logo
logo

Pomnik ks. Piotra Skargi w Grójcu. Zdjęcie: Teresa Spychała/ Licencja: CC BY-SA 3.0/ Wikipedia

Zwierciadło dla polityków

Wtorek, 9 grudnia 2014 (08:40)

Aktualizacja: Wtorek, 9 grudnia 2014 (08:40)

Z ks. Krystianem Biernackim SJ, wicepostulatorem w procesie beatyfikacyjnym Sługi Bożego ks. Piotra Skargi SJ, rozmawia Małgorzata Bochenek

Sługa Boży ks. Piotr Skarga (1536-1612) żył w trudnych czasach dla Rzeczypospolitej. Zasłynął odwagą w swych działaniach i kazaniach, w których piętnował nadużycia i zło także w wymiarze społecznym.

– To były bardzo trudne czasy, czasy kompletnego upadku dobrego obyczaju na wszystkich płaszczyznach życia społeczno-politycznego. W państwie panowało ogólne rozprzężenie, chaos. Był to czas niebezpiecznych zagrywek, na które nakłada się także szerząca się w Polsce reformacja. Skarga urodził się w trudnych czasach prywaty, nie był jednak dzieckiem tej epoki. Miał odwagę mówić rzeczy niewygodne, krytykował, piętnował zło, nawoływał do jedności wśród skłóconych warstw społecznych. Skarga był wyrzutem sumienia, za co w kręgach politycznych, szlacheckich, magnackich był znienawidzony. Zarówno jego posługa Rzeczypospolitej u boku króla, jak i posługa w Kościele były służbą dla prawdy, sprawiedliwości, mądrości i ku przestrodze. Jego nawoływanie do pokuty, zmiany stylu życia było głęboko ewangeliczne. Ksiądz Piotr Skarga był mężem opatrznościowym.

 

Głosił trudną naukę, ludzie jednak go słuchali. Umarł w opinii świętości. Już na trumnie umieszczono napis Sługa Boży, a w homilii pogrzebowej ks. Fabian Birkowski mówił: „Odszedł od nas kapłan prześwietny, który czasów swoich podstawił mocne ramiona swoje pod te filary wielkie Kościoła Pańskiego”. 

– Niewątpliwe dzieło ks. Piotra Skargi jest ogromne. W pamięci pokoleń przetrwał jako człowiek Boży, definitywnie opowiadający się za nauką Chrystusa, głoszący naukę o prawdziwej wolności, o prawdziwym ładzie moralnym. W tym znaczeniu to, co napisano na sarkofagu, jest niezwykle prawdziwe. Lud oddał mu cześć. Jego troska o Ojczyznę, ale także o ubogich musiała być wyjątkowa, że ludzie zaraz po śmierci mówili o nim Sługa Boży.

Co ks. Piotr Skarga ma do powiedzenia współczesnemu człowiekowi? 

– To jest prawdziwy chrześcijanin, który żył wiarą. Człowiek, który miał odwagę mówić jak Chrystus. Nawoływał do cnoty, do nawrócenia. Umiłowanie Chrystusa przejawia się w jego ogromnej miłości do Najświętszego Sakramentu. On kochał Kościół. Dziś może świecić przykładem umiłowania Kościoła. Znany był ze swojej stanowczej antyreformackiej postawy wypływającej z ogromnej miłości do Kościoła apostolskiego, jedynego, powszechnego, świętego. Jego aktualność myśli religijno-moralnych jest wręcz niepokojąca, zwłaszcza dla tych, którzy dziś zapominają o tym, że Kościół jest mistycznym ciałem Chrystusa, a wszyscy ochrzczeni są jego członkami.

I dziś jest wyrzutem sumienia dla rządzących. Politycznie był zwolennikiem absolutyzmu, silnej władzy królewskiej. Jego ideałem była władza odpowiedzialna za Naród, dbająca o sprawiedliwość społeczną, władza, która nie ulega korupcji, nie jest klanem podporządkowanym egoistycznym celom. Pod tym względem Skarga jest bardzo czytelny. Każdy ze współczesnych polityków powinien się tą postacią zainteresować i przejrzeć się w niej jak w zwierciadle.

