Niewiele zabrakło, aby walczyli o złoto. W niesamowicie dramatycznym półfinale, po dogrywce, jedną bramką, przegrali z Danią. O wyniku zadecydowały niuanse, słabsze pierwsze minuty, tak regulaminowego czasu, jak i dodatkowego. Po wszystkim byli załamani, a widok tych potężnych mężczyzn płaczących jak dzieci chwytał za serce. Na szczęście Polacy wciąż mogą w Rio osiągnąć bardzo wiele. Mogą zdobyć medal, spełnić swoje marzenie.
Dziś o 15.30 rozpoczną bój z Niemcami – o olimpijski brąz. Już raz na tych igrzyskach się z nimi spotkali. W fazie grupowej, przegrywając 29:32. Potem Niemcom sporo zawdzięczali, bo do najlepszej ósemki turnieju awansowali dzięki ich zwycięstwu nad Egiptem.
Od ćwierćfinału w naszej drużynie zmieniło się wszystko. Z Chorwacją zagrała porywająco. Z Danią znakomicie. Walczyła z fantastyczną pasją i sercem. A to, czego w bramce dokonywał Piotr Wyszomirski… Dziś będziemy potrzebowali powtórki, jego genialnych interwencji, niesamowitych serii, które doprowadzały rywali do wściekłości i poczucie bezsilności. Będziemy potrzebowali bramek Karola Bieleckiego i Krzysztofa Lijewskiego, muru nie do przebicia w obronie.
– Marzeniem wszystkich zespołów była gra w finale, ale teraz każdy z nas powinien wstać i walczyć dalej, dać z siebie 100 procent w decydującym starciu. Zrobimy wszystko, aby zdobyć brązowy medal – powiedział trener Tałant Dujszebajew, cytowany na stronie ZPRP. Wielu dzisiejszy pojedynek określa mianem „wojny”, ale szkoleniowiec prosił, by go nie używać. – Zawsze mówiłem, że wojna nie jest dla mnie słowem, które powinno pojawić się w sporcie. To tylko walka o zwycięstwo. Niemcy są bardzo mocną drużyną. Mają młodych zawodników, którzy nie mają respektu, w dobrym tego słowa znaczeniu, dla żadnego zespołu – zaznaczył.
O wyniku, znów, zadecydują szczegóły. Dyspozycja dnia. Jedna bramka, jeden błąd. Oby nie sędziowski, ale w tej materii za dobrych informacji nie mamy, bo pojedynek poprowadzi czeska para Vaclav Horacek – Jiri Novotny. W Rio obaj rozstrzygali już na dwóch spotkaniach z udziałem Biało-Czerwonych – przegranych ze Słowenią i Danią. W obu popełnili masę błędów, głównie na niekorzyść naszych reprezentantów.
Jest jeszcze jedna zła wiadomość. Nie ma szans, by kolegów wsparł Michał Jurecki, nie udało się postawić go na nogi. – Chciałbym, żeby wszyscy zrozumieli, że nie zmieniliśmy go, bo nie mieliśmy jeszcze wyników, które na tamten moment definitywnie wykluczałyby go z gry do końca turnieju. Wtedy wydawało się, że nie jest to na tyle groźna kontuzja. To błąd, ale ze strony maszyny, która dopiero po powtórzeniu badań pokazała, że jest gorzej – przyznał Dujszebajew.