logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Gościnności nie zapominajcie

Niedziela, 10 lipca 2016 (12:48)

Aktualizacja: Niedziela, 10 lipca 2016 (13:56)

Homilia ks. abp. Stanisława Gądeckiego wygłoszona podczas jubileuszowej XXV Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę, 10 lipca 2016 r.

Ekscelencje, Najczcigodniejsi Księża Biskupi,

Czcigodni Ojcowie Paulini,

Przewielebny Ojcze Dyrektorze,

Drodzy Ojcowie Redemptoryści,

Wszyscy Kapłani i Osoby życia konsekrowanego,

Przedstawiciele władz rządowych i samorządowych,

Współpracownicy Radia Maryja i Telewizji Trwam,

Pracownicy i Studenci Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej,

Członkowie Zespołu Wspierania Radia Maryja,

Członkowie Fundacji Lux Veritatis,

Wszyscy drodzy pielgrzymi przybyli do serca Jasnogórskiej Matki!

XXV Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja dotarła do celu. Stanęła w progach jasnogórskiego sanktuarium. Wpatruje się w dom swojej patronki i Matki, Jasnogórskiej Pani. Pragnie przedstawiać Jej wszystkie sprawy, tak sprawy osobiste, jak i te, które dotyczą Radia Maryja, Telewizji Trwam i innych dzieł służących nowej ewangelizacji. Pragnie w modlitwie wyrazić swoją wdzięczność za Jej nieustanną opiekę nad tą rozgłośnią, starającą się wspomagać formację religijną i patriotyczną Polaków. Pragnie też wyrazić wdzięczność za powstanie świątyni pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu.

Maryjo – Tyś uśmiechem Boga ku nam

i naszym uśmiechem ku Bogu,

Smutki nasze gubimy

na Twej radości progu.

            (w: Trwali na modlitwie z Maryją, Warszawa 1984)

I tak oto stoją pielgrzymi na tym świętym miejscu nie tylko po to, aby wspominać przeszłość, ale także by podjąć refleksję nad naszą przyszłością. Pragną zastanowić się najpierw – o co prosił mnie Ojciec Dyrektor – nad konsekwencjami Chrztu Polski oraz – z uwagi na Rok Miłosierdzia – nad czekającymi nas przyszłymi zadaniami. 

Owoce Chrztu Polski  

Pierwszą sprawą to konsekwencje Chrztu Polski. Przejmując władzę po swoim ojcu, książę Mieszko I podjął – już na początku swego panowania – najważniejszą decyzję dla całych naszych dziejów. Kierując się przewidywanymi korzyściami politycznymi, ale przede wszystkim prostą i szczerą wiarą, przyjął chrzest w 966 roku.

Chrzest ten miał dla niego przede wszystkim znaczenie osobiste. W tym momencie nasz książę dokonał radykalnego zwrotu duchowego. On nie przeszedł z jednej religii do drugiej; z religii pogańskiej do religii chrześcijańskiej. On przeszedł od kultu stworzeń do kultu Stworzyciela. Od kultu dzieła rąk boskich (tj. elementów tego świata takich jak: słońce, księżyc, zjawiska pogodowe, „święte” drzewa, „święte” zwierzęta) do kultu samego Boga. W tym momencie otrzymał Ewangelię, którą miał wyznawać, oraz konkretną formę życia chrześcijańskiego, którą miał praktykować. Przez chrzest znalazł się w Kościele, tj. w nowym środowisku, w nowym sposobie wspólnego myślenia i działania. Otwarła się przed nim droga zbawienia.

