logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Nie bójmy się!

Piątek, 14 kwietnia 2017 (18:03)

Odcięci od nici zła nie spadniemy gdzie indziej jak tylko w objęcia przebaczającego i miłosiernego Boga.

Scena sądu przed Piłatem, gdzie w bezpiecznej odległości, by nie skalać się obecnością na pogańskim dziedzińcu, stał otumaniony nienawiścią tłum Żydów z arcykapłanami na czele, przypomina teatr lalkowy, pełen marionetek, które nie poruszają się na własną rękę, ale są sterowane z ukrycia przez lalkarzy siedzących za sceną. Prawie wszyscy uczestnicy sądu nad Jezusem są jak marionetki: zewnętrznie sterowani, zniewoleni, nie żyjący na własną rękę, w zasadzie martwi.

Spójrzmy na Piłata. Św. Jan Ewangelista ukazuje go w „niemocy władzy”. On, rzymski gubernator i najpotężniejszy człowiek w Palestynie mógł uwolnić Jezusa, jednak wszystkie podejmowane przez niego próby zawiodły. Chciał zmobilizować tłum, by wybierał między nieszkodliwym dla Jezusa, ale brutalnym mordercą Barabaszem, sądząc naiwnie, że tłum nie będzie tak głupi, by domagać się uwolnienia mordercy. Wiedział bowiem, że arcykapłani wydali Go przez zawiść (Mk 15,10). Przeliczył się. Uciekł się zatem do zastosowania półśrodka. Skazał Jezusa na ubiczowanie. Była to próba uniknięcia egzekucji na krzyżu: sądził, że być może wtedy zadowoli elity żydowskie. Ta próba również skończyła się fiaskiem. Po raz kolejny zatem pyta Piłat: „Czyż króla waszego mam ukrzyżować?” (J 19,15), ale wszystkie próby uwolnienia Jezusa, były bezowocne. Wydarzenia potoczyły się inaczej. Starszyzna żydowska wie, że Piłat boi się utraty swojej władzy i uderza go boleśnie w ten właśnie punkt: „Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara” (J 19,12).

Okazało się, że ten – zdawałoby się – potężny namiestnik cesarski był bezsilny, bezsilny wobec kogo lub czego? Zza Piłata wyłania się inna moc, moc grzechu, moc nieprawości. Pojawienie się tej mocy oznaczało oderwanie stworzenia od Stwórcy. Zerwanie z Bogiem. Na tym polegała istota dramatu. Człowiek po raz kolejny odrzucił Boga, łudząc się, że ma nad nim moc, tymczasem był marionetką sterowaną przez Zło. Człowiek nie rozpoznał Zbawiciela i odrzucił Go. Wybrał zło – zabójcę. To szatan jest od początku zabójcą.

W centrum Pasji według św. Jana możemy znaleźć negocjacje przed Piłatem. Piłat stale wychodzi na zewnątrz i wraca do sali przesłuchań. W sali sądowej jest Jezus. Tutaj toczy się rozmowa pomiędzy Nim a Piłatem. Poza Chrystusem Piłat negocjuje z Żydami i arcykapłanami. To wychodzenie i powracanie Piłata z Pretorium na dziedziniec wskazuje na jego niezdecydowanie i chwiejność. Ewangelista chce przez to ukazać, że Piłat jest po prostu marionetką władzy. Pręży on swe muskuły przed Chrystusem i hardo pyta Jezusa: „Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?” (J 19,10). Na to Jezus, nie marionetkowy, ale prawdziwy król odpowiada: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z wysoka” (J 19,11).

Tę odpowiedź Chrystusa można rozumieć dwojako. Piłat jako namiestnik cesarza rzymskiego z jego woli pełnił władzę nad Judeą. Można to też rozumieć inaczej. Jezus daje mu do zrozumienia, że on, Piłat, ma władzę nad Nim Jezusem, ponieważ dzieje się to z woli Ojca, który zezwolił Piłatowi na manifestację swojej niewielkiej władzy, władzy namiestnika, a nie króla. To Ojciec sprawił, że Piłat, rzymski urzędnik, stał się narzędziem niezrozumiałych dla siebie planów Bożych. Nie rozumiejąc ich, pysznił się swoją namiastką władzy. W opisie Męki św. Jan nawiązuje do tego, że Jezus sam ma władzę złożenia swego życia, zaś władza krzyżowania i uwalniania, na którą powołuje się Piłat, nie jest jego własną. Jezus poddaje się przemocy państwa, ale nie z szacunku dla cezara lub jego namiestnika, lecz ze względu na Boży, zbawczy plan Ojca. Był gotów poddać się wyrokowi każdej władzy, aby wypełnić zbawczy plan Ojca, natomiast nie pozwolił żadnej władzy manipulować Sobą dla jej własnych kaprysów. Milczał przed sądem Heroda, który potraktował Go jako wędrownego kuglarza czy iluzjonistę, który dla snobizmu chciał zobaczyć jakiś cud Jezusa, tak jak się ogląda sztuczki i triki magika. Milczał wobec pytania przerażonego Piłata, który chcąc ratować siebie, by przypadkowo nie zadrzeć z kimś wysoko postawionym, kto mógłby zaszkodzić jego karierze, pytał Go: „Skąd Ty jesteś?” (J 19,9).

