logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

„Wyborcza” wystawia rachunek ks. Lemańskiemu

Czwartek, 1 maja 2014 (14:16)

Żal mi ks. Lemańskiego. Zgadzam się z JE ks. abp. Henrykiem Hoserem, który publicznie powiedział, że mu „szkoda tego chłopaka. Boję się o jego przyszłość. Proponowałem mu pozytywne rozwiązania, ale on nie był tym zainteresowany. Musi zrozumieć, że nie może być proboszczem, negując autorytet swojego przełożonego”. Ponadto JE ks. abp Hoser podkreślił, że „ksiądz Wojciech w każdej chwili może powrócić na drogę posłuszeństwa Kościołowi i przyczynić się w ten sposób do pojednania parafian z Jasienicy”.

To fakt, że księża na całym świecie, nie tylko w Polsce, są wykorzystywani przez niechętne Kościołowi media. JE ks. abp Hoser powiedział, że taki kapłan „staje się maczugą. I się nią wywija. To znany mechanizm. Siłą mojego nieszczęsnego księdza-współbrata są media”.

Najnowszy przykład niestety znów to potwierdza. W okresie kanonizacji św. Jana Pawła II Gazeta.pl opublikowała fragment rozmowy dziennikarki „Wyborczej” z ks. Lemańskim. W wywiadzie możemy przeczytać różne nieprzyjemne i szkodliwe dla Kościoła insynuacje.

Wydaje się, że to najnowsze wypowiedzi ks. Lemańskiego, ale tak nie jest. I w tym jest właśnie problem i głębia nieszczęścia tego kapłana.

Stwierdzenie ks. Lemańskiego, że „chciało się być w tym Kościele, w którym on był papieżem”, mowa oczywiście o św. Janie Pawle II, może prowadzić do mylnego wniosku, że ich autor w tym „aktualnym” Kościele już teraz nie chce być. Nie posunąłbym się aż daleko w tym twierdzeniu, jednak taka sugestia kładzie się niejako kolejnym cieniem na postać ks. Lemańskiego.

Inna wypowiedź z Gazeta.pl: „Słuchaliśmy jego słów, śledziliśmy szlaki pielgrzymek, podziwialiśmy odważne gesty otwierające nowe drogi Kościoła. Chciało się być blisko, słuchać i naśladować. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy o wielu sprawach toczących się w Watykanie”, oczywiście jako podsumowanie, tak pięknie rozpoczętej historii, pada słowo pedofilia, które przylepione przez wrogów Kościoła do osoby Jana Pawła II, stało się wytrychem do świata resentymentów, nienawiści, kłamstw i oszczerstw, a które legitymizuje, nie kto inny, tylko ks. Lemański.

To właśnie stanowi jego osobisty i wielki dramat. Oddawszy się na łaskę antykatolickich mediów, jest teraz ich ofiarą, zakładnikiem, niezależnie od tego czy się dziś wypowiada publicznie czy nie.

Każda taka prowokacja, to cios w Kościół. Słowa i zdania ranią, uderzają, niezależnie czy ks. Lemański faktycznie milczy, czy zaszył się gdzieś na modlitwie.

Oto rachunek, jeden z wielu, jakie przychodzi dziś płacić buntownikowi z Jasienicy, który został oszukany przez libertynów, że to on, jako osoba jest dla nich istotny, a nie, że jest tylko ich narzędziem do walki z Kościołem.

Pycha i upór, miłość, która oziębła sprawiły, że wpadł w potrzask i jego nazwisko kojarzy się wyłącznie negatywnie kochającycm Kościół, a pozytywnie  wrogom Kościoła.

Poza tym, omawiane wypowiedzi nieprzypadkowo pojawiły się w czasie, gdy Naród Polski świętuje ten szczególny moment w dziejach naszej współczesnej historii, bo chociaż ks. Lemański ich dzisiaj by pewnie już nie wypowiedział (o ile wypowiedział w ogóle, tego nie wiem, bo osobiście nie wierzę „Gazecie Wyborczej”), albo celowo poprosił, aby się nie ukazywały w tej książce, to niestety one się pojawiają właśnie dzisiaj, jakby specjalnie przygotowane, czekające na opublikowanie, aby znów zranić. Nagle wypływają na wierzch, ponieważ jak podsumowano w komentarzu do tej wypowiedzi, są one fragmentem rozmowy, który „nie wszedł do ostatecznej wersji książki”, będącej wywiadem rzeką z niepokornym kapłanem.

Dlaczego jednak je opublikowano akurat teraz? Na szkodę Kościołowi, do dalszego prowokowania, podgrzewania konfliktu, do atakowania Kościoła. Oto jak „Wyborcza” wystawia rachunek ks. Lemańskiemu za pomoc w atakowaniu JE ks. abp. Henryka Hosera.

Dr Tomasz M. Korczyński

NaszDziennik.pl