Ale chrzest miał dla księcia nie tylko wymiar osobisty, miał on również swój wymiar społeczny, kulturowy, narodowy i państwowy. Chrzest bowiem oświecił całe nasze życie społeczne. Ukazał ostateczny cel wszystkiego w Bogu, który nas kocha. Trudno objąć jednym spojrzeniem wszystkie dobrodziejstwa, jakie przyniósł Polakom chrzest święty. Błogosławiony Papież Paweł VI – z okazji 1000-lecia Chrztu Polski – powiedział tak: „Wiara chrześcijańska, język i alfabet łaciński, sumienie obywatelskie świata zachodniego wspólnie dały początek całości nowej kultury narodu polskiego, która nieprzerwanie miała dawać później poprzez swoje instytucje polityczne, religijne, edukacyjne i artystyczne świadectwo swojej niewzruszonej żywotności moralnej, swojej charakterystycznej spójności z cywilizacją europejską i swojej wyjątkowej oryginalności etnicznej, przez tysiąc lat burzliwej i chwalebnej historii” (pozdrowienie kard. Pietro Parolina na rozpoczęcie Mszy Świętej w katedrze gnieźnieńskiej, Gniezno, 14.04.2016). Nie można zanurzyć się w polskiej historii, sztuce, literaturze, w wydarzeniach społecznych i politycznych Polski, nie uznając, że na wszystkie te dziedziny głęboki wpływ wywarła i ukształtowała je mocna wiara, która przezwyciężyła wiele przeciwności i prób, jak dom zbudowany na skale (por. homilia legata papieskiego kard. Pietro Parolina podczas uroczystości 1050. rocznicy Chrztu Polski Poznań, Stadion Miejski, 16.04.2016).

Od momentu przyjęcia chrztu Kościół stał się jednym z najważniejszych fundamentów państwa polskiego. Nowa organizacja kościelna – w postaci arcybiskupstwa gnieźnieńskiego (1000 roku) – spoiła państwo polskie w jedną całość. Gdy później – w czasie rozbicia dzielnicowego – Polska rozpadła się na poszczególne księstwa, świadomość przynależności ich mieszkańców do wspólnej prowincji gnieźnieńskiej była najważniejszym czynnikiem w procesie zjednoczenia i odrodzenia państwa polskiego. Wierzono, że Polska zrośnie się cudownie w jedną całość, podobnie jak niegdyś ciało św. Stanisława.

Przyjęcie chrztu od pierwszych chwil zaowocowało rozwojem kultury narodowej we wszystkich dziedzinach. Na ziemie Polski przybywali wybitni ówcześni intelektualiści. Wszyscy ci twórcy, jak i też późniejsi, inspirowali się wiarą, chrześcijańskimi naukami. Ludzie Kościoła organizowali powstanie pierwszych polskich uniwersytetów w Krakowie (1364/1400 r.) i Wilnie (1579 r.). Spośród ludzi Kościoła w Polsce wywodził się jeden z najwybitniejszych uczonych wszech czasów – Mikołaj Kopernik. Polski przekład Pisma Świętego autorstwa polskiego jezuity Jakuba Wujka z końca XVI wieku przyczynił się do powstania języka literackiego i ostatecznego ukształtowania się dzisiejszego języka polskiego. Tematyka religijna – począwszy od „Psałterza Dawidów” Jana Kochanowskiego, a skończywszy na przekładach biblijnych Czesława Miłosza – była nieprzerwanie obecna w polskiej literaturze i sztuce (prof. T. Jasiński).

Przez ponad tysiąc lat – tak w czasach dobrych, jak i w czasach złych – wiara chrześcijańska „zrodziła przeobfite duchowe owoce, a tylu Polaków znakomicie wyróżniło się wyznawaniem i obroną wiary, zachowaniem nadziei oraz praktykowaniem miłości. Polacy – rozważając życie i gorliwość świętych biskupów i męczenników, Wojciecha i Stanisława, którzy w początkach chrześcijaństwa na tej ziemi złożyli najwyższe świadectwo – nie tylko okazali wierność wobec Urzędu Nauczycielskiego Kościoła i Następców Piotra, lecz również przysłużyli się bardzo do rozwoju kultury na ziemi polskiej (por. List Ojca Świętego Franciszka do Polaków z okazji 1050. rocznicy Chrztu Polski). Kościół wyniósł też do godności ołtarza licznych synów i córki polskiej ziemi, którzy w różnych okresach ukazywali w sposób heroiczny chrześcijańskie cnoty lub zostali ozdobieni palmą męczeństwa.