Ileż to razy w historii władza, ludzka władza zapominała o tym, że przekonanie o tym, iż sama z siebie stanowi źródło władzy i prawa, jest tylko iluzją. Ziemska władza jest iluzją. Nie byłoby jej, gdyby nie była dana z wysoka. Choć niejednokrotnie ziemska władza zabija ciało, ducha zabić nie może. Tymczasem Jezus, który rzeczywiście posiada władzę i moc w akcie ukoronowania cierniem, jest przedstawiony jako marionetka króla – korona z ciernia, berło z trzciny korony i szaty koronacyjne. W ostatniej scenie, scenie kulminacyjnej przed Piłatem Jezus ukazany jest przez namiestnika rzymskiego jako oskarżony, w koronie cierniowej i ubrany w szkarłatny płaszcz wojskowy żołnierza rzymskiego jakoby w płaszcz królewski. Namiestnik – nie wiadomo, czy drwiąco, czy z naiwną nadzieją – pyta, wskazując na tak odzianego Jezusa: „Króla waszego mam ukrzyżować?” (J 19,6).

Ukazuje Go tłumowi, mówiąc: „Oto człowiek” (J 19,5). Ma Jezusa w swym ręku. Może dysponować Jego życiem i Jego śmiercią. Nie wie jednakże do końca, co naprawdę znaczą słowa, które wypowiada. Nie rozumie istoty Chrystusowego Człowieczeństwa, w kontekście Jego Wcielenia i zjednoczenia z Bóstwem. Nie rozumie też w kontekście poniżenia i wzgardzenia, z jakim spotkał się Jezus Chrystus, całej tragedii ludzi, którzy na skutek swych grzechów odwrócili do góry nogami Boży zamysł i porządek w świecie. Nie dostrzegł on też wielkości miłości i oddania oraz gotowości do oddania siebie za ludzi pośród morza nienawiści, przemocy, zauroczenia i zdrady.

Człowiek, jeśli odrzuci Boga, nie jest w stanie dostrzec największego dobra ani daru miłości w otoczeniu oszustów i szarlatanów, którzy zza kulis wtłaczają nasze życie polityczne, gospodarcze, społeczne, zdrowotne i inne w swoje systemy. Systemy te nie tylko kontrolują nasze życie, ale naszym życiem sterują. Jeśli tego nie dostrzeżemy, pozostaniemy nadal w świecie, który jest sceną teatru lalek, a my jesteśmy marionetkami. Być bardzo pięknymi i eleganckimi lalkami, które wyglądają jak żywe, ale de facto są martwe, nie żyjąc swoim życiem, ale za pomocą nici zła, zza kulis są sterowane przez tych, którzy są dobrze ukryci w cieniu, niewidoczni.

Pan Jezus mówi w Ewangelii o „ciemności”, która ma moc. Jeżeli nie zdecydujemy się na wyjście z ciemności, na rzucenie choćby snopa światła prawdy o samych sobie i o tych, którzy ukryci za kurtyną systemów nami manipulują, to nadal pozostaniemy tylko marionetkami sterowanymi przez lalkarza. Ostatecznie jest nim szatan. Tym bardziej potrzeba przeciąć nić, która wprawia nas w demoniczny, bezwolny ruch. Tyle że wydaje się nam to niebezpieczne i przerażające, ponieważ marionetka, której odcina się nici, traci koordynację i upada. Jednak nie bójmy się. Odcięci od nici zła nie spadniemy gdzie indziej jak tylko w objęcia przebaczającego i miłosiernego Boga. Będąc zaś w Jego ręku, szybko poczujemy przypływ sił i będziemy zdolni do poruszania się przy pomocy naszej woli. Poczujemy się wolni, gdyż ku wolności wyswobodził nas umierający na krzyżu Chrystus.

Ks. prof. dr hab. Stanisław Nabywaniec

Autor jest, kierownikiem Zakładu Historii Nowożytnej i Dziejów Kościoła w Uniwersytecie Rzeszowskim

NaszDziennik.pl