Jest on mocno zakorzeniony w katolickiej pobożności Polaków. Świadczy o tym między innymi częsta praktyka pierwszych piątków miesiąca i to, że w wielu katolickich domach wisi na ścianie obraz Boskiego Serca Jezusa. Na długo przed objawieniami św. Marii Małgorzaty Alacoque (†1690), które upowszechniły tę formę czci Pana Jezusa, znaną już w starożytności i osadzoną w Piśmie Świętym, polski jezuita o. Kasper Drużbicki (†1662), pochowany w poznańskiej farze, propagował cześć dla Boskiego Serca. Wydał dziełko pt. „Meta cordium cor Jesu”, które uznawane jest przez specjalistów od duchowości za pierwszy podręcznik tego kultu. Oprócz rozważań teologicznych zawiera ono kilka ułożonych przez niego oryginalnych litanii do Serca Jezusowego.
Istotny wymiar kultu
Istotnym wymiarem kultu Serca Pana Jezusa jest wynagrodzenie. Było ono siłą napędową życia duchowego wielu świętych i wciąż inspiruje czcicieli Boskiego Serca. Wśród polskich świętych i kandydatów na ołtarze pod tym względem wyróżniają się św. Józef Sebastian Pelczar (†1924) i Służebnica Boża Rozalia Celakówna (†1944). O Sercu Jezusa i potrzebie wynagradzania Mu za grzechy ludzi pisze także św. Faustyna Kowalska (†1938) w „Dzienniczku”. Czytamy tam, że Serce Boże „jest przepełnione miłosierdziem wielkim dla dusz” (nr 367).
Słowo „wynagrodzenie” kojarzy się z należną zapłatą za wykonaną pracę albo rekompensatą, czyli naprawieniem szkód. W odniesieniu do Serca Jezusa trzeba je brać w sensie analogicznym, gdyż nie oddaje ono istoty problemu. Grzech bowiem, choć jest pogardą dla miłości Boga i Jego obrazą, nie sprawia jednak, że Bóg ponosi jakąś szkodę, którą grzesznik powinien Mu zrekompensować. To oznaczałoby, że Bóg nie jest doskonały w swej istocie i czegoś potrzebuje od człowieka, aby zabezpieczyć swoją integralność i tożsamość. A zatem nasze wynagrodzenie Boskiemu Sercu Jezusa nie jest Jemu potrzebne, ale nam – grzesznikom! Ani nasze grzechy nie ujmują czegokolwiek Boskiemu Majestatowi, ani też nasze zasługi i dobre czyny niczego Mu nie dodają. Jest On doskonały sam w sobie. Jest przecież Bytem Absolutnym!
Pierwszy nas umiłował
Dla zrozumienia, czym jest wynagrodzenie Najświętszemu Sercu Jezusa, będące u podstaw tego kultu, trzeba przypomnieć zasadniczą prawdę, że Chrystus jako „obraz Boga niewidzialnego” (Kol 1,15), który jest Miłością (1 J 4,8.16), „pierwszy nas umiłował i wydał samego siebie za nas” (1 J 4,19). Serce Jezusa jest powszechnie znanym i czytelnym symbolem nieskończonej miłości Boga do ludzi, która najpełniejszy wyraz znalazła nie w przemijających, choć niekiedy płomiennych uczuciach, ale przede wszystkim w dziele Odkupienia, jakiego dokonał Jezus Chrystus przez swą mękę, krzyż i zmartwychwstanie. Jeżeli więc mówić o jakiejkolwiek rekompensacie Bogu za zło wszystkich ludzkich grzechów, to tym, który wynagradza, jest w pierwszym rzędzie sam Zbawiciel. Stąd mówi się o Sercu Jezusa zranionym włócznią żołnierza lub o przebitym Sercu Jezusa, z którego wypłynęły Krew i Woda – symbole obfitości Bożych łask. Jest to zarazem symbol Eucharystii, gdyż właśnie ona jest najdoskonalszym aktem wynagrodzenia. W dziele odpłaty Bogu Ojcu przez Jezusa Chrystusa, jaka stale ponawia się we Mszy Świętej, my także uczestniczymy. W ten sposób mamy udział w Chrystusowym wynagradzaniu. Cennym zaś dopełnieniem tego udziału w bezkrwawej wynagradzającej Ofierze są różne dobrowolnie podejmowane umartwienia, pokuty czy modlitwy.
Przebite Serce
Szczególne znaczenie ma rozważanie tajemnicy nieskończonej miłości, jaką Bóg ma względem każdego bez wyjątku człowieka, pomimo jego grzechów, słabości i ograniczeń. Przebite Serce Jezusa to czytelny znak wzgardzonej i odrzuconej Miłości. Uświadomienie sobie, że „Miłość nie jest kochana”, jak mawiał św. Franciszek z Asyżu, ma obudzić w każdym wrażliwym sercu pragnienie kochania Boga na nowo, z jeszcze większą żarliwością. W tym kryje się najgłębszy sens idei wynagradzania Boskiemu Sercu i na tym też polega prawdziwe nawrócenie.
Jeżeli Serce Boże domaga się, aby Go miłowano, i delikatnie, choć stanowczo pociąga do siebie mocą dobra, prawdy i piękna, to nie dlatego, że Bóg bez naszej miłości czułby się jak zdradzony i porzucony oblubieniec. On jako odwieczna Miłość i źródło ludzkiej miłości, dzięki której „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” – jak mówił św. Paweł na Areopagu (Dz 17,28) – pragnie uszczęśliwić swoje stworzenia. Wynagrodzenie Sercu Jezusa polega więc na odpowiadaniu miłością na Miłość. Ona zaś jest sednem wiary i podstawą chrześcijańskiego życia duchowego. Z tej racji wybitny współczesny teolog duchowości, jezuita o. Charles André Bernard (†2001) uważa, że tak rozumiana duchowość wynagrodzenia jako to, by Bóg był bardziej miłowany, jest kwintesencją życia duchowego i twórczą perspektywą jego rozwoju we współczesności.