Przyszłe zadanie  

A teraz druga sprawa, czyli nasza przyszłość. Ta przyszłość zależy od tego, czy jesteśmy w stanie przyswoić sobie wartości, które zostały nam przekazane przez naszych poprzedników w wierze. „Zachęcam was – mówił do nas legat papieski na stadionie w Poznaniu – abyście nigdy nie traktowali niczego jako osiągnięte raz na zawsze, tak jakby, na przykład, poświęcenie, wiara i odwaga minionych pokoleń wystarczyły, żeby iść dalej pewnie i uchronić się od wszelkich niebezpieczeństw.

Każde pokolenie jest wezwane do przyswojenia sobie w sposób autentyczny i oryginalny tradycji i wartości, jakie zostały mu przekazane, sprawiając, by otrzymany dar zaowocował na nowo w jego epoce i w nowych okolicznościach. Każdy [z osobna], poprzez codzienne pójście za Chrystusem, musi sobie przyswoić skarby prawdy i łaski, które są jemu proponowane i przekazywane przez dziedzictwo przeszłości” (por. homilia legata papieskiego kard. Pietro Parolina podczas uroczystości 1050. rocznicy Chrztu Polski, Poznań, Stadion Miejski, 16.04.2016).

a. A jak się u nas przedstawia dzisiaj owo przyswajanie sobie „skarbów prawdy i łaski”? Dzisiaj Polacy to w przeważającej części katolicy; przynależność do tego wyznania deklaruje aż 92,8 proc. osób. Bylibyśmy jednak ślepi, gdybyśmy nie dostrzegli rys i pęknięć w przestrzeni wiary dzisiejszych Polaków. Gdybyśmy nie dostrzegli stopniowo wkraczającego zeświecczenia, szczególnie nasilonego w młodym pokoleniu. Wielu katolików nie stara się wcale łączyć Ewangelii z codziennym doświadczeniem. Nauczanie Kościoła jest ciągle słabo znane, relatywizowane lub wręcz pomijane w codziennych wyborach. Nawet niektórzy z tych, co deklarują regularne uczestnictwo w praktykach religijnych, nie stosują się w codziennym życiu do wskazań Kościoła katolickiego. Przez wielu nauczanie Kościoła jest traktowane jak jedzenie na szwedzkim stole, z którego wybiera się tylko te potrawy, które nam smakują. Jedynie co trzeci dorosły Polak (31%) uważa, że katolickie zasady moralne są najlepszym rozwiązaniem. Co czwarty natomiast (26%) stwierdza, że określone sytuacje życiowe wymagają weryfikacji katolickich zasad i uzupełnienia ich innymi normami. Ponad jedna trzecia badanych (36%) przyznaje słuszność większości zasad, jednak nie ze wszystkimi się zgadza, a do tego jest przekonana o ich niewystarczalności (Polacy wobec różnych religii i zasad moralnych katolicyzmu, CBOS 2006).

Papież Franciszek przestrzega nas przed tego rodzaju zagubieniem się duchowym: „Wielkim niebezpieczeństwem współczesnego świata, z jego wieloraką i przygniatającą ofertą konsumpcji – uczy Papież – jest smutek rodzący się w przyzwyczajonym do wygody i chciwym sercu, towarzyszący chorobliwemu poszukiwaniu powierzchownych przyjemności oraz wyizolowanemu sumieniu. Kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach, nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie słucha się już więcej głosu Bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z Jego miłości, zanika entuzjazm czynienia dobra. To niebezpieczeństwo nieuchronnie i stale zagraża również wierzącym. [...] nie jest to życie w Duchu rodzące się z serca zmartwychwstałego Chrystusa” (Evangelii gaudium, 2).

