Niebo ofiarowuje nam wyjątkowy splot dat. W roku jubileuszu odrodzenia polskiej państwowości przypada także 80. rocznica kanonizacji św. Andrzeja Boboli i 30-lecie jego kultu w Strachocinie, miejscu narodzin męczennika. Święty Andrzej jest strażnikiem naszej niepodległości, którą przepowiedział w pośmiertnych objawieniach już na początku XIX wieku.
W 1920 r. to właśnie jego cała Warszawa błagała o ocalenie przed bolszewickim potopem. – Gdy dzisiaj bezbożne idee znowu atakują Polskę, św. Andrzej staje razem z nami do pomocy jako nasz patron – wskazuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ks. abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński. I dodaje, że w kluczowych sprawach narodowych zmagań, takich jak ochrona życia, postawą katolika musi być wierność nauczaniu Kościoła.
Prawdziwa wolność od grzechu wymaga od nas nieustannego wysiłku w wymiarze życia osobistego i społecznego.
– Święty Andrzej chce, abyśmy modlili się za Polskę przez jego wstawiennictwo. On będzie wypraszał nam łaski, ale my możemy je zmarnować, tak jak w dwudziestoleciu międzywojennym zmarnowano zwycięstwo 1920 roku – mówi ks. prałat Józef Niżnik, kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie. Zauważa, że dziś także władze nie wypełniają obowiązków, które na nich spoczywają, jak zadbanie o prawną ochronę życia dzieci poczętych.
W pośmiertnych objawieniach św. Andrzej prorokował, że kiedyś stanie się głównym patronem Polski. Zapewniał o swoim orędownictwie i upominał się o swój kult w Ojczyźnie. – Polska bardzo potrzebuje modlitwy. Omodlić trzeba polską ziemię, polskie serca, polskie sprawy, polskie dziś – wskazuje ks. abp Dzięga.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym