Troje niemieckich dziennikarzy często odpowiadało „nie” lub „nie wiem” na kilkanaście pytań przygotowanych w ramach pomocy prawnej przez krakowski sąd, przed którym toczy się proces.
– Świadkowie wyraźnie nie mieli zamiaru do niczego się przyznawać ani do własnej odpowiedzialności i tak wyjaśniać, by powiedzieć jak najmniej – ocenia mec. Lech Obara, jeden z polskich prawników, którzy zadawali pytania niemieckim dziennikarzom. Jako „niewiarygodne i niespójne” ocenił zeznania jednej z redaktorek drugi prawnik mec. Andrzej Dramiński.
Jedna z pracownic niemieckiej telewizji, Karin Mueller, zeznała, iż artykuł o wyzwoleniu obozów stacja otrzymała poprzez Deutsche Mailbox. Zaznaczyła, że takie informacje nie są redagowane i bez zmian są zamieszczane na portalu. Tekst zawierający określenie „polskie obozy” miał zostać przysłany przez francuską agencję ARTE, z którą niemiecka stacja współpracuje od kilku lat.
– ZDF nie pytała i nie żądała dokonania zmiany najpierw przez francuską ARTE. Czyli oczywiste jest, że pełną odpowiedzialność za ten rażący błąd i historyczne kłamstwo wzięła na siebie ZDF. Ale sposób beznamiętnego redagowania portalu ZDF budzi i tak najwyższe oburzenie – podkreśla Obara.
Co prawda Mueller i Ilona Kachel powiedziały, że jest im „przykro” z powodu tego błędu, ale dopytywane przez prawników, czy wprowadzono procedurę sprawdzania tekstów, aby wyeliminować takie przypadki na przyszłość, odpowiedziały, że „nie”.
Artykuł, w którym użyto zwrotu „polskie obozy zagłady w Majdanku i Auschwitz”, ukazał na portalu stacji ZDF w lipcu 2013 r. Jak zeznał niemiecki dziennikarz Malte Borowiack, tekst z określeniem „polskie obozy” znajdował się na stronie portalu cztery dni. Tekst z „polnische” na „deutsche” zmieniono dopiero po interwencji polskiej ambasady w Berlinie.
Pozew o naruszenie dóbr osobistych skierował do sądu były więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz Karol Tendera, którego reprezentuje olsztyńska kancelaria Lecha Obary. Do przesłuchania pozostało jeszcze dwoje świadków. Mają zostać wysłuchani 31 sierpnia. Mimo tych przesłuchań mec. Obara zapowiedział, że wystąpi do krakowskiego sądu o możliwość przesłuchania na odległość w formie przekazu wideo, tak aby umożliwić zadanie pytań niemieckim dziennikarzom przez Tanderę.