Obydwa zespoły, przed wtorkowym meczem sąsiadujące ze sobą w środku tabeli Konferencji Wschodniej, przystępowały do rywalizacji w hali Verizon Center w Waszyngtonie z remisowym bilansem zwycięstw i porażek: gospodarze 4-4, goście 5-5.
Już wcześniej spotkały się w tym sezonie – 30 października w Milwaukee Wizards wygrali 118:113. Tym razem zwycięstwo przyszło podopiecznym trenera Randy’ego Wittmana nadspodziewanie łatwo. Gortat tradycyjnie rozpoczął mecz w wyjściowej piątce. Przebywał na parkiecie 27 minut. Trafił 4 z 9 rzutów z gry i 4 z 6 wolnych. Miał także po 8 zbiórek w obronie i 1 w ataku, asystę, stratę, popełnił jeden faul i raz został zablokowany.
Mimo że w czwartej kwarcie, gdy wynik był już przesądzony, nie wyszedł na parkiet, okazał się najlepiej zbierającym spotkania. W meczu tym 31-letni Polak przekroczył granicę 4000 zbiórek w karierze; ma ich obecnie 4003. We wtorkowym spotkaniu łodzianin dobrze spisywał się w obronie. Środkowego rywali Grega Monroe, najlepszego strzelca i zbierającego Bucks ze średnimi 17,8 pkt i 10,2 zb., powstrzymał na 4 punktach (1/6 z gry) i 5 zbiórkach.
Gospodarze w trzecim kolejnym spotkaniu nie mogli skorzystać ze swego czołowego gracza Bradleya Beala, który leczy kontuzję lewego barku.
Najwięcej punktów dla Wizards zdobyli Otto Porter i John Wall – po 19. Ten drugi miał także 9 asyst i 6 zbiórek. Jared Dudley dodał 13 pkt i 7 zb. W zespole gości wyróżnili się Khris Middleton – 14 i Jerryd Bayless – 13.
Mecz był wyrównany tylko przez półtorej kwarty. Pierwszą goście wygrali 29:27. Ich ostatnie prowadzenie to 38:36 po czterech minutach drugiej. Od tego momentu do przerwy gospodarze zdobyli 28 punktów, tracąc tylko 8. Swój udział w tym zrywie miał Gortat, który w tym czasie uzyskał sześć punktów i cztery zbiórki. Do przerwy Polak był najlepiej punktującym (12) i zbierającym (6) spotkania.
Tuż po wznowieniu gry Wizards powiększyli przewagę do 20 punktów (66:46). W połowie trzeciej kwarty rywale zdołali zmniejszyć straty do sześciu (72:66), ale od tego momentu gra Wizards, po chwilowym załamaniu, wróciła na właściwe tory.
Po trzech kwartach koszykarze z Waszyngtonu prowadzili 85:66, a w ostatniej minucie spotkania, gdy grały już rezerwowe składy, różnica wynosiła nawet 34 punkty (115:81). Kolejny mecz Wizards rozegrają w sobotę z Detroit Pistons na wyjeździe.