logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Los Ukrainy w rękach... Europy?

Środa, 19 lutego 2014 (13:38)

Aktualizacja: Środa, 19 lutego 2014 (15:18)

Z dr. Witoldem Waszczykowskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości, zastępcą przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych oraz byłym wiceszefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, rozmawia Marta Milczarska

 

Sytuacja na Ukrainie jest dramatyczna. Jest szansa na osiągnięcie kompromisu, by nie dopuścić do kolejnych ofiar i wojny domowej?

- Sytuacja polityczna na Ukrainie jest złożona i bardzo skomplikowana. Sytuacja ta nie jest czarno-biała. W ubiegłym tygodniu miałem okazję towarzyszyć przewodniczącemu Zgromadzenia Parlamentarnego NATO w Kijowie.  W czasie obrad rozmawialiśmy z władzami, z przewodniczącym Wierchownej Rady, z ministrem spraw zagranicznych, doradcami prezydenta Wiktora Janukowycza, ale także liderami opozycji: Witalijem Kliczką, Ołehem Tiahnybokiem, Jewheniją Tymoszenko oraz przywódcami Majdanu Niepodległości.

Dzięki temu mam szeroki ogląd sytuacji w tej sprawie i chcę po raz kolejny podkreślić, że sytuacja jest bardzo skomplikowana. Obie strony tego konfliktu, wysuwając bardzo radykalne żądania, doprowadziły do paraliżu politycznego. Nie mają teraz możliwości spotkania się w połowie drogi, nie chcą iść na żaden kompromis.

 
W starciach w Kijowie między antyrządowymi demonstrantami a siłami MSW śmierć poniosło 25 osób...

- Wczorajszych, dramatycznych wydarzeń nie da się jednoznacznie ocenić, nie są czarno-białe. Przypomnijmy, że wszystko to dzieje się w czasie, kiedy dwaj szefowie opozycji: Kliczko i Arsenij Jaceniuk, byli w Niemczech na rozmowach z kanclerz Angelą Merkel. I tu rodzi się szereg pytań. Dlaczego tylko dwaj przedstawiciele opozycji byli na rozmowach z Merkel? Dlaczego rozmawiali tylko z kanclerzem Niemiec, a nie także z innymi przywódcami Unii Europejskiej?

W tym czasie dochodzi do incydentu, gdzie część radykalnych przywódców Majdanu wyprowadza tysiące ludzi i atakują Radę, która to ma zająć się zmianami w Konstytucji. I tu pojawia się pytanie: czy to była świadoma akcja opozycji? A może była to prowokacj,a by uniemożliwić rozmowy na temat zmiany konstytucji? Niestety, reakcja Berkuta była wtórna, gdyż z jednej strony bronili Rady, a z drugiej strony widząc, że powstała luka w części barykad Majdanu, zaatakowali, by zdobyć Majdan.

Jakie działania trzeba teraz podjąć, aby nie doszło do jeszcze większej eskalacji konfliktu?

- Najwyższy czas, aby Unia Europejska wytypowała wysokiej rangi polityka europejskiego jak chociażby Tony Blair. Nie musi to być oczywiście Blair, ale musi to być człowiek posiadający autorytet w Europie i w świecie, człowiek rangi europejskiej. A nie urzędnik europejski. Taki polityk europejski powinien podjąć się poważnej mediacji. Co więcej, taki mediator musi być wyposażony odpowiednie instrumenty: czyli przysłowiowe „marchewki”  i „kije” – czyli jakieś konkretne korzyści, które będą płynęły ze współpracy, a także możliwość zablokowania władzy sankcjami.

Unia Europejska powinna wysłać jasny sygnał do Rosji, że Ukraina jest państwem suwerennym i samodzielnie może decydować o swojej przyszłości. I co więcej, musi wyjść komunikat z UE, że nie ma zgody na to, by Rosja ingerowała tak mocno w kwestie ukraińskie. Takich kroków i działań podjętych musi być bardzo wiele.


Donald Tusk proponował w Sejmie wprowadzenie sankcji osobistych i finansowych wobec Ukrainy.  Jak Pan ocenia informacje premiera o sytuacji na Ukrainie?

- Z przedstawionej w Sejmie informacji premiera dominowała bezradność i brak konkretów. Przede wszystkim Tusk prowadził rozważania na temat, czym powinna być Unia Europejska, czym powinny być sankcje wobec Ukrainy. A tak naprawdę nie wiem, czy premier sugeruje te sankcje, czy będzie je proponował w ramach Unii Europejskiej, a może były to tylko ogólne rozważania. Nie wiemy także, czy będą to sanacje stosowane przez Polskę, czy całą Unię. To wystąpienie premiera było nie tylko mocno spóźnione, a po drugie – nieprecyzyjne. Po jego wysłuchaniu nadal nie wiemy, czego polski premier będzie żądał.

Czy Unia Europejska jest również tak mocno zdecydowana w sprawie zastosowania sankcji?

- To pytanie trzeba skierować do Unii Europejskiej. Co więcej, jeśli chcemy, by sytuacja na Ukrainie nie pogorszyła się, to trzeba pytanie to zadać bardzo szybko, ponieważ wszystkie decyzje i działania UE podejmuje bardzo powoli.

Najważniejsze teraz jest to, by podjąć jakiekolwiek mediacje, które doprowadzą do zaprzestania użycia broni wobec niewinnych ludzi. Jeśli pojawiłby się tam teraz wysoki rangą polityk europejski, to mogłoby to doprowadzić do zatrzymania rozlewu krwi. W tym momencie Unia Europejska zyskałaby czas na przegrupowanie sił i zdecydowanie, czy będzie groziła sankcjami, czy może zaproponować pakt pozywanych uchwał, który pozwoliłby Janukowyczowi wyjść z tej sytuacji z twarzą, a jednocześnie włożyłby w ręce opozycji szereg korzyści dla Ukraińców.

Podkreślam, że Ukraina sama tej sprawy nie rozwiąże. Jest wiele instrumentów, które można podjąć, aby złagodzić skutki wydarzeń na Ukrainie, jednakże nawet po dzisiejszym wystąpieniu premiera nie widać determinacji, by podjąć jakiś konkretny plan działania. Co więcej, nie ma także konkretnej deklaracji ze strony unijnej, że jeśli Ukraina spełni warunki członkostwa w UE, to jako państwo europejskie będą do tej wspólnoty przyjęci. Takiej deklaracji ciągle nie ma. Tym samym Polska nie może nic sama zrobić dla Ukrainy, jednak może i musi być wyrzutem sumienia Unii Europejskiej!

Dziękuję za rozmowę.

Marta Milczarska

NaszDziennik.pl