logo
logo
 

dr Tomasz M. Korczyński

Do jakiego Kościoła należysz?

Czwartek, 10 kwietnia 2014 (18:17)

Czytam ze zdumieniem kolejne koncepcje ks. Adama Bonieckiego rozpowszechniane głównie w liberalnym „Tygodniku Powszechnym”, który jako organ propagandowy stara się co tydzień przekonać swoich czytelników, że z katolicyzmem ma niewiele wspólnego.

Były redaktor naczelny wypowiada, nie tylko w tym dziwnym medium, nonsensy, które może i na pierwszy rzut oka są zabawne, ale stanowią wodę na młyn dla wrogów Kościoła i sieją zamęt.

Cieszę się jednak, że pomimo wyrzuconych z siebie resentymentów i oskarżeń wobec osób, które głęboko przeżyły śmierć naszych elit w katastrofie smoleńskiej, udało się księdzu Bonieckiemu wydobyć z siebie następujące słowa: „Ale druga strona długo lansowała tezę o wymuszeniu na pilotach przez Lecha Kaczyńskiego lub jego otoczenie decyzji o lądowaniu mimo niesprzyjających warunków. To też było nieprzyzwoite”.

Wprawdzie słowo „nieprzyzwoite” wobec całego jadu nienawiści, kłamstwa, pomówień, ośmieszania, jaki został wylany na zmarłych w kwietniu 2010 roku w Smoleńsku przez dziennikarzy establishmentu medialnego i polityków różnej maści, to raczej za słabe określenie.

Poza tym współtworzenie i podtrzymywanie przez ks. Bonieckiego sztucznego podziału politycznego na polskiej scenie politycznej, czyli na PO i PiS, to kompletne nieporozumienie, a jednocześnie popieranie tej „dziwnej koalicji”, która tworzy fałszywe przekonanie, że nie ma innego wyboru, jak głosowanie wyłącznie na jeden z dwóch zwalczających się obozów.

Ksiądz Boniecki uważa, że „w naszym Kościele istnieje podział”

Głównym jednak wątkiem poruszonym przez ks. Bonieckiego jest „podział w naszym Kościele”. Rozumiem, że dla Bonieckiego to nowe zjawisko, tak jakby historia Kościoła nie była historią podziałów. Jednak tym razem to nie dogmaty, prawdy wiary ani kościelna dyscyplina są tego przyczyną, ale rzekomy podział polityczny, i to jeszcze na jaką skalę!

Podział polskich katolików, według Bonieckiego, wyznaczony jest przez zwolenników PiS oraz jego przeciwników, przez słuchaczy Radia Maryja i resztę.

Podpowiem tu ks. Bonieckiemu, bo może tego nie zauważył, że jest jeszcze więcej podziałów w naszym Kościele.

Oto są katolicy, którzy preferują jeść pączki z nadzieniem różanym, a inni z marmoladą. Są też katolicy, którzy wolą Real Madryt, a inni Barcę. Podział w naszym Kościele ukształtowany jest przez tych, którzy czytają z rozbawieniem komentarze ks. Bonieckiego, i przez tych, którzy w ogóle tego nie robią (myślę, że sporo jest takich…).

W końcu w Kościele są też tacy, co do kościoła w niedzielę idą pieszo, a inni pod świątynie podjeżdżają samochodami!

Powyższe „podziały” są taką samą bzdurą, jaką wypowiedział ks. Boniecki, i można owe „podziały” mnożyć w nieskończoność.

Wiemy jednak, dlaczego ks. Boniecki takie nonsensy rozpowszechnia. Robi to tylko po to, aby podgrzewać atmosferę przed kolejną rocznicą katastrofy smoleńskiej, po to, aby podrzucić amunicję „Gazecie Wyborczej” i innym mediom cywilizacji śmierci.

W odróżnieniu jednak od „Gazety Wyborczej” ks. Boniecki jest groźniejszy o tyle, że należy do Kościoła jako kapłan katolicki i dzielenie przez niego społeczeństwa na lepszych i gorszych, na dobrych i wrogów, na wartościowych i mało wartościowych, na dobrych biskupów i na złych jest główną domeną centrolewicy, z Platformą Obywatelską na czele, i nie godzi się księdzu tak postępować.

A tak na marginesie, przy okazji nawiązania przez byłego redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego” do owej „dyscypliny kościelnej”.

Czy właściwie ks. Boniecki swoją działalnością publicystyczną do dyscypliny kościelnej się dostosowuje i jej się podporządkowuje?

dr Tomasz M. Korczyński

NaszDziennik.pl