Tymczasem Kościół w Polsce jest powołany do tego, by – zakorzeniony w Chrystusie przez chrzest – wyznawał z pokorą i odwagą wiarę w Niego, świadcząc o tym czynami miłosierdzia. Miłosierdzie jest bowiem wyrazem wiary, a wiara jest podstawą miłosierdzia. Temu zasadniczemu celowi winny być podporządkowane wszystkie nasze instytucje, struktury i organizmy duszpasterskie. Miłosierdzia przede wszystkim winny uczyć swoich widzów i słuchaczy także Telewizja Trwam i Radio Maryja.

b. Nie wystarczy sama dbałość o poprawność doktryny. Konieczne jest wierne naśladowanie Jezusa, który utożsamia się z „najmniejszymi”, utożsamia się z wszelką formą ludzkiej nędzy materialnej i duchowej.

Dlatego też Papież Franciszek prosił dnia 6 września 2015 roku, „by każda parafia, każdy klasztor i każde sanktuarium w Europie przyjęły jedną rodzinę uchodźców”. Dlatego zachęcał nas do pomocy i ochrony uchodźców wszystkich wyznań.

Jednocześnie wskazał na konieczność integracji przybyszów w europejskim środowisku. Uchodźcy winni przyjąć na siebie obowiązki względem tych, którzy ich goszczą. Winni też uszanować dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego oraz być posłuszni jego prawom i wnosić swój wkład w jego wydatki. Jest więc Papież za polityką integracji, a nie za multikulturowością postulowaną przez środowiska lewicowe.

Podobnego rodzaju apel został skierowany także w naszym środowisku przez Przesłanie Kościołów w Polsce w sprawie uchodźców, podpisane w Warszawie dnia 30 czerwca br. Przedstawiciele Polskiej Rady Ekumenicznej i Kościoła katolickiego podpisali w Warszawie wspólne Przesłanie, które rozpoczyna się od słów Pisma Świętego: „Gościnności nie zapominajcie; przez nią bowiem niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów gościli. Pamiętajcie […] o uciskanych, skoro sami również w ciele jesteście” (Hbr 13,2-3).

Narody Europy i Kościoły stoją przed ogromnym wyzwaniem, którym jest kryzys migracyjny. Około trzech milionów ludzi z krajów Afryki i Azji przekroczyło granicę Unii Europejskiej. Jedni z nich uciekają z powodu wojny i prześladowań religijnych, inni w poszukiwaniu lepszego życia.

Obecna sytuacja wystawiła na próbę koncepcję współpracy państw w ramach Unii Europejskiej. Dała się zauważyć polaryzacja stanowisk w kwestii skutecznych sposobów radzenia sobie z kryzysem migracyjnym. Przed tym wyzwaniem stanęła także Polska.

Obowiązki chrześcijan w tym zakresie wynikają z Objawienia Bożego i Tradycji Kościołów. W Księdze Rodzaju czytamy, że gdy nastał głód w kraju, w którym mieszkał Abraham, udał się on do Egiptu i tam osiedlił się jako cudzoziemiec (por. Rdz 12,10). Również patriarcha Jakub na polecenie Boże przeniósł się z całą rodziną i dobytkiem do Egiptu i tam znalazł ratunek przed śmiercią głodową (por. Rdz 42,1-6; 46,1-7). Losu uchodźcy doświadczył także nasz Pan, Jezus Chrystus oraz Jego Rodzina, gdy musieli uciekać przed gniewem Heroda (por. Mt 2,13-15).

Zadaniem Kościołów jest wychowywanie serc, które przez konkretne czyny miłosierdzia przyjdą z pomocą cierpiącym, tym, którzy uciekają przed wojną, prześladowaniami i śmiercią. Tego rodzaju stosunek chrześcijan do innych ludzi od początku istnienia Kościoła był ich znakiem szczególnym.

Nasz kraj wiele razy stawał się schronieniem dla tych, którzy musieli uciekać przed prześladowaniami. W czasach Jagiellonów nasze ziemie zasłynęły z gościnności. Po upadku niepodległości także Polacy mogli jej doświadczyć w innych krajach. W latach 80. ubiegłego stulecia pomocy udzieliły nam kraje Europy Zachodniej. Dekadę później polskiej gościnności mogli doświadczyć Białorusini, Ukraińcy i Czeczeni. Jej podtrzymywanie i wychowywanie do niej powinno być wyrazem chrześcijańskiej wrażliwości i narodowej tradycji.

Nie ulega wątpliwości, że rozwiązanie problemu migracyjnego w Polsce i w Europie wymaga współpracy ludzi dobrej woli na wielu płaszczyznach. Potrzebna jest hojność i roztropność, otwarcie serca i ustanowienie praw gwarantujących poszanowanie godności własnych obywateli i tych, którzy proszą o pomoc.

Chrześcijanie powinni dążyć do współpracy z odpowiednimi organami władzy państwowej i organizacji społecznych. Tylko szeroko zakrojona akcja humanitarna i uwzględnienie politycznych i ekonomicznych przyczyn istniejących trudności może doprowadzić do rzeczywistej poprawy sytuacji. Niech będzie ona również impulsem dla rozwoju wolontariatu, także na poziomie naszych parafii, aby skutecznie i odpowiedzialnie zaradzić rodzącym się problemom.

Nie powinniśmy tracić z oczu głównej przyczyny aktualnego kryzysu migracyjnego, czyli wojen toczonych na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Z tego wynika konieczność modlitwy o pokój, wszelkich zabiegów mediacyjnych i nieustannego apelowania do sumień rządzących. Wiele osób pozostało w swoich krajach i oczekuje, że nasza pomoc będzie kierowana bezpośrednio do poszkodowanych regionów. Jednocześnie musimy otoczyć opieką tych, którzy zdecydowali się opuścić ziemię swoich ojców. Wzywamy wiernych naszych Kościołów, aby trwali w modlitwie i świadczyli pomoc potrzebującym. Nie ustawajmy w dążeniu do przezwyciężenia zaistniałego kryzysu.

Ufamy, że Bóg da nam światłe oczy serca, abyśmy z ewangeliczną miłością sprostali wezwaniu Chrystusa: „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie” (Mt 25,35) – tyle Przesłanie Kościołów w Polsce w sprawie uchodźców (Warszawa, 30.06.2016).

Zakończenie

Na globalizację zjawiska migracji trzeba zareagować globalizacją miłości i współdziałania. Trzeba przejść od „postawy obronnej, nacechowanej strachem, brakiem zainteresowania i tendencją do marginalizacji [...] do postawy opartej na »kulturze spotkania«, jedynej, która potrafi budować świat bardziej sprawiedliwy i braterski” (por. Orędzie na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy 2014 r.).

Pani Jasnogórska, spraw, aby uchodźcy i migranci, pozbawieni domu, rodziny i wszystkiego, co im znajome, doświadczali Twej kochającej obecności. Prowadź ich do nowego domu i nowej nadziei.

Otwórz nasze serca, abyśmy przyjęli ich jak nasze siostry i naszych braci, w twarzach których dostrzegamy twarz Twojego Syna, Jezusa. Ucz nas w ten sposób służyć ich potrzebom, aby dzisiejsze migracje służyły jedności ludzkiej rodziny i pokoju.

O Maryjo, Matko nasza,

w swoje dłonie weź nasz los,

stój na straży i błogosław

wśród radości i wśród trosk.

            (A. Gołaszewska, Podążamy dziś, Maryjo)

NaszDziennik.pl