logo
logo
 

Ks. bp Stanisław Stefanek TChr

Są wychowawcami, ponieważ są rodzicami

Wtorek, 27 maja 2014 (09:00)

Przeżywany czas egzaminów maturalnych stwarza szczególne okazje do kontaktu rodzin z różnymi instytucjami, a zwłaszcza ze szkołą. Najpierw ocena osiągnięć młodzieży, a potem planowane dalsze zadania dla dorastającego człowieka, różne poziomy studiów czy miejsca pracy. Na styku rodzina i instytucje wychowawcze istnieje wiele udanych, wspierających się kontaktów, ale pojawiają się problemy czy wręcz zgrzyty, a nawet kontrowersje.

Ta przestrzeń między życiem publicznym a domem rodzinnym została także w rozmaity sposób zagospodarowana w czasie eurokampanii. Kandydaci prześcigali się w różnych pomysłach, ogłaszali swoje programy, niekiedy dosyć abstrakcyjne, byle tylko wyciągnąć z domu rodzinę i zdobyć jej głosy przy urnie.

Te dwa fakty każą nam postawić sobie pytanie, jak daleko organizatorzy życia publicznego mogą ingerować w przestrzeń życia rodzinnego. W odpowiedzi na to pytanie wyniki badań naukowych socjologicznych, psychologicznych, kulturowych czy obyczajowych kończą się zawsze jednakowym wnioskiem: rodzina jest fundamentem, na którym budują następne piętra: szkoła, Kościół i inne instytucje życia publicznego. A dzieje się to dlatego, że właśnie rodzice otrzymali ten szczególny dar obdarzania swojego potomstwa człowieczeństwem. Jest to dar dwustronny, bo dojrzali rodzice ofiarowują dojrzałe społeczeństwo, a dziecko przez swoją nowość i świeżość dynamizuje działalność rodziców skierowaną ku wychowaniu młodego człowieka.

Dlatego rodzice są wychowawcami z natury. Małżeństwo jest instytucją naturalną. „Istnieje jako wspólnota podstawowa również w wymiarze społecznym, obdarzona kompetencją tak w dziedzinie wychowania, jak i przygotowania do życia dorosłego, a szczególnie do kierowania się zasadami etycznymi, społecznymi, przesłankami duchowymi, religijnymi”. To stanowi fundament, na którym budujemy następne piętra ludzkiego wychowania. Szkoła jest ukierunkowana szczególnie na rozwój umysłowy człowieka i służy swoją wyspecjalizowaną metodą jako wsparcie rodziców, ale działa według zasady pomocniczości tylko w „imieniu rodziców, w oparciu o ich zgodę, a w pewnej mierze na ich zlecenie” (List do Rodzin, 16).

„Rodzice, ponieważ dali życie dzieciom, mają pierwotne i niezbywalne prawo i pierwszeństwo do wychowania potomstwa, dlatego muszą być uznani za pierwszych i głównych wychowawców” (Karta Praw Rodziny, art. 5). W tym prawie mieści się swoboda wyboru szkoły, wymaganie, aby szkoła prezentowała przekonania moralne i religijne oraz tradycje kulturowe rodziców, a także sprawiedliwe korzystanie ze środków publicznych, które kieruje każdy obywatel na konto edukacji młodego człowieka. „Naruszone są prawa rodziców, gdy państwo narzuca obowiązkowy system wychowania, z którego zostają usunięte całkowicie elementy formacji religijnej” (Karta Praw Rodziny, art. 5).

Te fundamentalne prawa trzeba przypomnieć dlatego, że właśnie na styku między życiem społecznym organizowanym przez władze publiczne a rodziną może dojść do rozmaitego rodzaju przemocy. Władze, nawet wybierane demokratycznie, nie mogą rozumieć tej przestrzeni jako własności prywatnej. Nie mogą podporządkowywać wspólnie zgromadzonego dobra, również ekonomicznego, do realizacji partykularnych, partyjnych celów. Wówczas jest to kradzież mienia publicznego na rzecz jednej grupy.

Ta patologia myślenia może pójść tak daleko, że nawet instytucja, która z natury ma bronić obywatela, może stać się agencją do przeprowadzania partykularnych interesów grupy, która potrafi arytmetyką głosów parlamentu przegłosowywać własne pomysły, lekceważąc nawet zdrowy rozsądek, a przede wszystkim dobro obywateli. W tym wypadku nie broni funkcjonariusza takiej instytucji nawet tytuł profesorski, bo profesor przede wszystkim jest rzecznikiem prawdy, a przez to rzecznikiem człowieka, rzecznikiem obywatela. Jeżeli zostaje włączony do realizowania partykularnych interesów, to nie tylko zaprzecza wzniosłemu powołaniu nauczyciela i wychowawcy, ale może stać się członkiem grup trzymających władzę, wręcz mafii. Bywało i tak we współczesnych państwach, że rządzących taką metodą nazywano bandą, np. bandą czworga.

Dokumenty Stolicy Apostolskiej: cytowany List do Rodzin i Karta Praw Rodziny, powinny być studiowane tak, jak wszystkie inne dokumenty i konwencje, których od czasu II wojny światowej dopracowała się społeczność międzynarodowa: Powszechna Deklaracja Praw Człowieka czy międzynarodowa konwencja o prawach ekonomicznych, społecznych i kulturalnych i inne. Akty te oficjalnie obowiązują, ale niestety dosyć często w sposób pokrętny są wykorzystywane z krzywdą dla rodziny i dla konkretnego człowieka.

Upominamy się: pierwszymi wychowawcami są rodzice, ponieważ oni dali życie i im się należy wsparcie ze strony wszystkich autorytetów w wypełnianiu ich obowiązków.

Ks. bp Stanisław Stefanek TChr

Aktualizacja: Wtorek, 27 maja 2014 (09:09)

Nasz Dziennik