logo
logo

Zdjęcie: M.Borawski/ Nasz Dziennik

Nowy załącznik w raporcie

Poniedziałek, 10 września 2012 (06:07)

Rola służb specjalnych w przetargu na remont Tu-154M i drobiazgowa analiza sekwencji rozpadu skrzydła - to najważniejsze kwestie, na jakich skoncentruje się parlamentarny zespół smoleński. Od dziś na jego stronie internetowej dostępny jest raport "28 miesięcy po Smoleńsku".

W planach zespołu jest zakończenie rekonstrukcji wydarzeń z 10 kwietnia od strony technicznej. Zespół oczekuje na nowe ustalenia grupy naukowców: prof. Kazimierza Nowaczyka, Wiesława Biniendy i Grzegorza Szuladzińskiego. Ma to być symulacja komputerowa ostatnich sekund lotu. To na badaniu tej kwestii zespół będzie się koncentrował przynajmniej do końca tego roku.

- Nie będziemy przedstawiali rzeczy niesprawdzonych - deklaruje Antoni Macierewicz, szef zespołu, podkreślając, że termin zależy od tego, czy naukowcy zdążą z zakończeniem swoich prac. - Nie będziemy niczego forsowali na siłę tylko ze względu na termin. Terminy są tu podporządkowane prawdzie - zapewnia polityk PiS.

Dziś na stronie internetowej zespołu smoleńskiego ukaże się uzupełniony raport "28 miesięcy po Smoleńsku", będący swoistym kompendium jego prac. Istotnym novum jest dodany załącznik 1 przedstawiający szczegółową fotograficzną analizę rozpadu lewego skrzydła Tu-154M. Zespół ustalił, że lewa część centropłata wraz z początkową częścią deflektora (23 tytanowe paski) została zlokalizowana 362 metry od progu pasa i 142 metry od jego osi w sektorze nr 1. Fragment spodniego poszycia lewego skrzydła z namalowaną szachownicą został natomiast zlokalizowany około 451 metrów od początku pasa i 114 metrów od jego osi w sektorze nr 8.

"Poszycie pozbawione jest mocowań podłużnych i poprzecznych i wygląda jak arkusz blachy. Poprzeczne krawędzie są postrzępione, podłużne - "równo obcięte"" - czytamy w załączniku 1 raportu. Stan szczątków i ich rozrzut dowodzi - zdaniem zespołu - że przyczyną katastrofy nie było zderzenie maszyny z brzozą, co stanowiło jedną z głównych tez rosyjskiego MAK i komisji Jerzego Millera. 49 tez raportu zespół zaprezentował już 10 sierpnia.

Główne konkluzje to: rząd Donalda Tuska współdziałał z administracją rosyjską przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, czego przykładem było przyzwolenie na obarczanie winą za katastrofę polskiej załogi, brak nadzoru kontrwywiadowczego służb specjalnych nad organizacją wizyty, mimo że ABW, AW oraz SKW dysponowały informacjami wskazującymi na potencjalne zagrożenia. Wśród zaniedbań strony rządowej zespół wylicza też m.in. przyjęcie niewłaściwej ścieżki prawnej, niepodjęcie działań zmierzających do zabezpieczenia terenu katastrofy, ciał ofiar i dowodów.


Bez osłony kontrwywiadowczej

Macierewicz deklaruje, że zebrany materiał będzie systematycznie rozwijany i uzupełniany ze względu na fakt, że niektóre kwestie nie zostały bądź uwzględnione, bądź dostatecznie zbadane. Dotyczy to m.in. analiz wyników nowych badań sekcyjnych ofiar. Zespół czeka na wyniki analiz biegłych prokuratury. Szczególną uwagę w dalszym ciągu poświęci on politycznemu kontekstowi rozdzielenia wizyt prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska na uroczystościach katyńskich oraz kwestii remontu tupolewa w Samarze.

- Są przesłanki wskazujące na to, że firma, która otrzymała ów kontrakt, wiedziała o tym, że go otrzyma już blisko pół roku wcześniej i poinformowała o tym Awiakor - mówi Macierewicz.

Chodzi tu o konsorcjum Polit Elektronik i MAW Telecom Intl SA, które wygrało przetarg wart 69 mln zł rozpisany przez MON. Resort obrony wybrał konsorcjum, odrzucając propozycje innych firm, m.in. Bumaru, który zajmował się wcześniej serwisem tupolewów. Szef Polit Elektronik Dariusz Kamiński udzielił wypowiedzi rosyjskiej telewizji, która kręciła materiał podczas remontu Tu-154M nr 101. Nagranie wywołało burzę, bo rosyjscy dziennikarze swobodnie przemieszczali się po maszynie, która miała wozić najważniejsze osoby w polskim państwie, bez najmniejszych przeszkód filmując pokład samolotu.

Wiceprzewodniczącym rady nadzorczej MAW Telecom był z kolei do niedawna generał broni w stanie spoczynku Henryk Tacik, który stracił stanowisko szefa Dowództwa Operacyjnego MON w kwietniu 2007 r., za czasów ministra Aleksandra Szczygły. Przyczyną jego dymisji miał być fakt, że w latach 1986-1988 studiował w Akademii Sztabu Generalnego w Moskwie.

Nazwisko Tacika widnieje w Raporcie z Weryfikacji WSI w podrozdziale "Nieprawidłowości przy organizacji zakupów", w części odnoszącej się do "Aneksu do Koncepcji rozwoju systemów ochrony kryptograficznej w resorcie Obrony Narodowej" podpisanego w maju 2005 r. przez ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego, szefa WSI gen. Marka Dukaczewskiego oraz szefa Generalnego Zarządu Dowodzenia i Łączności gen. Stanisława Krysińskiego.

O powiązaniach Tacika z WSI "Nasz Dziennik" pisał już we wrześniu 2010 roku. Macierewicz deklaruje, że również ta kwestia będzie przedmiotem zainteresowania zespołu. Praca zespołu smoleńskiego będzie trwała do momentu wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej tragedii. - W perspektywie narodowej to jedna z najważniejszych spraw, które muszą zostać wyjaśnione bez względu na okoliczności i opinie poszczególnych polityków - zapewnia polityk, dementując medialne spekulacje, jakoby zespół miał zakończyć prace jeszcze w tym roku.

Anna Ambroziak

Nasz Dziennik