Mowa nienawiści wypowiadana codziennie z karabinów i luf czołgów medialnego mainstreamu, nie tylko w Polsce, ale także w pozostałych częściach Europy, ma swoją cenę. Atak na chrześcijaństwo, liderów Kościoła, podstawowe wartości chrześcijańskie wychodzi poza sferę werbalną i przyjmuje postać konkretnych działań antykatolickich w całej Unii Europejskiej, która to struktura polityczna coraz mniej ma wspólnego z chrześcijaństwem, a uprawniając i dofinansowując ekstremistyczne mniejszości kroczy ku modelowi agresywnego laicyzmu całkowicie wrogiemu człowiekowi jako takiemu.
Nagonka na Kościół intensyfikuje antykatolickie przestępstwa. W austriackim mieście Bregencja położonym nad Jeziorem Bodeńskim „nieznani sprawcy” podpalili kościół parafialny NMP. W niedzielną noc poważnie uszkodzono wejście główne do świątyni, a dym przeniknął do środka. Pożar został w porę dostrzeżony. Zanim przybyła straż pożarna, dwie osoby go ugasiły. Na miejscu znaleziono pusty kanister po benzynie. Wczesnym rankiem w niedzielę miał miejsce inny przypadek ciężkiego uszkodzenia kościoła, tym razem w stolicy Austrii, kraju, w którym większość obywateli to katolicy. I znów „nieznani sprawcy” zniszczyli fasadę kościoła pw. św. Karola podpisami graffiti oraz farbą. Na ścianach i figurach odkryto wiele anarchistycznych napisów i symboli nawiązujących do ideologii środowisk lewackich, powiedziała w Radiu Wiedeń rzecznik wiedeńskiej policji Barbara Riehs. Jest to zresztą kolejny akt wandalizmu wymierzony przeciwko Kościołowi katolickiemu w Wiedniu. Na początku kwietnia pisałem na portalu NaszDziennik.pl o czterech dewastacjach w stolicy Austrii, których celem było obrażenie uczuć religijnych katolików. (Zob. tutaj: http://naszdziennik.pl/wiara-przesladowania/73835.html).
Tak się kończy, albo – co gorsza – dopiero zaczyna, antychrześcijańska propaganda, której zgubne konsekwencje będą się coraz bardziej nasilać. Od nas samych także zależy, aby zatrzymać pochód barbarzyńców, którzy przemocą, agresją, nienawiścią i tępą siłą zwalczają Kościół Chrystusowy. Jeżeli będziemy wybierać do władz Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego i władz lokalnych ludzi sumienia, o co wielokrotnie prosił m.in. św. Jan Paweł II, jeżeli świeccy katolicy będą się sprawnie organizować wokół swoich liderów (jak miało to miejsce niedawno, gdy tysiące katolików sprzeciwiło się gwałtownie destrukcyjnym wpływom ideologii gender), to nie wszystko stracone.
Kościół nie bojkotuje państwa ani jego władz, nie zachęca do przemocy. Ta jawna destrukcja przypada w udziale anarchistom, feministkom, środowiskom gejowskim, komunistom i masonom.
Kościół pomaga państwu w zdrowym rozwoju. Jednak kiedy struktury i instytucje państwowe dopuszczają się nieprawości, liderzy Kościoła nie mogą milczeć. Prymas Polski August kardynał Hlond napisał w liście pasterskim z 1933 roku, że „nie dość bronić Polski i Polaków od grożącej im dechrystianizacji. Trzeba w życiu zbiorowym rozbudowywać pierwiastki chrześcijańskie. Reklamie i propagandzie racjonalizmu i laicyzmu przeciwstawić trzeba zdwojony czyn katolicki. Trzeba odważnie doprowadzać ducha ewangelicznego tam, gdzie się snuje życie publiczne, gdzie się układają nowe ustroje. Ci, którzy z woli katolickiego narodu mają zaszczytne mandaty publiczne, powinni w swoim sumieniu chrześcijańskim szukać nakazów i dyrektyw, jak kraj prowadzić drogami Chrystusowej etyki i sprawiedliwości”.
Dziś tę etykę neguje się na co dzień w sferze publicznej, a Kościół próbuje odciąć od Narodu. Władze państwowe ze swoimi usłużnymi mediami robią z katolicyzmu jakiś przestarzały skansen. Jeżeli ta patologia będzie narastać, akty wandalizmu i agresji będą się nasilać, także w katolickiej Polsce.
Dziś też mamy walecznych biskupów, którzy potrzebują wsparcia świeckich. W homilii ks. bp. Kazimierza Ryczana, ordynariusza kieleckiego, wygłoszonej w bazylice Św. Krzyża w Warszawie mogliśmy usłyszeć ważne i odważne słowa:
„W dniu święta Królowej Polski wzywam braci Polaków: stańmy do obrony wartości. Tysiąc lat wyrastaliśmy na wartościach chrześcijańskich. Z nich zrodziła się nasza kultura, której się nie wstydzimy, i styl życia, który uszanował ojca, matkę, dziecko, starca i żebraka. Dziesięć Przykazań stało na straży porządku i ładu w rządzie, w gminie i w rodzinie. Swoje miejsce miał Bóg, Kościół, życie ludzkie, prawda, sprawiedliwość, wolność, Ojczyzna, rodzina. Księdza Piotra Skargi słuchał król, senatorowie, szlachta i chłopi. Ważne, co głosił, a nie kto głosił”.
Dlatego nie bójmy się odważnie przyznawać do Kościoła i bronić go, od niego zależy dobra przyszłość Polski i Polaków.