Niemieccy komentatorzy kwestionują zasadność budowy tarczy antyrakietowej. Według „Maerkische Allgemeine” NATO postąpi słusznie, jeśli realizację pomysłu zbudowania tarczy przeciwko Rosji odsunie na dalszy plan. Zdaniem eksperta gazety, kolejna runda zbrojeń nie leży w interesie wschodnioeuropejskich partnerów, gdyż tworzenie nowego wroga jako celu dla rakiet przechwytujących byłoby błędnym sygnałem.
Niestety, niemieckie gazety interpretują kwestie systemów obronnych w duchu tego, jak ocenia je Rosja na czele z prezydentem Władimirem Putinem. A przecież przede wszystkim tarczę należy postrzegać jako część systemu wzmacniającego nasze bezpieczeństwo, który będzie miał zastosowanie jedynie wtedy, gdy staniemy się obiektem agresji. Zatem jeżeli Rosja nie przewiduje żadnych agresywnych działań w stosunku do Europy Środkowej, to nie musi się obawiać tego typu systemów.
Stanowisko niemieckich komentatorów jest paranoidalne. Absolutnie nie można przyjmować, że defensywny system obronny jest rozważany jako element zagrożenia. Ale zagrożenia dla czego? Dla planów ataku? Niemcy muszą się zdecydować, czy są w systemie sojuszy zachodnich, czy też może już należą do Wspólnoty Niepodległych Państw.
Na szczęście w kwestii budowy tarczy antyrakietowej kluczowe jest stanowisko Stanów Zjednoczonych, a nie Republiki Federalnej Niemiec. Jeżeli USA będą chciały budować tego typu system, to znajdą odpowiednie sposoby, żeby przekonać Niemców do tego projektu. W gruncie rzeczy nasze zabiegi w zakresie zwiększania bezpieczeństwa Europy Środkowej powinny być adresowane właśnie do USA. I mam nadzieję, że znajdziemy tam dobrych partnerów.