Choć na razie obroniliśmy Polskę przed związkami partnerskimi, problem ten będzie wracał jak bumerang, bo jest on częścią światowej strategii rewolucji obyczajowej, narzucanej z udziałem i zaangażowaniem potężnych środków, sił i metod oraz organizacji międzynarodowych – powiedział ks. abp Henryk Hoser, odnosząc się do piątkowego głosowania w polskim Sejmie.
Przewodniczący Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych przy KEP podziękował posłom, którzy odrzucili projekt ustawy o związkach partnerskich.
– Przecież żyć w zgodzie ze swymi przekonaniami, umieć je uzasadnić i bronić, nawet narażając się na konsekwencje, które będą im dawkowane przez logikę koniunkturalnej walki o władzę, jest tytułem do uznania ich wielkości i wierności wyznawanym ideałom – powiedział.
Wyraził obawy, że posłowie ci mogą być „dyscyplinowani” i staną się przedmiotem ostracyzmu.
– Nasuwa się też pytanie, gdzie podziała się postulowana i we wszystkich przypadkach odmieniana tolerancja dla wyznawanych wartości i poglądów. Zamiast inwektyw („ciemnogród, wstecznictwo, zaściankowość”) potrzebna jest dyskusja i dialog, wymiana argumentów i racji. Prawda sama się obroni – uzasadniał ks. abp Hoser.
Zwrócił uwagę, że obecne projekty ustaw są prawdziwym amalgamatem. Jak uzasadniał, rzekoma troska o związki nieformalne i ich dzieci (te związki mają przecież pełne prawo do zawarcia małżeństw cywilnych) jest osłoną dalszego etapu – formalizacji związków homoseksualnych – i prowadzi do dalszej radykalizacji żądań.
– Redefinicja małżeństwa i rodziny z użyciem hasła „walki ze stereotypami” jest kpiną ze zdrowego rozsądku i „pamięci ludzkości”, do której odwołuje się Benedykt XVI – podkreślił.