Nawoływał chrześcijan do odpowiedzialności za Naród, krytykował postawę obojętności, wierzył, że każdy poprzez swoje decyzje, wybory może wpływać na pomyślność Ojczyzny. W swoich kazaniach, „Żywotach świętych” ukazywał wzory do naśladowania. Pokazywał ludzi, którzy w życiu kierowali się wartościami chrześcijańskimi. Nawoływał do jedności w Ojczyźnie. Bardzo czytelna była jego postawa także w kontekście miłości bliźniego. Krytykował zło, ale szanował godność człowieka, bo widział w nim obraz Boga. Mimo tak wielu talentów, którymi został obdarzony, był człowiekiem pokornym, gotowym cierpieć za prawdę.

Dziś Sługa Boży byłby niewygodny dla wielu. Zapewne jego zdecydowana postawa byłaby piętnowana zwłaszcza przez te środowiska, dla których niewygodna jest Ewangelia, które walczą z Kościołem, osłabiając jego autorytet. Skarga jest jak prorok, kontestowany przez tych, którzy nie chcą przyjąć orędzia Dobrej Nowiny.

Bardzo aktualny jest również jego przykład chrześcijańskiego zaangażowania społecznego. Jest prekursorem zorganizowanej kościelnej diakonii. Nie czynił pojedynczych gestów, ale zbudował strukturę systematycznej zorganizowanej pomocy potrzebującym. Arcybractwo Miłosierdzia działa do dziś.

Proces beatyfikacyjny ks. Piotra Skargi SJ rozpoczął się wczoraj, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi, w Krakowie. Ile może potrwać?

– Już blisko dwa lata pracują dwie komisje: teologiczna i historyczna. To od ich powołania –  można powiedzieć – rozpoczęły się formalne prace zmierzające do rozpoczęcia tego procesu. Aktualnie prace komisji historycznej są już na ukończeniu. Opracowywany jest dokument prezentujący postać ks. Piotra Skargi, jego dzieła, życie duchowe, dorobek literacki i teologiczny. Ten dokument liczy obecnie około 180 stron. Także każdy z członków komisji teologicznej opracował swoją opinię na temat kandydata na ołtarze. Zajmują one kolejne 60 stron. Zatem opracowany materiał już na wstępie procesu jest bardzo pokaźny.

Aby proces mógł się formalnie rozpocząć na etapie diecezjalnym, potrzebna była zgoda Konferencji Episkopatu Polski, którą otrzymaliśmy w tym roku. Następnie zgodę wyraziła Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych, na czele której stoi ks. kard. Angelo Amato. Od momentu, kiedy Rzym 10 października br. wyraził zgodę na rozpoczęcie procesu, ks. Piotrowi Skardze przysługuje tytuł Sługa Boży.

W procesie historycznym do beatyfikacji przesłuchani zostaną świadkowie z tych miejsc, gdzie kult ks. Piotra Skargi jest pielęgnowany, ale nie tylko. Zdecydowaliśmy się wybrać świadków według klucza środowisk: grójeckiego, wileńskiego, jezuickiego, naukowego, artystycznego, Arcybractwa Miłosierdzia, wiernych dziękujących za otrzymane łaski. Zaprzysiężony 8 grudnia trybunał przesłuchiwać będzie kolejnych świadków, przewidywana ich liczba to około 30. Mamy ambitne plany. Za półtora roku chcielibyśmy zakończyć etap diecezjalny i przesłać całość materiału do Rzymu. Nie wiemy, ile potrwają prace w Kongregacji, na etapie rzymskim. My ze swej strony zrobimy wszystko, aby ks. Piotr Skarga jak najszybciej został ogłoszony błogosławionym. To nasz dziejowy obowiązek.

Skoro ks. Skarga umierał w opinii świętości, dlaczego jego proces beatyfikacyjny rozpoczyna się dopiero po czterystu latach od śmierci?

– Myśl o jego beatyfikacji dojrzewała przez kolejne wieki. Jednak do tej pory nie podejmowano formalnych prac na rzecz wszczęcia procesu. Złożyły się na to okoliczności zewnętrzno-techniczne. Kiedy w 1612 r. umiera Skarga, Rzeczpospolita wikła się w wojny. W osiemnastym wieku mamy do czynienia z kasatą zakonu jezuitów. Przez długie lata Naród cierpi, znosząc niewolę rozbiorów. Spuścizna ks. Piotra Skargi jest ogromna. Istniała potrzeba przebadania bogatej literatury jego autorstwa, ale także tego, co o nim napisano. To była olbrzymia praca. Zewnętrzne warunki tej jakże żmudnej, spokojnej pracy nie sprzyjały.

