logo
logo

Zdjęcie: Paul Millsap/ Licencja: CC BY-SA 3.0/ Wikipedia

Gortat i Wizards: Teraz najważniejsze

Czwartek, 13 kwietnia 2017 (23:27)

Koszykarze Washington Wizards sezon zasadniczy ligi NBA zakończyli z dorobkiem najlepszym od lat, ale dopiero okaże się, czy całe rozgrywki będą mogli uznać za udane.

W ostatnich miesiącach Wizards, czyli zespół Marcina Gortata, fundował swym sympatykom prawdziwą huśtawkę nastrojów. Przed pierwszym meczem oczekiwania były spore, związane m.in. z osobą nowego szkoleniowca, ale początek zmagań zaskoczył nawet… pesymistów. Wizards kompletnie nie potrafili bowiem znaleźć swojego rytmu, z dziesięciu spotkań wygrali zaledwie dwa, będąc jedną z najgorszych drużyn w lidze. Na szczęście były to tylko złe miłego początki. Potem bowiem Gortat i spółka rozpoczęli marsz w górę. Złapali formę, zaczęli notować na swym koncie imponujące zwycięskie serie, znajdowali sposób na największych faworytów ligi. W okresie między 6 stycznia a 12 marca wygrali 25 z 31 pojedynków. Awansowali na drugie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej i nawet pierwsze znalazło się w ich zasięgu. W końcówce, po zapewnieniu sobie awansu do fazy play off, nieco spuścili z tonu i ostatecznie zakończyli sezon zasadniczy na czwartej pozycji w swej konferencji i z bilansem 49 zwycięstw i 33 porażek (w ostatnim meczu ulegli na wyjeździe Miami Heat 102:110). To najlepsze ich wskaźniki od rozgrywek 1978/79.

Gortat był ważnym ogniwem swej drużyny. Od początku prezentował wysoki poziom, zadyszkę złapał tylko w marcu, gdy w zaledwie czterech z 18 rozegranych spotkań zdołał osiągnąć lub przekroczyć granicę 10 punktów. Poza tym jednak Polak nie zawodził, zarówno na parkiecie, jak i poza nim, bo pełni istotną rolę również w szatni.

Gortat był jednym z pięciu koszykarzy całej ligi, którzy rozegrali wszystkie 82 mecze, we wszystkich wychodząc na boisko w pierwszej piątce. Pozostali to Jeff Teague (Indiana Pacers), Andrew Wiggins, Karl-Anthony Towns i Senegalczyk Gorgui Deng (wszyscy Minnesota Timberwolves). Średnio na parkiecie przebywał przez 31,2 min, zdobywając w tym czasie średnio 10,8 pkt – nieco mniej niż przed rokiem (13,5). Pod względem zdobyczy punktowych, został sklasyfikowany na 106. miejscu w lidze. Dużo lepiej wypadł pod względem liczby zbiórek, wszak notował ich 10,4 na mecz, co było 11. wynikiem w NBA. Łodzianin uplasował się też na świetnej, 5. pozycji w klasyfikacji najskuteczniejszych – trafił 57,9 proc. rzutów z gry. Zanotował też na swym koncie 36 tzw. double-double.

Awansując do fazy play off Wizards dopiero jednak zrobili to, co musieli. Cel minimum osiągną, gdy przejdą pierwszą rundę, w której zmierzą się z Atlanta Hawks, w której to drużynie bryluje były kolega Polaka z Orlando Magic, Dwight Howard. W obecnym sezonie Gortat wraz z kolegami wygrał trzy z czterech spotkań z tym rywalem, ale teraz o każde kolejne zwycięstwo będzie trudniej, co oczywiście nie znaczy, że Wizards nie będą faworytami. Będą.

 

Piotr Skrobisz

NaszDziennik.pl