logo
logo

Pomnik upamiętniający pierwszy zrzut Cichociemnych w Dębowcu Zdjęcie: DTG/ Licencja: CC BY 3.0/ Wikipedia

Cichociemni na cenzurowanym

Poniedziałek, 22 lutego 2016 (03:12)

W Starokonstantynowie w obwodzie chmielnickim miała się odbyć uroczystość upamiętnienia cichociemnych, ale się nie odbyła, bo dyrektor ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyr Wiatrowycz zabronił odsłonięcia tablic, oskarżając bezpodstawnie ppłk. Leonarda Zub-Zdanowicza i mjr. Wacława Kopisto o mordowanie Ukraińców.

Podpułkownik Leonard Zub-Zdanowicz i mjr Wacław Kopisto urodzili się na Wołyniu. Obaj byli cichociemnymi, polskimi bohaterami, którzy zasłużyli się w walce z niemieckim okupantem, a później z komunistami.

W związku z 75. rocznicą pierwszego zrzutu cichociemnych nad okupowaną Polską obu bohaterów postanowiła upamiętnić polska ludność zamieszkała na Wołyniu, a z inicjatywą wyszły polskie organizacje: Starokonstantynowski Związek Polaków oraz Winnickie Stowarzyszenie „Kresowiacy”. Przygotowane tablice miały zostać umieszczone w tzw. Memoriale Poległych w Obronie Ojczyzny w centrum Starokonstantynowa. Jednak dyrektor ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz mimo wcześniejszych uzgodnień i decyzji dotyczącej odsłonięcia tablic odmówił zgody na ich montaż. Poinformował o tym w liście do burmistrza Starokonastantynowa, sugerując, iż ppłk Leonard Zub-Zdanowicz i mjr Wacław Kopisto mogli brać udział w „zabójstwach Ukraińców”.

„Biorąc pod uwagę te okoliczności, uważam, że do momentu, w którym zostanie przeprowadzona szczegółowa analiza działalności ww. osób, montaż tablic pamiątkowych jest przedwczesny. Uważam, że bez takiej analizy podobne inicjatywy mogą zaszkodzić budowaniu dobrosąsiedzkich i partnerskich relacji między Ukrainą a Polską, sprowokować ostre społeczno-polityczne konflikty na Ukrainie i na szczeblu międzynarodowym. Dlatego rekomenduję odroczenie montażu tablic pamiątkowych ku czci Leonarda Zub-Zdanowicza i Wacława Kapisto” – czytamy w liście szefa ukraińskiego IPN, który znany jest z antagonizowania Polaków i Ukraińców.    

W tym kontekście tym bardziej dziwi „troska” ukraińskiego urzędnika o relacje między Ukrainą i Polską, których zastopowanie upamiętnienia polskich bohaterów z pewnością nie poprawia.  

„Rewelacje” Wołodymyra Wiatrowycza na temat oskarżeń obu polskich żołnierzy dementuje dr Dariusz Iwaneczko, p.o. dyrektor rzeszowskiego oddziału IPN. W jego ocenie oskarżenia te nie mają odzwierciedlenia w faktach i są niczym innym jak oczernianiem żołnierzy zasłużonych dla historii Polski.

– Leonard Zub-Zdanowicz, ppłk Narodowych Sił Zbrojnych, szef sztabu Brygady Świętokrzyskiej, to postać niezwykle zasłużona dla Polski. Podobnie mjr Wacław Kopisto, który był żołnierzem Września 1939 r., internowany na Węgrzech w 1940 r. trafił do Francji, a następnie do Wielkiej Brytanii, gdzie służył m.in. w Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. Od kwietnia 1943 r. jako oficer dywersji Inspektoratu Łuck Okręgu Wołyń AK walczył z UPA, ale były to działania o charakterze obronnym. Major Kopisto zajmował się głównie organizacją szkoleń samoobrony ludności polskiej przed czystkami etnicznymi i atakami UPA, których kulminacja nastąpiła, jak pamiętamy, w „krwawą niedzielę” 11 lipca 1943 r. – wyjaśnia dr Dariusz Iwaneczko.   

Pod naciskiem prezesa ukraińskiego IPN Wołodymyra Wiatrowycza zaplanowane na 16 lutego uroczystości odsłonięcia pamiątkowych tablic odwołano, ograniczając je do poświęcenia tablic i umieszczenia ich w kościele pw. Jana Chrzciciela w Starokonstantynowie. Kiedy znajdą się w Memoriale Poległych w Obronie Ojczyzny w Starokonstantynowie, na razie nie wiadomo. Być może 2 września, kiedy przypada rocznica zrzucenia na terytorium Polski urodzonych na Wołyniu ppłk. Leonarda Zub-Zdanowicza i mjr Wacława Kopisto.

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl