Homilia JE ks. bp. Józefa Zawitkowskiego, biskupa pomocniczego diecezji łowickiej, wygłoszona na Kahlenbergu w 330. rocznicę wiktorii wiedeńskiej
8 września 2013 r.
Veni, vidi, Deus vicit
Czcigodny Ojcze Romanie,
Kustoszu na Kahlenbergu,
Czcigodni Kapłani i Siostry zakonne,
Szanowni Państwo Ambasadorowie,
Przedstawiciele Parlamentu RP,
Przedstawiciele Rządu RP,
Dostojni Oficerowie,
Czcigodni Pielgrzymi z Polski i Polonii,
Mieszkańcy Cesarskiego Wiednia,
Wszyscy – Kochani Moi!
Najpierw pragnę modlić się
za śp. księdza prałata Jerzego Smolińskiego,
który odszedł od nas 29 lipca br.
Wielki zmartwychwstaniec,
generał zakonu zmartwychwstańców,
wieloletni kustosz tego sanktuarium
i prorok na Kahlenbergu.
Chrystus Zmartwychwstał
i On niech zmartwychwstanie
do chwały. Amen.
Lat temu trzysta i trzydzieści
król Polski Jan III Sobieski
przesłał Papieżowi Innocentemu XI
słowa: Veni, vidi, Deus vicit! –
przyszedłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył!
Ciebie Boga chwalimy
Ciebie Panem wyznawamy
Z kadzidlanymi dymy
Serca i miecz bez plamy
Do Ciebie przynosimy
Przeciwko pohańcowi
Twa moc nas powołała
Nie nam Panie, nie nam,
Lecz imieniowi Twemu
Niech będzie chwała… (L. Rydel).
Nie policzę ile razy,
ale od 1994 roku,
niemal w każde imieniny Matki Bożej,
byłem z Wami na Kahlenbergu,
aby z królem mówić Europie i światu:
Myśmy tu byli zwycięzcami
Venimus, vidimus et Deus vicit!
Polacy Czcigodni,
Rodacy Kochani!
Tak mi znów Polską powiało.
Tak mi znów zakwitło na Kahlenbergu
strojami Ślązaków, górali, Łowiczaków,
husarii i polskiego wojska.
Jesteście w cesarskim kraju,
więc pewnie bogaci jesteście,
ale z Waszych oczu czytam,
że czegoś Wam brak!
Ojczyzny – Matki, Wam brak,
Polski Wam brak!
Przywiozłem Wam bochen chleba
z Łowicza, taki jak od Mamy,
pachnący, świeży.
Pytacie mnie, co słychać w Polsce?
Nie wiem.
Kłamią tak samo,
obiecują tak samo,
kłócą się tak samo,
ale ponoć będzie Telewizja Trwam.
Poczekamy, może będzie.
Wiem na pewno,
Że żniwa pokończone,
Że halny w górach wieje (s. Magdalena).
Przednówek się skończył!
Ale Wy, ludzie, którzy przybyliście
do Wiednia: za chlebem, Panie,
za chlebem…
nie wiecie, co to jest przednówek.
Nie było już starego chleba,
nie było jeszcze nowego,
ale ludzie byli dobrzy,
bo ostatnim kawałkiem chleba
dzielili się z innymi.
Czcigodni Państwo,
co kupujecie chleb w sklepie
każdego ranka,
nie wiecie też, co to było
nabożeństwo pieczenia chleba.
Nie ma już w domach
pieca do pieczenia chleba.
Chłopi też chleb kupują
z handlu obwoźnego,
ale ten chleb już nie pachnie.
A w domu mama mówiła:
Dzieci, teraz bądźcie cicho,
bo chleb rośnie.
I naprawdę było słychać,
jak chleb rośnie.
Potem mama formowała
bochny chleba,
i na chrzanowym liściu, łopatą
sadzała do rozgrzanego pieca.
W domu pachniało chlebem,
a myśmy czekali,
kiedy będą podpłomyki
– małe chlebki dla dzieci.
Nie było.
Za to mama powiedziała –
nam głodnym – kazanie:
Dzieci, chleba nie je się samemu.
Zanieście pierwszy chleb do sąsiadów.
Tam są dzieci, tam jest bieda.
Mamo, skąd Ty miałaś
takie uniwersytety?
Co jeszcze słychać w Łowiczu?
Dzisiaj w Domaniewicach odpust
Matki Boskiej Siewnej.
Trzeba siać!
Wybaczcie, że się powtarzam,
ale tu wobec króla
muszę powiedzieć Europie i światu
o pracowitości polskiego chłopa – Boryny:
Za ten tekst „Chłopów”
Reymont otrzymał od świata
Nagrodę Nobla.
A cegój to piesku?
Kto me woła?
Dyć prawda, piesku, pora siać,
juści pora siać.
Boryna przyklęknął na zagonie
i jął w nastawioną koszulę
nabierać ziemi niby ziarna z tego wara…
Krok za krokiem szedł
i tym błogosławiącym
półkolistym rzutem
posiewał ziemię na zagonach
A wszystko mu się kłaniało.
Gospodarzu, ostańcie z nami,
Ostańcie!
A dyć jestem, cegoj, co?
Zmartwiał naraz,
wszystko przyciemniało.
Niebo się rozwarło przed nim,
a tam w jasnościach oślepiających
Bóg Ojciec,
siedzący na tronie ze snopów
wyciąga ręce ku niemu
i rzecze dobrotliwie:
Pójdzi – że do mnie duszyczko człowiecza.
Pójdzi – że utrudzony parobku.
Panie Boże, zapłać – odrzekł
i runął na twarz
przed tym Majestatem Najświętszym.
Padł i pomarł
w onej łaski pańskiej godzinie.
Tylko Łapa wył długo i żałośnie (W. Reymont).
Czcigodni Rodzice, Nauczyciele,
Księża, Siostry i Dobrzy Ludzie,
Pora siać!
A jeśli ziarna zabraknie,
samego siebie trzeba rozsiewać,
na te praojcowe zagony,
choćby w burze i pod wiatr.
Trzeba siać!
Żalę się przed królem
i przed Wami, Rodacy.
Biedna jest moja polska szkoła,
Tylu doktorów, pedagogów,
ministrów, magistrów
i wszyscy eksperymentują
na żywym organizmie dziecka.
Żal mi Cię szkoło moja rodzona
ze starymi ławkami,
z kałamarzem, atramentem i stalówką,
ale tam była Pani Pietrzakowa,
dobra jak Mama,
mądra jak Pani.
Lekcje zaczynała modlitwą
i wyrosło tam wielu inżynierów,
oficerów, księży i ja.
Teraz uczeni zaczynają lekcje
od uświadomienia seksualnego.
Wychowacie lesbijki i gejów…
I tak zgnije ten świat.
Wy to nazywacie
mądrością, postępem,
wolnością i tolerancją,
a to jest cywilizacja śmierci.
Europa albo będzie chrześcijańska,
albo jej w ogóle nie będzie (Schuman).
Siewca musi być mądry,
a ziarno zdrowe.
Urośnie wtedy nowych ludzi plemię,
jakich dotąd nie widziano (Z. Krasiński).
Może wystarczy nowinek.
Myśmy przyjechali na Kahlenberg,
aby sobie, Europie i światu przypomnieć:
że myśmy tu byli zwycięzcami.
Był rok 1683.
Na wschodzie wyrosło
potężne Imperium Osmańskie.
Zuchwały Kara Mustafa
z dwustutysięczną armią
wynajętych Mongołów, Kozaków
i dzikich janczarów 15 lipca
przystąpił do oblężenia Wiednia.
Wiedeń miał stać się bramą
do Europy.
Królu, ratuj Europę! –
wołał papież Innocenty XI
do króla polskiego Jana III Sobieskiego.
Król zobowiązany umową
Świętego Przymierza pisał:
Moje królestwo i ja
jesteśmy oboje tarczą
świata chrześcijańskiego (J. S., 24 VI 1683 r.).
W maju 1683 r. król Jan III Sobieski
z doborową dwudziestotysięczną armią
wyruszył z Wilanowa
przez Puszczę Mariańską,
Nowe Miasto, Studziannę,
w stronę cesarskiego Wiednia.
Dwaj hetmani koronni:
Jabłonowski i Sieniawski,
przeprowadzili świetnie przygotowaną
i nowoczesną armię
przez Śląsk i Morawy.
Król codziennie przystępował
do Komunii Świętej
i modlił się Godzinkami:
Przybądź nam miłościwa Pani
ku pomocy, a wyrwij nas z potężnych
nieprzyjaciół mocy.
W dniu szóstym września
król i dowódcy
uczestniczyli we Mszy Świętej,
którą sprawował ojciec
Marco d’Aviano, kapucyn,
dziś błogosławiony.
Już wtedy pisał o nim król:
Ten człowiek jest naprawdę
złączony z Bogiem.
To nie prostak i nie bigot,
To święty!
Jedenastego września,
późnym popołudniem,
ostatnia narada wojenna,
na Kahlenbergu.
Stąd król widział potęgę
armii tureckiej.
Widok wspaniały, ale groźny!
Dwunastego września,
dzień był mglisty.
Król tej nocy nie spał.
Nastrój żołnierzy dobry,
ale konie z głodu
liście z drzew jedzą –
pisał do Marysieńki.
W uszach brzmiały wszystkim
słowa Ojca Marka:
Macie ufność w Bogu?
Mamy!
Więc wołajcie wciąż:
Jezus Maria, Jezus Maria!
Żołnierze!
Walczymy nie dla cesarza,
walczymy dla Boga.
Walczymy za naszą Ojczyznę
i za chrześcijaństwo (por. Otto Forst) –
wołał król.
O godzinie 6.00 rano,
12 września 1683 r.,
rozpoczęto atak.
Jednak rozstrzygający
moment bitwy nastąpił dopiero
o godzinie 6.00 po południu.
Dwadzieścia tysięcy zaciężnej armii
pod wodzą samego króla
runęło w wąwozy namiotów tureckich.
Warczały bębny i kotły,
zagrzmiały skrzydła husarii.
Uciekały w popłochu
oddziały sipahów i janczarów.
I wictoria!
Armia turecka rozbita,
lecz nie zniszczona!?
Bóg i Pan nasz,
na wieki błogosławiony,
dał zwycięstwo i sławę
Narodowi naszemu,
o jakiej przeszłe pokolenia
nigdy nie słyszały (List z 13 IX, w nocy).
Ksiądz Tomasz Talenti
największą z chorągwi osmańskich
i list z zawołaniem:
Venimus, vidimus, Deus vicit
wręczył papieżowi Innocentemu XI
Tylko ludzie wierzący
potrafią Bogu i ludziom dziękować.
Chamowie sobie nie dziękują.
Lud Wiednia całował
ręce, nogi króla i królewskie szaty.
Król dziękował Bogu
w katedrze świętego Stefana,
a u augustianów
Matce Bożej Loretańskiej.
Spotkanie z cesarzem było zimne,
Zwycięstwo ma wielu ojców,
klęska jest sierotą.
Zapomniał Wiedeń o zwycięstwie.
Nie postawili królowi pomnika.
Do dziś spierają się,
kto był głównym konstruktorem
wiktorii wiedeńskiej.
Cesarstwo austriackie
podziękowało nam za sto lat
pierwszym rozbiorem Polski.
Przyzwyczailiśmy się do tego,
ale kamienie wołać będą! (Łk 19,40).
I przypomną Europie i światu:
Grunwald: Mieczów ci u nas dostatek (H. Sienkiewicz).
Bogurodzica!
Gdyby nie zwycięstwo pod Grunwaldem
Europą zawładnęłaby krzyżacka zawierucha
Jasna Góra: Dzieci moje!
Jeszcze się kiedyś okaże,
iż Najświętsza Panienka
mocniejszą jest od szwedzkich kolubryn
(H. Sienkiewicz).
Tu Polska zawsze była wolna (J.P. II).
Dla mnie Polska to Jasna Góra (H. Sienkiewicz).
Gdyby nie cudowna obrona Jasnej Góry
utonęlibyśmy w szwedzkim potopie.
Wiktoria wiedeńska: Gdyby nie zwycięstwo armii polskiej
pod wodzą Sobieskiego,
bylibyśmy w tureckich jasyrach,
a dżihad ogarnęłaby stary kontynent Europy.
Venimus, vidimus, Deus vicit (Jan III Sobieski).
Wiara była ich zwycięstwem.
Cud nad Wisłą: Warszawa to tylko po drodze…
Potem, Berlin, Paryż, Lizbona,
I bój to będzie ostatni
– mówił wódz Armii Czerwonej.
Za Boga i Ojczyznę! (ks. Skorupka).
Gdyby nie Cud nad Wisłą
chodzilibyśmy w bolszewickich kufajkach
I tak by było!
Drang mach Osten: Gdybyśmy bohaterskim honorem
nie zmusili tchórzliwych aliantów
do obrony świata,
hitlerowski nazizm wyniszczyłby
rasy i narody, a zapanowałby Ubermensch
na gruzach miast i obozów Europy.
Solidarność: To echo słów Prymasa: Non possumus!
To zryw ludzi pracy i wołanie o chleb,
o wolność, o wiarę!
A mury runą, runą
I pogrzebią stary świat.
I stało się!
I miała być Europa ludzi solidarnych,
miała być Europa, która pamięta
o chrześcijańskich korzeniach.
Miała oddychać dwoma płucami
Wschodu i Zachodu,
a wniosła nam libertyńską
ideologię zakamuflowanego zła.
A tak do Europy bezmyślnym stadem,
wlokąc za sobą miłość i zdradę,
poszliśmy niosąc nasze symbole
przez perz i ugór i przez puste pole
zdeptaną dumę i honor i wiarę (K.J. Węgrzyn).
Niech się obudzą
światli ludzie Europy
i niech odważą się być mądrzy.
Zniszczenie dorobku kultury chrześcijańskiej
jest grobem dla cywilizacji Europy.
Siłą i mądrością Europy jest wiara,
a wiara nie jest ideologią, filozofią,
jest życiem wierzących w Jezusa Chrystusa.
Dlaczego więc w Europie tworzy się prawo
niezgodne z odwiecznym prawem Boga?
Dlaczego zło ma być prawem,
wolność rozpustą,
a miłość seksem?
Taka cywilizacja musi umrzeć,
bo jest cywilizacją śmierci.
Co Unia zrobiła z rodziną?
Zwiastuny nowej wiary
przekonują mnie, że dwie kobiety,
dwóch mężczyzn mogą mieć dzieci.
I tacy ludzie za nasze pieniądze
zasiadają w parlamentach
i stanowią prawo.
I to ma być rewolucja seksualna?
O tempora, o mores!
Zabiliście miłość matki i ojca.
Odebraliście radość młodym.
Seks zastąpił miłość nawet w szkole,
w organizacjach, w zgromadzeniach.
Zamiast lekcje i zgromadzenia
zaczynać od modlitwy i skupienia,
zaczynać od ćwiczeń seksualnych.
I chodzą po ulicach europejskich stolic
procesje bez krzyża,
procesje ludzi grzechem pomalowanych
i wołają o wolność, i tolerancję.
Dzieci moje!
Przyjedźcie na Kahlenberg,
wstąpcie na Monte Cassino,
zatrzymajcie się w Palmirach,
i nauczcie się, że:
Wolność krzyżami się mierzy!
A tolerancji nauczcie się w Kościele,
gdzie Chrystus mówi:
Ja cię nie potępiam, dziecko!
Idź do domu,
umyj się
i nie grzesz więcej!
Plujesz na Kościół,
na świętych, na Boga.
Reformujesz Papieża i pobożnych,
a czy w Roku Wiary
zapytałeś sumienia:
Czy ja wierzę w Boga?
Czy ja się modlę?
Jeśli nie modlisz się do Boga,
to musisz modlić się do diabła (Papież Franciszek).
Życie bez wiary nie ma sensu.
Nie jestem stworzony do pogrzebu,
do misji pokojowych,
ale do zbawienia.
A czasem wydaje mi się,
że całe piekło rozwarło się
przeciwko tym, co są Chrystusowi,
że wszystkie łyse anioły
z białymi mankietami, w krawatach,
łaszą się u wrót serca człowieka,
aby człowiek nie był zbawiony (por. Rdz. 4, 7).
Kiedyś diabły kusiły
każdego człowieka,
dziś mają wygodniej,
bo tylko liderów partii (Louis).
Ojczyzna – Ziomkowie,
to jest moralne zjednoczenie,
w którym nawet partyj już nie ma,
bez którego partyje są jak bandy
lub koczowiska polityczne.
Ogniem ich niezgoda,
a rzeczywistością dym zawiści (C.K. Norwid)
Sierpień i wrzesień
to dla Polaków miesiące
trudnych wspomnień:
Powstania Warszawskiego,
II wojny światowej i obozów śmierci.
Zanim padłeś jeszcze ziemię
Przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula synku,
Czy to serce pękło? (K.K. Baczyński).
Musiało pęknąć.
Ach, ty trudna Polsko! (H. Sucharski).
Czy my zawsze do wroga musimy strzelać z brylantów?
O Matko Boża Katynia i Smoleńska,
Która jesteś nad czarnym lasem.
Blask – pogody słonecznej, Kościół
Nagnij pochmurną dłoń naszą,
Gdy zaczniemy walczyć miłością (K.K. Baczyński).
Czy będziemy kiedyś
walczyć miłością?
Tak!
Kiedy?
Kiedy zmądrzejemy.
Kiedy powiemy sobie prawdę!
O, to długo trzeba czekać.
Może nie.
Modlę się o to,
ale nikt za mną nie powtarza
prośby ni wezwania.
Poplątało się nam
to białe z czerwonym
jak powróz (K.J. Węgrzyn).
Może ktoś rozwikła
ten powróz.
Przecież nigdy nie będziesz biała
i nigdy nie będziesz czerwona,
zostaniesz biało-czerwona,
najukochańsza, najmilsza
– biało-czerwona! (K.J. Gałczyński).
Kocham Cię Polsko!
Kocham cię jak matkę rodzoną.
Bo Ojczyzna moja to ta ziemia droga,
Gdziem ujrzał słońce i uwierzył w Boga.
Gdzie Ojciec, bracia i gdzie matka miła
W polskiej mnie mowie pacierza uczyła (M. Konopnicka).
Patrzę z Kahlenbergu
W niebiosów mych błękit przeczysty
I tam jest wszystko: I Bóg
I Polska, i dom ojczysty (J. Tuwim).
Ojcze Kustoszu, Księże Romanie Czcigodny!
Księża i Siostry Wielebne,
Wszyscy Polacy na Kahlenbergu,
Wszyscy Kochani moi!
Już 330. rocznica wiktorii wiedeńskiej.
Czy my się tu jeszcze kiedyś spotkamy?
Żal odjeżdżać.
Zostańcie z Bogiem.
Pamiętajcie, że jesteście Polakami!
Pamiętajcie, żeśmy tu byli zwycięzcami!
A zwycięstwem była ich wiara!
Niech i dziś Turczynki
zatańczą oberka z Łowiczakami.
Ale póki co,
zanim odjadę do Łowicza:
Polacy Czcigodni!
Rodacy Kochani!
Powiedzcie mi wobec Boga,
do którego należą czasy i wieki,
wobec Zwycięskiej Matki z Kahlenbergu,
wobec zgromadzonego tu
Kościoła Polaków,
wobec świętej pamięci Ojca Jerzego,
którego duch zawsze będzie
strzegł zwycięskiego wzgórza,
powiedzcie mi prawdę,
którą niech usłyszą we Wiedniu,
w Warszawie i w Brukseli,
a pytam każdego z Was i wszystkich,
a powiedzcie pod przysięgą husarii:
Czy Wy jeszcze wierzycie
w Boga Ojca Wszechmogącego
Stworzyciela nieba i ziemi?
Wierzymy!
To Bogu niech będą dzięki,
a wyznawanie tej wiary
aż do śmierci
niech będzie naszą chlubą
w Chrystusie Jezusie Panu Naszym
Amen.