Kresowiacy apelują o wysyłanie do Sejmu protestów przeciwko projektowi uchwały potępiającej akcję "Wisła". Swój sprzeciw wobec kuriozalnej treści tego dokumentu zapowiada również część parlamentarzystów.
Projekt uchwały w sprawie akcji "Wisła" został przyjęty przez sejmową Komisję Mniejszości Narodowych i Etnicznych 8 listopada. Wywołało to falę protestów organizacji kresowych, które zwracały uwagę, że akcja „Wisła” została słusznie przeprowadzona, by zakończyć antypolskie i zbrodnicze działania Ukraińskiej Powstańczej Armii, odpowiedzialnej za ludobójstwo ludności polskiej na Kresach Południowo-Wschodnich rozpoczęte w 1943 r.
Jak informuje w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl poseł Marek Ast (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, dalsze losy tej komisyjnej inicjatywy legislacyjnej leżą w gestii Ewy Kopacz, marszałek Sejmu. – Decyzję musi teraz podjąć marszałek Sejmu, czy skierować go do sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, która jest właściwa do rozpoznawania tego rodzaju projektów, czy też bezpośrednio na obrady plenarne Sejmu, by poddać uchwałę pod głosowanie – twierdzi Ast.
Tymczasem wśród części parlamentarzystów narasta sprzeciw wobec projektu, który traktuje akcję "Wisła" w oderwaniu od wydarzeń z czasów II wojny światowej, kiedy to nacjonaliści ukraińscy z premedytacją mordowali mieszkańców polskich wsi i miasteczek na Kresach Południowo-Wschodnich.
– Do tej pory w Sejmie nie można przeforsować uchwały Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian 11 lipca pomimo moich dwuletnich starań. Izba nie odniosła się więc do dokumentu w hołdzie pomordowanym Polakom, Żydom, Ormianom i innym narodowościom – zauważa Franciszek Jerzy Stefaniuk, poseł PSL.
Wskazuje, że akcja "Wisła" „była pokłosiem tego, co stało się wcześniej”. - W tej chwili nie można się pozytywnie odnieść do tego komisyjnego projektu uchwały, dopóki nie będzie przynajmniej historycznie i moralnie rozliczony problem ludobójstwa na Ukrainie - ocenia poseł.
Trwa mobilizacja środowisk kresowych i patriotycznych, by nie dopuścić do potępienia akcji "Wisła". – Apelujemy o wysyłanie protestów do Sejmu w tej sprawie – podkreśla w rozmowie z nami Ewa Szakalicka z Federacji Organizacji Kresowych.
Kresowiacy powołują się m.in. na wypracowane wspólne stanowisko uczestników IX i X międzynarodowego seminarium historycznego na temat stosunków polsko-ukraińskich w latach drugiej wojny światowej, jakie miało miejsce w 2001 r. w Warszawie.
„Mimo zakończenia wojny, ustalenia granicy między Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich i wstrzymania akcji przesiedlenia ludności ukraińskiej do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, podziemie ukraińskie kontynuowało działalność na terenach południowo-wschodnich Rzeczypospolitej. Polegała ona na podejmowaniu różnego typu akcji przeciwko państwu polskiemu. Działalność ta znajdowała wsparcie wśród mieszkającej tam ludności ukraińskiej” – ocenili wówczas historycy.
Zdaniem Szakalickiej, podstawowym celem operacji „Wisła” była likwidacja podziemia ukraińskiego i zapewnienie spokoju na południowo-wschodnich obszarach Rzeczypospolitej. - Przy podejmowaniu decyzji o jej przeprowadzeniu nie miała znaczenia orientacja polityczna ówczesnych władz polskich. Aby pozbawić Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i UPA zaplecza, dokonano przesiedlenia obywateli narodowości ukraińskiej oraz rodzin mieszanych na ziemie północne i wschodnie – konkluduje działaczka Federacji Organizacji Kresowych.
Akcja "Wisła" został przeprowadzona w latach 1947-1950. W jej ramach około 140 tys. Ukraińców i rodzin mieszanych zostało przesiedlonych na Ziemie Północne i Zachodnie w częściowym rozproszeniu, aby zapobiec odrodzeniu się OUN-UPA. Przesiedleni otrzymali od państwa polskiego pieniądze na zagospodarowanie i pomoc rzeczową.