logo
logo

Zdjęcie: Ewa Sądej/ Nasz Dziennik

Przemoc i akty wandalizmu odsłoną nowego człowieka Europy

Wtorek, 8 października 2013 (10:39)

We Francji, w Niemczech, Hiszpanii, Skandynawii na porządku dziennym są podpalenia, profanacje, akty wandalizmu dokonywane przez różne środowiska antykatolickie.

 

W czwartek, 3 października, anarchiści z Kommando Mateo Morral podłożyli bombę w katedrze w Saragossie. Lewaccy ekstremiści zaatakowali w czasie, gdy w świątyni było mnóstwo wiernych oraz turystów. Na szczęście w wyniku eksplozji nikt nie został ranny, jednak zabytek poniósł poważne szkody.

W liście otwartym terroryści poinformowali, że atak jest odwetem za wspieranie przez Kościół katolicki dyktatury Franco, a także że wymierzają go z powodu symbolu, jaki stanowi katedra. Zabytek dziedzictwa kultury europejskiej jest bowiem znakiem opieki Najświętszej Maryi Panny nad narodem hiszpańskim. Nie jest to pierwszy ani ostatni zamach na chrześcijan w Europie. Ponadto dyskryminacja wyznawców Chrystusa w Unii Europejskiej nabiera coraz większej dynamiki. W tym miejscu odniosę się wyłącznie do przemocy fizycznej i aktów wandalizmu, ponieważ o zawężaniu prawa i tworzeniu nowego porządku legislacyjnego w Unii Europejskiej wymierzonego w chrześcijan na łamach „Naszego Dziennika” mówi się częściej.

Sól traci swój smak

Katolicka organizacja Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie monitoruje proces wzrostu nienawiści antychrześcijańskiej na naszym kontynencie w takich krajach, jak: Austria, Belgia, Czechy, Francja, Irlandia, Szwecja, Wielka Brytania, Niemcy, Holandia, Hiszpania, Dania. To w tych krajach, według pieczołowicie zbieranych meldunków, dokumentów i danych organizacji z siedzibą w Wiedniu, dochodzi do najczęstszych przypadków łamania praw chrześcijan.

Na pierwszy rzut oka jest to zadziwiające, ponieważ według stereotypowego myślenia są to kraje tradycyjnie chrześcijańskie: albo katolickie, albo protestanckie, a większość ich obywateli przyznaje się do przynależności do któregoś z Kościołów chrześcijańskich. Pozory mogą mylić. Po pierwsze, agresywny liberalizm oraz zeświecczenie pogłębiają się z roku na rok. Na kampanie nienawiści wobec chrześcijan uprawiane przez media podatna jest przede wszystkim młodzież. Można ją dowolnie urabiać na narzędzia, którymi potem uderza się przemocą w wierzących w Chrystusa.

Po drugie, antychrześcijańskie mniejszości stały się dziś niezwykle agresywne, zmobilizowane, dobrze zorganizowane i finansowane (także przez instytucje Unii Europejskiej). Po trzecie, tzw. ogół, większość to tylko puste liczby. Ilość nie oznacza jakość. Milcząca, obojętna większość, często tylko z nazwy chrześcijańska, nominalnie przynależy do Kościoła. Reprezentanci tego grasującego po Europie neopogaństwa rekrutowani są spośród „śpiących”, obojętnych, sytych katolików czy protestantów, znudzonych konsumpcjonizmem, poszukujących nowych bodźców, mocnych efektów. To przykład zjawiska, kiedy sól traci swój smak.  

Kim są wrogowie Chrystusa?

Świętokradzcy prowadzący swoją systemową i zaplanowaną kampanię, włącznie z wykorzystywaniem metod terrorystycznych, jak pokazuje najświeższy przykład z Saragossy (w lutym anarchiści uderzyli także w Madrycie, jednak policji i saperom udało się ochronić katedrę La Almudena), należą do różnych środowisk. Chociaż chrystofobia przejawiana jest przez różne środowiska – lewackie, komunistyczne, libertyńskie, satanistyczne, ateistyczne, racjonalistyczne, gejowskie, masońskie, islamistyczne – wszystkie one mają jeden cel: zniszczenie Kościoła i obrazę świętości ważnych dla chrześcijan. Tylko w lipcu podpalono kościół katolicki pw. św. Rafała Archanioła w Grabsen, luterański w Hanowerze, zdewastowano XIII-wieczny kościół św. Leonarda w Grafin (RFN), w Hiszpanii policja aresztowała młodych ludzi, którzy próbowali spalić kościół Carmen de Vinaroz w Castellón, we Francji antykatolickie graffiti pojawiły się na drzwiach kościoła pw. św. Martina d’Esquermes, i tu pozwolę sobie przemilczeć treść komunikatu lewicowej młodzieży.

Ktoś powie: „Ale to tylko podpalenia i akty wandalizmu”. Nic bardziej mylnego. Jest to kolejna odsłona walki z chrześcijaństwem na Starym Kontynencie. Sterroryzowani świadkowie zajść mówią, że „dzisiaj jest to budynek, a jutro przyjdą do naszych domów”. Tym razem anarchiści nikogo nie zabili. Jak będzie „jutro”?


Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Tomasz M. Korczyński

NaszDziennik.pl