Ksiądz Skarga nie działał tylko w Krakowie, ale także w Wilnie, we Lwowie, w Pułtusku, Jarosławiu. Wszędzie tam trzeba było dotrzeć. Biblioteki jezuickich kolegiów stały się łupem najeźdźców, co również bardzo utrudniało badania. Trudność zgromadzenia dokumentacji została przełamana w latach 70. dzięki ks. prof. Ludwikowi Grzebieniowi SJ, naszemu współbratu. Objeździł wszelkie możliwe biblioteki i archiwa, po to, aby cała dokumentacja została zebrana w jednym miejscu. Zgromadzono ponad dwa tysiące różnych publikacji. Część dokumentacji została zarchiwizowana na mikrofilmach.

Kult Sługi Bożego ks. Piotra Skargi trwa nieprzerwanie. Zmieniały się czasy i okoliczności, a jego postać wciąż była i jest przywoływana.

– Od samego początku istniało przekonanie o ponadprzeciętnym stylu chrześcijańskiego życia ks. Piotra Skargi. Jako kapłan diecezjalny wstąpił do zakonu jezuitów, zauroczony duchowością św. Ignacego Loyoli. O niezwykłej postaci ks. Piotra Skargi przypominano przy okazji rocznic jego urodzin i śmierci. Kulminacją rocznicowych przeżyć był 1936 rok. Wówczas bardzo mocno domagano się jego kanonizacji. Gdy wydawało się, że prace procesowe ruszą, musiał ustąpić pierwszeństwa jezuickiemu męczennikowi, błogosławionemu Andrzejowi Boboli, który zginął z rąk kozackich. To jego proces kanonizacyjny został wszczęty. Później przyszła II wojna światowa, czasy komunizmu.

W propagowaniu postaci ks. Piotra Skargi ogromną rolę odgrywało Arcybractwo Miłosierdzia, które w ten sposób czciło swojego założyciela i fundatora. Kult oczywiście miał różne fazy, raz był silniejszy, raz pozostawał w uśpieniu. Jednak wszystkie ważne chwile dziejowe Narodu były okazją ku temu, aby o Skardze przypominać. On budził nadzieję, wiarę.

Na które miejsca należy wskazać, gdy mówimy o trwałym kulcie ks. Piotra Skargi?

– Przede wszystkim Kraków. Kamienica przy ul. Siennej 5 to miejsce, gdzie ks. Piotr Skarga założył Arcybractwo Miłosierdzia Bogurodzicy i Bank Pobożny. Powstały one z myślą o świadczeniu pomocy materialnej i duchowej ubogim. W kościele św. Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej w krypcie pod głównym ołtarzem spoczęły jego doczesne szczątki. Z czasem ludzie zaczęli spisywać i składać na jego trumnie karteczki z podziękowaniami i prośbami. Do jego krypty odbywały się pielgrzymki młodzieży, która składała na trumnie tarcze szkolne. Wszystkie te rzeczy świadczące o żywym kulcie ks. Piotra Skargi przechowywane są w kancelarii parafii Wszystkich Świętych. Kolejne ważne miejsce, gdzie obecny jest ks. Piotr Skarga, to dom jezuitów przy Małym Rynku i przylegający do niego kościół św. Barbary. Tu ks. Piotr Skarga był przełożonym. Przyczynił się do przebudowy tej świątyni i nadania jej wnętrzu stylu barokowego. Ale kult Skargi to nie tylko Kraków. Wciąż pielęgnowana jest pamięć o nim w miejscu jego urodzenia, w Grójcu na Mazowszu. Był fundatorem kolegiaty jarosławskiej. Dobrą pamięć o nim zachowano we Lwowie, gdzie był subdiakonem i kaznodzieją katedralnym. O Słudze Bożym pamięta Wilno, gdzie został pierwszym rektorem Akademii Wileńskiej.

 

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Bochenek

NaszDziennik.pl