Druga wojna światowa przyszła do nas we wrześniu 1939 r. z dwóch stron. Jako pierwsi zaatakowali nas Niemcy, szykując się do podboju świata i budowy tysiącletniej III Rzeszy. Imperialne plany miał także komunistyczny Związek Sowiecki.
Wydawałoby się, że musi nastąpić starcie tych dwóch potęg. Świat zaskoczony został jednak ścisłym sojuszem dwóch najstraszliwszych totalitaryzmów: niemieckiego narodowego socjalizmu i sowieckiego międzynarodowego socjalizmu. Bliskość ideologiczna i wspólnota celów zaważyły na naszych dziejach i jeszcze przez wiele pokoleń płacić będziemy za to straszliwą cenę. O ile jednak 1 września 1939 r. jako dzień agresji niemieckiej na Polskę jest u nas powszechnie znany, to 17 września przez całą epokę Polski Ludowej przedstawiany był w propagandzie komunistycznej jako dzień... wyzwolenia Kresów Wschodnich przez rzekomo bratni „Związek Radziecki”.
Od początku agresja sowiecka przedstawiana była w Polsce jako cios zadany nam w plecy. Tego dnia prysły złudzenia o możliwym dalszym oporze i nadzieje na pomoc zachodnich aliantów. To był IV rozbiór Polski, bo agresorzy wcześniej podzielili się naszym terytorium.
W świecie do dziś dla wielu krajów wojna zaczyna się dopiero od ich przystąpienia do niej, a np. obecna Rosja jej początek upatruje w dniu 22 czerwca 1941 r., czyli „zdradzieckiej” napaści Niemiec na Związek Sowiecki.
II RP, zaledwie po dwudziestu latach niepodległości, przestała istnieć. W wyniku wojny, a następnie podwójnej okupacji (niemieckiej 1939-1945) i sowieckiej (1939-1941 i następnie od 1944 r.), straciliśmy miliony obywateli, znaczną część majątku narodowego (choć i tak nie byliśmy – na skutek długoletnich zaborów – krajem bogatym) i przede wszystkim – niepodległość i suwerenność.
Polska pamięć o Kresach jest cały czas ułomna, przechowywana tylko w niszowych środowiskach (głównie w rodzinach stamtąd się wywodzących), została w znacznym stopniu zabita w Polsce Ludowej, a następnie zepchnięta na margines w III RP przez jej pseudoelity.
Sowiecka agresja 17 września poprzedzona i wyprzedzona została bardzo krwawą komunistyczną rewoltą. Różnego rodzaju czerwone „gwardie” i „milicje” wystąpiły zbrojnie przeciwko osłabionym strukturom naszego państwa. Rozpoczęły się masowe mordy urzędników państwowych, policjantów, nauczycieli, księży, ziemian, osadników wojskowych, małych grup żołnierzy i oficerów. Skomunizowane bandy zostały do tego przygotowane wcześniej, zaopatrzone w broń i instruktorów wojskowych. Rozpoczął się krwawy terror i grabieże, albowiem czerwone watahy miały zapewnioną u swych mocodawców bezkarność.
Były to bandy o mieszanym składzie narodowościowym, ale przeważał w nich element żydowski oraz białoruski na Kresach Północno-Wschodnich oraz ukraiński na Kresach Południowo-Pschodnich. Warto przypomnieć, że wszędzie tam, gdzie wojska niemieckie posunęły się w głąb II RP, poza tymczasową linię demarkacyjną (ustaloną jeszcze 23 sierpnia w tajnym porozumieniu z Sowietami), czerwoni terroryści mieli zapewnioną pełną opiekę z ich strony. Z wdzięczności wywieszali nazistowskie czerwone flagi ze swastykami i dostarczali ideologicznym pobratymcom informacji o grupach polskich wojsk i miejscach oporu. W zamian niemieccy naziści przydzielali im gmachy urzędowe, zaopatrywali ich w broń i zapewniali im całkowitą ochronę.
