Pytany o fragmenty relacji końcowej synodu, które w głosowaniu przechodziły niewielką większością głosów, ordynariusz warszawsko-praski wyjaśnił, że dotyczyło to tylko tych punktów dokumentu, „w których tekst nie jest jasny w swoich wyrażeniach, gdzie pojęcia stosowane nie są ostre i otwierają pewne perspektywy, które będą wymagały doprecyzowania”. Chodzi np. o wyrażenia typu „właściwe rozeznanie sytuacji”.
Ks. abp Hoser podkreślił, że to, co jest opisane przez św. Jana Pawła II w adhortacji „Familiaris consortio”, „jest nadal obowiązujące i nie ma od tego odchyleń”. Ci, którzy kładą nacisk na wspomniane rozeznanie, „być może uważają, że istnieją jakieś możliwości wyjątków w tej zasadzie”. – Natomiast trzeba powiedzieć, że w praktyce Kościoła stosuje się wyjątki wobec prawa kościelnego, kanonicznego, ale nie wobec prawa objawionego. Tutaj wyjątków nie ma – doprecyzował ordynariusz warszawsko-praski.
Zaznaczył, że „sam dokument synodu, bez podpisu Ojca Świętego, jeszcze nie stanowi oficjalnego magisterium Kościoła”. Być może więc Papież Franciszek ustosunkuje się do tego dokumentu i „doprecyzuje pewne rzeczy”, zważywszy, że „część ojców synodu ma wątpliwości interpretacyjne”. – Na to czekamy. Nie wiadomo, w jakim czasie to się dokona, ale na pewno w niezbyt długim – zapewnił ks. abp Hoser.
Wyznał, że udział w synodzie był bardzo ciężką i bardzo wyczerpującą pracą, ale „warto było dla dobra Kościoła i dla dobra rodziny tę pracę wykonać”.