglądowego relatywizmu.

Mechanizm stosowany przez te media jest znany co najmniej od czasów narodowego socjalizmu i jego metod. Naziści w swoim „Szturmowcu” („Der Stürmer”) głosili, że „żydostwo jest naszym [czytaj: Niemców – mój przypis] nieszczęściem”, że „żydostwo to przestępstwo”, i inne tego typu aberracje intelektualne.

Dziś socjallibertyńskie media w Polsce (w Europie i USA od dawna) w miejsce „żydostwa” wprowadzają katolicyzm. Wciąż jeszcze implicite, ale coraz agresywniej ośmieszają, znieważają i szczują na wyznawców Chrystusa wiernych Stolicy Apostolskiej. Chodzi tu oczywiście o tworzenie atmosfery złowrogiej wobec katolików, tworzenie bazy do wybuchu antyreligijnych wystąpień, przygotowywanie podłoża pod prześladowania. Szerzenie treści nasyconych katolickimi resentymentami ma swoje źródło w nienawiści. Dziś jest to „tylko” szydzenie z ludzi modlitwy, obrażanie szczytnych inicjatyw, które przecież wypływają z troski o młode pokolenie. Ale im to nie wystarczy. Jutro wejdą do kościołów, będą przerywać Msze św., zaczną napuszczać hordy bojówkarzy nowej lewicy, aby wyeliminować całkowicie chrześcijan z Polski pod hasłem rzekomej „neutralności światopoglądowej”, która jest ordynarną dyskryminacją, tępiącą chrześcijan z życia publicznego.

Takie postawy są jawnym podmywaniem artykułów Konstytucji RP, zapewniających wszystkim obywatelom, także katolikom, swobodne (spokojne i bezpieczne także) wyznawanie religii w Polsce.

W końcu każdy ma prawo do modlitwy. Jednak „Gazecie Wyborczej” modlitwa najwyraźniej przeszkadza. Przeszkadza zresztą wszystko, co katolicy robią dla dobra dzieci nienarodzonych.

Jako dewastatorka podstawowych wartości w przestrzeni publicznej i swobód obywatelskich czyni ona tym samym wielką krzywdę Polakom, tradycji, kulturze polskiej i religii. Jako zwolenniczka tak zwanego „prawa do aborcji” czyni krzywdę przede wszystkim dzieciom nienarodzonym.

Postmodernistyczne pismo już dawno straciło autorytet u większości społeczeństwa. Została mu wierna ekstrema, wyznawcy, których karmi, podlewa i syci negatywnymi emocjami. Nawoływanie do nienawiści religijnej jest w Polsce karane prawnie, seria artykułów szkalujących księży i świeckich wiernych może mieć negatywne przełożenie na takie zjawiska, jak pobicia i napady na katolików, do jakich przecież dochodzi w naszym kraju w ostatnim czasie. Gęsta atmosfera niechęci i agresji jest odczuwana w całej Polsce. Na pewno „Wyborcza” ma w tym swój udział.

I na koniec uwaga. Gdyby zdeklarowani ateiści z „Wyborczej” byli naprawdę ateistami, to akcja modlitwy za nierodzonych, znana pod nazwą Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego (sam także adoptowałem duchowo dziecko i polecam wierzącym tę piękną akcję), nic by ich nie obeszła. W końcu, skoro nie ma Boga, a moc modlitwy to tylko wymysł chrześcijan (na przykład „założyciela” chrześcijaństwa Jezusa, który codziennie zanurzał się w długiej modlitwie do Ojca w Niebie), to po co aż tak się angażować w ośmieszanie katolików?

„Wyborcza” jednak wierzy inaczej. Wie, że moc modlitwy działa, że Prawda zwycięża, a ojciec kłamstwa, szatan, najbardziej boi się właśnie modlitwy, szczególnie, gdy dwóch lub trzech gromadzi się w Imię Jezusa Chrystusa. Stąd ta wściekłość dzieci kłamstwa. Dlatego będzie ona narastać.

Dr Tomasz M. Korczyński

NaszDziennik.pl