Można powiedzieć, że tu po raz pierwszy spotkali się niemieccy naziści i sowieccy komuniści we wspólnej pracy w obalaniu światowego porządku. Regularna armia sowiecka od początku popełniała masowe zbrodnie na polskich żołnierzach oraz ludności cywilnej, analogicznie jak od 1 września robili to Niemcy. Armia Czerwona użyła dwa razy więcej czołgów i samolotów niż Niemcy, choć polski opór był niezwykle słaby. Wschodnie tereny II RP zostały bowiem ogołocone z wojska i sprzętu, przerzucanego pospiesznie do obrony przed Niemcami.
W walce zginęło ok. 3 tys. żołnierzy i oficerów, 10 tys. odniosło rany. Spośród tych, którzy się poddawali, zamordowano na miejscu ok. 7 tys. Do sowieckiej niewoli dostało się ok. 250 tys. żołnierzy, w tym około 18 tys. oficerów. Wojsko Polskie przestało istnieć. Sowieci w następnych miesiącach wyłapywali tych, którzy zdołali uniknąć niewoli. W ramach przyspieszenia podboju i wcielenia Kresów do Związku Sowieckiego wymordowano prawie całą kadrę oficerską osadzoną w obozach jenieckich.
Obywatele polscy zostali poddani okrutnym represjom. Setki tysięcy zesłano w głąb Związku Sowieckiego (głównie na Syberię), setki tysięcy osadzono w aresztach i więzieniach, poddawano nieszczęśników śledztwom i szykanom. Równolegle dokonywała się masowa grabież majątku narodowego, zarówno państwowego, jak i prywatnego. Konfiskata wkładów bankowych i zrównanie bezwartościowego rubla z polskim złotym powodowało masową pauperyzację. Likwidowano kościoły, niszczono pomniki, wywożono maszyny i urządzenia, likwidowano prywatne warsztaty i sklepy. Celem głównym było wcielenie tych ziem do Związku Sowieckiego (co zostało wykonane) i ich bezpowrotne odpolszczenie. Z głębi Rosji sprowadzano masowo urzędników i nauczycieli, w lokalnej administracji mogli być zatrudniani przede wszystkim miejscowi skomunizowani Żydzi oraz Białorusini i Ukraińcy.
Mimo to organizowany był polski opór, analogicznie jak pod okupacją niemiecką. Kompleksy leśne umożliwiały tworzenie i trwanie polskiej partyzantki i samoobrony. Dochodziło do likwidacji enkawudzistów, milicjantów, najbardziej szkodliwych kolaborantów. Straty ludności były jednak ogromne i – jak się okazało – bezpowrotne. Sowieci pospiesznie zniszczyli lokalne elity, likwidując osoby cieszące się uznaniem i autorytetem, represjonując całe rodziny. Dotkliwa pauperyzacja, szykany, wywózki, aresztowania, egzekucje – to był obraz tej okupacji. Do tego rugowano ludzi z ich mieszkań, pozbawiano ich wszelkich praw, prześladowano za stosowanie praktyk religijnych, rabowano ich mienie, upokorzano w postaci stałych drwin, szykan i bicia, samosądów, gwałtów...
To był prawdziwy obraz okupacji sowieckiej, o której przez prawie pół wieku w Polsce nie mówiono publicznie.
W wyniku tej agresji, utrwalonej następnie ponownym wejściem Armii Czerwonej na ziemie II RP w styczniu 1944 r. (tym razem Sowieci przyszli jako sojusznicy naszych sojuszników) i zastosowaniem przez nich podobnych praktyk (morderstwa, gwałty, deportacje ludności, aresztowania, pacyfikacje), polskie Kresy zostały bardzo poważnie odpolszczone. Mimo to nadal są tam znaczne skupiska ludności polskiej, która znalazła się w obcych państwach, dziś tam istniejących, wbrew swej woli. Czy interesujemy się ich losem, pomagamy im na miarę naszych możliwości? Kultywowanie pamięci, obchody smutnej rocznicy sowieckiej agresji 17 września – to stanowczo za mało.