Tuż obok grobów polskich oficerów w Katyniu, w Smoleńsku, na państwowym uniwersytecie zaprezentowano pierwsze rosyjskie wydanie książki amerykańskiego autora Grovera Furra „Mord katyński – obalenie wersji oficjalnej”. Furr zaledwie od dekady zajmuje się historią XX wieku i tematyką sowiecką. Znany jest z obrony Stalina.
„Oficjalna wersja Katynia, która stwierdza, że winny jest Związek Sowiecki, została obalona. Raport komisji Burdenki jest zgodny z tym, co wiemy dzisiaj, a uwzględnia on jedynie masowe pochówki w Katyniu. Nie ma zaś ani jednego dowodu, według którego w dołach w Miednoje obok Tweru i Piatichatkach w pobliżu Charkowa znajdowały się ciała polskich jeńców” – pisze Furr.
Powołuje się na poglądy Siergieja Strygina, który próbuje dowieść, że NKWD tylko przetrzymywało polskich oficerów w Kozielsku. Mieli być przekazani stronie niemieckiej według ustaleń paktu Ribbentrop-Mołotow.
W przypadku Miednoje Furr odwołuje się do badań prowadzonych przez polskich naukowców we Włodzimierzu Wołyńskim na Ukrainie. W tamtejszym więzieniu Sowieci więzili Polaków w 1939 i 1940 roku. Znaleziono kilka przedmiotów, które to potwierdzają, m.in. dwie polskie odznaki policyjne osób z listy katyńskiej jako zamordowanych w Twerze i pochowanych w Miednoje.
– W naszym raporcie poinformowaliśmy o znalezisku. Ale wiadomo, że są też dowody, iż zostali oni potem przewiezieni do Ostaszkowa – wyjaśnia dr Dominika Siemińska, która kierowała pracami.
To właśnie jej sprawozdanie zostało przetłumaczone i opublikowane przez Furra jako dowód, że polscy oficerowie nie mogli zostać zabici przez NKWD.
Kłam fantazjom rosyjskich rewizjonistów zadaje choćby oczywisty fakt, że polskie groby znajdują się nie tylko w Katyniu, ale i w Miednoje. Tymczasem niemiecka okupacja okolic Tweru trwała zaledwie dwa miesiące. Dlatego Strygin i podobni autorzy uważają odnalezienie polskich szczątków w Miednoje i Piatichatkach na Ukrainie za fałszerstwo. Podobnie jak sowieckie dokumenty nakazujące rozstrzeliwanie Polaków.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym