Procesja wyruszyła o godz. 15.00 z sanktuarium św. Andrzeja Boboli i przeszła ulicami: Rakowiecką, aleją Niepodległości, Alejami Jerozolimskimi, Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na plac Zamkowy. Celem pielgrzymki było znajdujące się kilkaset metrów od placu Zamkowego inne jezuickie sanktuarium – pw. Matki Bożej Łaskawej, patronki Warszawy.
Wymarsz procesji poprzedziła Msza św. w sanktuarium św. Andrzeja Boboli, której przewodniczył jego kustosz – o. Waldemar Borzyszkowski SJ, a homilię wygłosił rektor sanktuarium MB Łaskawej – o. Wiesław Kulisz.
W homilii jezuita przypomniał, że w sobotę Kościół katolicki obchodził uroczystość Matki Bożej Łaskawej, a w poniedziałek przypada uroczystość św. Andrzeja Boboli – męczennika i patrona Polski.
– Mając tę świadomość wielu prawych mężów zwróciło się do nas, kustoszy tych sanktuariów, aby te dwa dni odpustowe w dzisiejszym dniu złączyć modlitwą różańcową i procesją – wyjaśnił.
Zaznaczył, że Matka Boża Łaskawa od 370 lat broni stolicy – odkąd obroniła Warszawę przed zarazą. Przypomniał, że wówczas Jej wizerunek był noszony w procesji wzdłuż murów Starego Miasta. – Dzisiaj też z Maryją chcemy iść w procesji. I z relikwiami świętego męczennika Andrzeja Boboli – dodał.
Ojciec Kulisz podkreślił, że na obrazie Matka Boża Łaskawa przedstawiona jest z otwartymi ramionami, trzymając w rękach strzały. – Te strzały są złamane, uchwycone w porę i już niegroźne. Te strzały to symbol tego wszelkiego zła, które zagraża każdej istocie ludzkiej – pandemii, wojny, grzechu, niewierności, zdrady, kłamstw, korupcji. Tego wszystkiego, czego boi się dzisiaj każdy z nas – mówił.
Zdaniem jezuity „te strzały zniszczył Jezus Chrystus na krzyżu”. – On pokonał zło, wziąwszy je na siebie. Maryja pokazuje, że oto zwycięstwo jest możliwe, strzały są połamane – dodał.
Wyjaśnił, że zwycięstwo jest możliwe także w życiu każdego z nas. – Zanim Maryja pokaże połamane strzały, wcześniej daje nam swojego Syna, wcześniej nam mówi: „czyńcie wszystko, cokolwiek wam powie” – zastrzegł o. Kulisz.
Przypomniał, że „strzały zła” ugodziły wcześniej św. Andrzeja Bobolę, który zginął zamordowany przez kozaków za działalność ewangelizacyjną. – Ale go nie pokonały, nie zniszczyły go. Bo Andrzej Bobola, kapłan, żył Jezusem i Jego miłością i tę miłość niósł. I za tę miłość oddał życie – podkreślił.
Zdaniem jezuity dziś te dwa znaki – Matka Boża Łaskawa i św. Andrzej Bobola – są „znakami nadziei, że zwycięstwo jest możliwe”.
Ojciec Kulisz podziękował organizatorom wydarzenia – katolickim wspólnotom zrzeszającym świeckich mężczyzn. – Jak potrzebny jest dzisiaj Warszawie i wam wszystkim wasz przykład wiary, wasza determinacja, wasze oddanie Jezusowi, Kościołowi i Maryi. Na Ukrainie walczą mężczyźni, broniąc ojczyzny. A my tu w solidarności chcemy walczyć modlitwą, Różańcem – zaznaczył.
Dodał, że uczestnicy procesji będą modlić się o zakończenie wojny na Ukrainie i o pokój w Polsce.
Na czele procesji niesiony był kilkumetrowy krzyż, za nim wizerunek Matki Bożej Łaskawej oraz figura św. Andrzeja Boboli. W relikwiarzach niesione były relikwie m.in. św. Andrzeja Boboli, św. Jana Pawła II, św. o. Pio i bł. Jerzego Popiełuszki.
W czasie marszu uczestnicy procesji odmawiali Różaniec, Koronkę od Miłosierdzia Bożego oraz śpiewali religijne pieśni. Na placu Zamkowym uczestnicy odmówili Akt zawierzenia Warszawy Matce Bożej Łaskawej.
Podobne procesje przeszły w niedzielę w kilku miejscach w Polsce, m.in. w Krakowie.
Więcej warto zobaczyć TUTAJ.